Zakaz palenia w restauracjach, na stadionach, w zakładach pracy i na przystankach. Kabiny z filtrami powietrza dla palaczy i drakońskie kary za łamanie przepisów. Wkrótce Polska dołączy do krajów z najbardziej restrykcyjnymi przepisami antynikotynowymi - pisze "Polska".
Po wakacjach Sejm zajmie się projektem odpowiedniej ustawy. Choć sejmowa komisja zdrowia zrezygnowała z najbardziej rygorystycznych pomysłów, jak zakaz palenia na ulicach czy w prywatnych samochodach, nowe prawo wprowadzi szereg restrykcji dotkliwych dla palaczy.
W miejscach pracy i w lokalach gastronomiczno-rozrywkowych palić będzie można tylko w palarniach. Właściciele lokali będą musieli wyprosić palących za drzwi, a jeśli tego nie zrobią, zapłacą 20 tys. zł kary. Chcąc gościć palaczy, restauratorzy będą musieli wybudować specjalne kabiny. Z analiz komisji zdrowia wynika zaś, że hermetyczna palarnia o powierzchni 10 m kw. - najmniejszej dopuszczalnej - będzie kosztować około 25 tys. zł.
Surowe rozwiązania
Anna Kozieł, koordynator projektów antynikotynowych polskiego oddziału Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ocenia: - Te rozwiązania nie należą do najsurowszych w Europie.
Jako przykład podaje Irlandię, gdzie palenie w miejscach publicznych jest całkowicie zakazane i nie ma kabin dla palących. - I słusznie - podkreśla Kozieł w rozmowie z "Polską". - Wprowadzanie rozwiązań, które mają trochę ograniczyć palenie, a trochę nie, jest mniej skuteczne - tłumaczy.
Posłowie, którzy przygotowali projekt ustawy antynikotynowej, są pewni: tym razem zyska on aprobatę całego parlamentu, a Polska będzie 13 krajem Unii Europejskiej z obowiązującym zakazem palenia we wszystkich obiektach publicznych.
Porozumienie ponad podziałami
Projekt jest ponadpartyjny, zatem ustawa najprawdopodobniej zostanie przyjęta i surowe przepisy zaczną obowiązywać od nowego roku. - W Europie jesteśmy na szarym końcu państw, które walczą z paleniem. Najwyższy czas to zmienić - mówi Czesław Hoc, poseł PiS i członek sejmowej komisji zdrowia.
W komisji bez trudu zawarto porozumienie co do treści ustawy, bo zniknęły najbardziej kontrowersyjne postulaty, jak np. wspomniany już zakaz palenia w prywatnych samochodach. Teraz w aucie nie zapalimy tylko wówczas, gdy będzie z nami podróżować dziecko przed 13. rokiem życia. Niewykluczone natomiast, że pojawią się dodatkowe przepisy zakazujące palenia na klatkach schodowych.
Polubimy zakazy?
Większość państw Europy Zachodniej przeszła już przez szok, jaki w początkowej fazie wywołują zakazy. Z badań WHO wynika, że już po pół roku ich obowiązywania znacznie wzrasta poparcie dla takich rozwiązań. Tak było w Norwegii, Włoszech, Szwecji i Irlandii. W tym ostatnim kraju, który wprowadził zakaz palenia w miejscach publicznych w 2003 r., poparcie dla zakazu wyraziło 67 proc. obywateli.
Obecnie już 93 proc., w tym 80 proc. palących, uważa, że zakaz jest dobrym rozwiązaniem. Szacuje się, że we Włoszech dzięki restrykcjom w pierwszym roku palenie rzuciło 500 tys. ludzi. Włoscy restauratorzy wbrew obawom nie stracili na obrotach, bo do lokali wolnych od dymu częściej uczęszczają niepalący - czytamy w "Polsce".
Źródło: "Polska", APTN
Źródło zdjęcia głównego: Arch. TVN24