PiS zarzuca ministrowi Rostowskiemu grzech zaniechania w walce z kryzysem. Ale to dopiero początek. - Na razie naprawdę jesteśmy powściągliwi. Z oceną rzeczową planowanego na przyszły rok deficytu poczekamy do momentu, w którym będzie wiadomo, co się w tym budżecie znajdzie - zastrzegał w "Faktach po Faktach" Paweł Poncyliusz.
- Nie radzicie sobie. Nie zmienicie rzeczywistości. Jesteście gapami. Ten rząd nie potrafi rządzić - wyliczał w "Faktach po Faktach" Poncyliusz.
Posła zdenerwowały słowa Adam Szejnfelda z PO, który - odpierając zarzuty o błędne decyzje resortu finansów - zwracał uwagę na kłody, które pod nogi rządu rzuca opozycja i prezydent. - Niestety, gdybym miał zainwestować pieniądze w gospodarkę kraju, w którym prezydent neguje plan rządu, to bym się dwa razy zastanowił - mówił wiceminister gospodarki. - Znów temat zastępczy - odpowiadał poseł PiS.
Według Poncyliusza, zapowiedzi Jacka Rostowskiego o wysokości deficytu budżetowego na rok 2010 (52,2 mld zł), nie powinny dziś jednak aż tak bardzo martwić. Dlaczego? - Minister pokazuje, że tylko kołek w płocie nie zmienia poglądów. Ja się cieszę, że idzie tą drogą którą, już kilka miesięcy temu, wskazywała mu opozycja. Szkoda, że tak późno - zaznaczał. Dodał również, że "skalą przyszłorocznego deficytu wcale zdziwiony nie jest". PiS obawia się jednak, że zdziwi się, kiedy zobaczy, co tak naprawdę "znajdzie się w tym budżecie". - Dopóki tego nie będziemy wiedzieć, powstrzymamy się od rzeczowych ocen planowanego deficytu - deklarował Poncyliusz.
Miliard w tę, czy w tę...
O tym, że nikt nie powinien być zdziwiony zapowiedzią ministra finansów mówił też Szejnfeld. Ale argumentował to karkołomnie. - Skutki negatywne kryzysu gospodarczego zawsze przychodzą z pewnym opóźnieniem. Na bazie tych danych, które są, szacunek ministra jest właściwy. I - przy tej skali problemu - nie jest ważne, czy to jest parę miliardów w tę, czy w tę - oceniał wiceminister. - Jak to? - dziwił się Poncyliusz. - Jeszcze kilka miesięcy temu każdy miliard był dla was tragedią dla gospodarki. Dziś już nie jest - zauważył.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24