Ministerstwo Sprawiedliwości zaskarżyło do Sądu Najwyższego bardzo łagodny wyrok na sędziego, który za jazdę po pijanemu i wydawanie wyroków pod wpływem alkoholu został tylko przeniesiony do innego sądu. Waldemar K. może dożywotnio stracić uprawnienia.
- Orzecznictwo Sądu Najwyższego w tej sprawie wyraźnie wskazuje, ze kara adekwatna w takiej sytuacji jest właśnie najsurowsza kara. I stad moja decyzja, ze został wysłany wniosek do Sądu Najwyższego – tłumaczył minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.
W połowie stycznia sąd dyscyplinarny uznał, że w 2003 roku sędzia K. prowadził samochód po pijanemu, a później - wciąż będąc pod wpływem alkoholu - uczestniczył w rozprawach. A mimo to skazał go jedynie na przeniesienie do innego sądu.
Kara za niska
Zdaniem ministra sprawiedliwości kara była jednak za niska. Między innymi dlatego, że - jak wynika z treści odwołania do SN - "zachowanie, sprzeczne z wizerunkiem sędziego jako osoby stojącej na straży prawa, powoduje utratę przez sędziego Waldemara K. tego rodzaju wiarygodności, jaka pozwala sędziemu dokonywać wymiaru sprawiedliwości wobec innych osób".
Teraz Sąd Najwyższy będzie miał możliwość zaostrzenia kary, czyli usunięcia K. z zawodu. To znacząca zmiana - bo kiedy trzy lata temu rozpatrywał przypadek sędziego z Gdańska, procedury uniemożliwiały mu zaostrzenie wyroku. Dlatego wtedy skończyło się na przekazaniu sprawy do ponownego rozpatrzenia z jednoznaczną sugestią, że powinien być ostrzejszy.
Nieposzlakowana opinia
Sugestie SN na niewiele się jednak wówczas zdały. Sędziowie w Białymstoku orzekli, że sędzia skazany za jazdę po pijanemu może nadal pełnić swoją funkcję. Na korzyść Waldemara K. miała działać jego nieposzlakowana dotąd opinia.
Sąd Najwyższy powinien zająć się sprawą K. w ciągu dwóch miesięcy. Dla sędziego z Gdańska to będzie sąd ostateczny, od tego wyroku nie ma odwołania.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24