W centrum Szczecina jedna ze wspólnot mieszkaniowych postawiła na podwórzu dwumetrowy mur. Przy okazji, zlikwidowała jedyną drogę dojazdową, z której korzystali pozostali mieszkańcy.
Mur stanął w prostokącie kamienic przy ulicach Mickiewicza, Pocztowej, 5 lipca i Tarczyńskiego w Szczecinie.
Zanim do tego doszło, miasto podzieliło podwórko na działki przynależne wspólnotom, które mogły je wykupić.
Jedna z nich to zrobiła, a następnie zamontowała bramę w jedynym wjeździe na podwórko, którą zamknięto. Następnie wspólnota wzniosła wysoki na dwa metry mur, oddzielający ją od pozostałych mieszkańców.
Dla tych ostatnich oznacza to zaś gigantyczne utrudnienie. Do ich domów nie dojedzie teraz pogotowie ani straż pożarna, śmieciarka nie ma jak odbierać odpadów.
"Zamurowane" auto
Jeden z mieszkańców, który nie zdążył zabrać z podwórka swojego samochodu, nie może teraz nim wyjechać. - Oczekuję, że ten mur w końcu zniknie - mówi właściciel auta. Twierdzi też, że mieszkańcy chcieli się dogadać ze wspólnotą, aby mieć możliwość dojazdu na teren za murem, ale się nie udało.
- Ludzie mają tu także opał, a usłyszeli, że mogą go sobie nosić od ulicy wiaderkami - mówi mężczyzna reporterce TVN24.
- Nie wiem, kto udzielił pozwolenia, i na jakiej zasadzie. Jak można tak bezmyślnie coś takiego zrobić, ograniczając resztę społeczeństwa. 90 proc. osób zostało odciętych przez 10 proc. - dodaje inny z mieszkańców.
Wspólnota mieszkaniowa twierdzi, że zagospodarowała wykupiony przez siebie kawałek gruntu tak, jak chciała. Niewykluczone jednak, że sprawa muru trafi wkrótce do sądu. Budowlą zainteresowali się też miejscy radni, którzy sprawdzają, czy stanęła ona zgodnie z prawem.
Autor: mac//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24