Towarzystwo Gospodarcze Polskie Elektrownie, które prowadzi kampanię billboardową, według której odpowiedzialność za ceny energii ponosi polityka klimatyczna Unii Europejskiej, zorganizowało w poniedziałek spotkanie prasowe dla wybranych dziennikarzy. Nie zostali wpuszczeni między innymi reporterzy TVN24 i "Faktów" TVN.
W poniedziałek w centrum prasowym Polskiej Agencji Prasowej odbyło się śniadanie prasowe Towarzystwa Gospodarczego Polskie Elektrownie, które prowadzi kampanię billboardową z żarówką, gdzie znalazło się stwierdzenie, że "opłata klimatyczna Unii Europejskiej to aż 60 procent kosztów produkcji energii".
CZYTAJ: Emisje CO2 a ceny prądu. "To brak transformacji winduje ceny energii, nie polityka klimatyczna"
Na spotkanie nie wpuszczono między innymi reporterów TVN24 i "Faktów" TVN, mimo że informacja o nim pojawiła się w kalendarium PAP. - Nie wiem, dlaczego tak się wydarzyło. Nikt z nas nie udzielał takiej informacji, dlatego że państwo jako zrzeszenie wynajęli tylko i wyłącznie od nas salę centrum prasowego na zasadach komercyjnych. Nie ma do tego żadnych mediów z Polskiej Agencji Prasowej, ani my jako Polska Agencja Prasowa, centrum prasowe, nie zapraszaliśmy mediów - wyjaśniała dziennikarzom szefowa centrum prasowego PAP Lidia Garbaczuk.
Dodała, że wszelkie pytania należy kierować do organizatora. Na uwagę, że jest lista zaproszonych dziennikarzy, odparła: "tak, oczywiście, zgadzam się z państwem, taka lista dziennikarzy jest".
- Jest to przestrzeń komercyjna, którą każdy z klientów może sobie wynająć na zasadach ogólnych. Jeśli państwo jesteście zaproszeni, macie państwo możliwość, bardzo proszę, zapraszam - mówiła.
"Spotkanie ma charakter prywatny"
Po chwili jedna z osób, która miała odpowiadać za organizację spotkania, otworzyła drzwi do sali. Część dziennikarzy zostało wpuszczonych.
Gdy reporter magazynu "Polska i Świat" zapytał, czy może wejść, usłyszał: "zapraszam bez mikrofonu i bez kamery". - Takie dostałam wytyczne - dodała kobieta. Dopytywana, dlaczego to jest spotkanie bez kamer i mikrofonów, mówiła, że nie udziela żadnych informacji. - Spotkanie ma charakter prywatny - usłyszeli dziennikarze.
Kobieta nie odpowiedziała na pytanie o to, kto uczestniczy w spotkaniu, ani na prośby o przedstawienie się.
Ryszard Wasiłek nie odpowiadał na pytania dziennikarzy
W spotkaniu uczestniczył Ryszard Wasiłek, prezes zarządu Towarzystwa Gospodarczego Polskie Elektrownie i wiceprezes PGE. Po jego zakończeniu dziennikarze próbowali pytać go o zarzuty o manipulację w kampanii billboardowej i wyliczenia ekspertów oraz jej koszt, ale na żadne pytanie nie odpowiedział.
- Właśnie wracam ze spotkania z mediami - powiedział. Na pytanie, dlaczego nie wszystkie media mogły wziąć w nim udział, odparł: - to nie ja organizowałem to spotkanie, tylko w nim uczestniczyłem.
- Tak naprawdę na tym spotkaniu nie było żadnych odpowiedzi na konkretne, merytoryczne pytania. Prezes TGP próbował narzucić jakąś swoją narrację i wytłumaczyć tę karygodną kampanię reklamową sponsorowaną przez polskie elektrownie energetyczne, przez spółki energetyczne. Natomiast tak naprawdę tego się nie da obronić, ponieważ cała ta kampania, która kosztowała 12 milionów złotych, to jest zwykła manipulacja, która jest nakierowana na to, żeby obwinić Unię Europejską tymi zaniechaniami i błędami, które zostały podjęte przez spółki energetyczne i przez rząd - mówiła Joanna Flisowska, szefowa działu klimat i energia w Greenpeace Polska, która uczestniczyła w rozmowach w centrum prasowym PAP.
- Można było zadawać pytania, ale tylko tak, że nie można było nagrywać odpowiedzi - powiedziała Wiktoria Jędroszkowiak, aktywistka klimatyczna.
Koszt energii a koszt produkcji energii
Od kilkunastu dni trwa kampania Towarzystwa Gospodarczego Polskie Elektrownie, która "ma na celu poinformowanie społeczeństwa o strukturze kosztów produkcji energii elektrycznej w Polsce". Kampanię zainicjowali najwięksi krajowi wytwórcy energii: Tauron Wytwarzanie, Enea Wytwarzanie, Enea Połaniec, PGE GiEK oraz PGNiG Termika.
Jednym z elementów projektu jest przedstawienie wpływu polityki klimatycznej Unii Europejskiej na koszty wytwarzania energii elektrycznej. Jak możemy przeczytać na banerze towarzyszącym całej kampanii, "opłata klimatyczna Unii Europejskiej to aż 60 procent kosztów produkcji energii", a "polityka klimatyczna UE = droga energia, wysokie ceny". Za określeniem opłata klimatyczna kryją się uprawnienia do emisji CO2.
Forum Energii policzyło, że "uśredniony koszt CO2 to ok. 23 proc. łącznej ceny energii elektrycznej, którą płacą odbiorcy w taryfie G-11". Na powielane informacje o roli uprawnień do emisji CO2 reagowała również Komisja Europejska. "Polityka UE nie jest odpowiedzialna za 60 proc. rachunków za energię. Europejski system opłat za emisję gazów cieplarnianych odpowiada za ok. 20 proc. rachunków za energię" - podawała KE.
Wirtualna Polska: kampania kosztowała 12 milionów złotych
Według ustaleń Szymona Jadczaka z Wirtualnej Polski na kampanię billboardową wydano ponad 12 milionów złotych. "Wymyślono ją w Ministerstwie Aktywów Państwowych, a energetyczne firmy państwowe zostały zmuszone do zrzucenia się na realizację pomysłu polityków" - czytamy w artykule portalu. Część informatorów Wirtualnej Polski twierdzi, że to osobisty pomysł szefa MAP Jacka Sasina, inni mówią, że polityk PiS jedynie zaakceptował pomysł innych.
Think tank Instrat podał w raporcie, że "tylko w grudniu 2021 roku polscy wytwórcy prądu z węgla mogli zarobić na nas dodatkowo ponad 4 miliardy złotych". Dodaje, że typowa elektrownia osiągnęła marżę nawet 70 procent.
Źródło: TVN24, TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24