W Polsce są stosowane takie reguły, które obowiązują na Białorusi lub w putinowskiej Rosji – powiedziała na konferencji Katarzyna Kwiatkowska, która jest jednym z prokuratorów delegowanych do pracy w odległych jednostkach. Prokurator Ewa Wrzosek wskazywała na konsekwencje takich delegacji. - To są potężne przewlekłości, które wynikną z tego tytułu, to są ponaruszane prawa procesowe stron do szybkiego rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie – mówiła.
Prokurator Mariusz Krasoń i Katarzyna Kwiatkowska, szefowa prokuratorskiego stowarzyszenia Lex Super Omnia, zostali delegowani do prokuratur rejonowych. Krytyczna wobec ministra Zbigniewa Ziobry prokurator z Warszawy ma się przenieść do Golubia-Dobrzynia. Krasoń zamiast w krakowskiej prokuraturze regionalnej będzie pracować w Prokuraturze Rejonowej Kraków-Podgórze. W poniedziałek decyzje o "karnych delegacjach" otrzymali też inni prokuratorzy ze stowarzyszenia, między innymi Ewa Wrzosek i Jarosław Onyszczuk. Podobne decyzje podjęto też wobec Katarzyny Szeskiej i Daniela Drapały.
Decyzje o delegacjach podpisał Bogdan Święczkowski, pierwszy zastępca prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Prokuratura Krajowa przekonuje, że powodem tych delegacji jest potrzeba wzmocnienia innych jednostek prokuratury w trakcie pandemii.
"Zasada kija i marchewki albo zasada chwal lub milcz"
We wtorek podczas konferencji Komitetu Obrony Sprawiedliwości o tej sytuacji mówiła między innymi prokurator Katarzyna Kwiatkowska.
- Pan prokurator Święczkowski po raz kolejny łamie prawa pracownicze – oceniła. Przekazała, że skierowała pozew do sądu pracy w sprawie delegacji i "zgodnie z Kodeksem pracy pan prokurator nie powinien podejmować jakichkolwiek działań" wobec niej, w sytuacji, w której pozwała swojego pracodawcę.
- Dla pana prokuratora Święczkowskiego okazuje się, że wszelkie przepisy prawa mają małe znaczenie. Dlatego, że najważniejsze jest, aby podjąć decyzję, która ma wywołać efekt mrożący nie dla mnie, bo ja się i tak nie poddam, ale dla całego środowiska prokuratorskiego – mówiła.
Jak wskazywała, "w prokuraturze obowiązuje zasada kija i marchewki albo zasada chwal lub milcz". - Ten, kto chwali, dostaje benefity. Ten, kto krytycznie, ale bardzo konstruktywnie ocenia prace prokuratury za czasów tak zwanej dobrej zmiany, dostaje tym kijem bardzo mocno po głowie. Część prokuratorów jest karnie delegowana – kontynuowała.
Podkreśliła, że pismo o delegacji "nie zawiera jakiegokolwiek uzasadnienia". - Mamy w ciągu 48 godzin stawić się w bardzo dalekich jednostkach prokuratury. Taki sposób postępowania przypomina mi bardzo złe czasy. Czasy, które moglibyśmy porównać do dawnych czasów komunistycznych, a współcześnie do putinowskich lub białoruskich – oceniła Kwiatkowska.
Jej zdaniem "prokuratura w tych czasach to nie jest już urząd, organ administracji państwowej". - To jest folwark pańszczyźniany, na którym pan feudalny przesuwa prokuratorów jako wyrobników tam, gdzie sobie życzy – stwierdziła. - My jako prokuratorzy chcielibyśmy być prokuratorami europejskimi. Znamy standardy, jakie dotyczą statusu prokuratury i statusu prokuratora w rekomendacjach unijnych – oznajmiła. Powtórzyła przy tym, że "w Polsce są stosowane takie reguły, które obowiązują na Białorusi lub w putinowskiej Rosji".
Wrzosek: uzasadnienie jest irracjonalne i totalnie nielogiczne
Prokurator Wrzosek zaznaczyła, że podpisuje się pod każdym słowem swojej przedmówczyni.
- Oficjalne tłumaczenie Prokuratury Krajowej, która jako powód naszego przeniesienia do odległych o 300, często więcej kilometrów od miejsca zamieszkania prokuratur wskazała braki kadrowe tych prokuratur i to, że są poszatkowane w wyniku epidemii, jest uzasadnieniem irracjonalnym i totalnie nielogicznym – oceniła.
Wskazywała, że wraz z delegowanym prokuratorem Onyszczukiem opuszcza jednostkę, "w której są potężne braki kadrowe". Jej zdaniem pozostawione sprawy obciążają pozostałą obsadę prokuratury. - Nie przyjdzie nikt nowy, nikt nowy nie przejmie naszych spraw. Te sprawy zostaną po prostu podzielone między innych prokuratorów, którzy już teraz są obciążeni ponad miarę. To są kilometry akt, to są setki tomów akt, z którymi komuś przyjdzie zmierzyć się od nowa – wyliczała.
Wrzosek mówiła również o konsekwencjach, które mogą z tego wyniknąć. - To są potężne przewlekłości, które wynikną z tego tytułu, to są ponaruszane prawa procesowe stron do szybkiego rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie – mówiła.
"To nie jest decyzja mająca na celu dobro prokuratury"
- Myślę i pewnie nie mylę się, że zaskoczone są również te jednostki prokuratury, do których jesteśmy delegowani – kontynuowała warszawska prokurator.
Przekonywała, że decyzja o delegacji "to nie jest jakaś celowa i świadoma decyzja mająca na celu dobro prokuratury, polepszenie standardów naszego funkcjonowania". - W wymiarze osobistym jest to kara da nas, dla członków Stowarzyszenia Lex Super Omnia, natomiast w wymiarze organizacyjnym jest to kolejny chaos w funkcjonowaniu prokuratury. Chaos, który z dnia na dzień się zwiększa – mówiła Wrzosek.
Zwróciła uwagę, że prokurator Jacek Skała, przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP przekazał w mediach społecznościowych, że delegowanych łącznie zostało około 20 prokuratorów.
- Niestety nie posiadamy na chwilę obecną wiedzy, kogo to dotyczy – przekazała Wrzosek. Wyraziła przekonanie, że są to osoby, które "pozostają w jakichś animozjach z przełożonymi bądź z kierownictwem prokuratury". - Jest to systemowy sposób działania z prokuratorami, którzy z jednej strony starają się być niezależni w wykonywaniu swoich obowiązków, z drugiej strony dostrzegają i artykułują wszystkie te negatywne rzeczy, które aktualnie w prokuraturze się dzieją – dodała.
Stowarzyszenie Prokuratorów "Lex Super Omnia" opisuje działanie prokuratury w ostatnich latach. W październiku niezależni prokuratorzy ze stowarzyszenia przygotowali raport o stanie prokuratury pod kierownictwem Zbigniewa Ziobry. Napisali między innymi o niejasnych awansach i upolitycznieniu, także postępowań.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24