- Mam w swoim najbliższym otoczeniu bardzo wielu utalentowanych kolegów, SLD skrzy się od gwiazd - podkreślił w "Piaskiem po oczach" Leszek Miller. Szef Sojuszu ocenił, że w związku z tym "nie będzie problemu z wyłonieniem" jego następcy. Jak jednak zaznaczył, zmiana nastąpi dopiero wtedy, "kiedy przyjdzie na to pora".
- Odnoszę wrażenie, że nie jestem nieśmiertelny - przyznał w programie "Piaskiem po oczach" Leszek Miller. - To naturalna kolej rzeczy, więc kiedyś przyjdzie taki moment, że pożegnam się (z polityką - red.) - dodał.
Jak jednak podkreślił, nie obawia się o dalsze losy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, bo w jego najbliższym otoczeniu znajduje się "bardzo wielu utalentowanych kolegów".
- SLD tak skrzy się od gwiazd, że nie będzie problemu z wyłonieniem następców. Oczywiście wtedy, kiedy przyjdzie na to pora - zaznaczył.
Ogórek przyszłością SLD?
Miller wyjaśnił, że na decyzję o zmianie na stanowisku szefa Sojuszu może wpłynąć wynik w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Wśród "gwiazd" ugrupowania wymienił kandydatkę SLD na prezydenta, Magdalenę Ogórek.
- Nie wiem, czy będzie się ubiegała o jakąś funkcję po mnie, ale niewątpliwie to jest bardzo obiecująca postać polskiej lewicy, o wielkim potencjale rozwojowym - ocenił.
Zaznaczył przy tym, że kampania kandydatki przebiega bardzo dobrze. Odnosząc się do zarzutów, iż Ogórek nie chce rozmawiać z dziennikarzami, Miller wyjaśnił, iż to "kwestia świadomego wyboru".
- Są tacy kandydaci, którzy błagają stacje, żeby się mogli pokazać, snują się po Sejmie i zerkają kusząco na zgromadzonych tam dziennikarzy. I jest taka kandydatka, która zachowuje wstrzemięźliwość - powiedział.
Szef Sojuszu wyjaśnił, że celem pierwszej fazy kampanii było sprawienie, by kandydatka stała się rozpoznawalna wśród wyborców.
- Dzisiaj ma taką rozpoznawalność, na którą politycy pracują latami. Teraz rozpoczyna się drugi etap: wyjazdy, rozmowy z ludźmi, także z dziennikarzami - wymieniał.
"Kto nie popiera Ogórek, nie będzie miał szans na współpracę z SLD"
Po ostatnim posiedzeniu zarządu SLD Miller stwierdził, że „nikt, kto nie popiera kandydatury Magdaleny Ogórek, nie będzie miał żadnych szans współpracy z SLD i nie znajdzie się na żadnej wspólnej liście SLD".
- To jest sygnał na zewnątrz, a nie do wewnątrz SLD - tłumaczył te słowa w programie „Piaskiem po oczach”. - Czasami słyszę, że kilka postaci wystawia się do kandydowania na prezydenta RP tylko po to, by rzekomo zwiększyć swoją wartość w przetargach, które mają mieć miejsce po wyborach prezydenckich. Uprzejmie informuję, że każdy, kto nie popiera kandydatury Magdaleny Ogórek, w przyszłości nie będzie uczestniczył w żadnym przetargu - oznajmił były premier.
Jak dodał, w samym SLD nikogo do popierania Ogórek namawiać nie musi.
- Ciągle słyszę i czytam, jak to ma powstać jakieś nowe porozumienie; że te osoby, które teraz kandydują uważają, iż kandydując, podnoszą swoją wartość. Więc mówię wyraźnie: nie będzie takich przetargów. Albo się popiera Magdalenę Ogórek i uczestniczy się w kolejnym rozdaniu przed wyborami parlamentarnymi, albo się nie popiera i się nie uczestniczy - podkreślił.
"Nawet współczuję Palikotowi"
Leszek Miller skomentował też problemy polityczne Janusza Palikota. W związku z odejściem kolejnych posłów klub Twojego Ruchu przestał istnieć.
- Nie zamierzam się wyzłośliwiać, bo to by było małostkowe - powiedział. - Nawet współczuję Palikotowi, bo wiem, co w takiej sytuacji przeżywa szef partii. Wyobrażam sobie, jak się czuje - przyznał.
Zdaniem lidera SLD błędem Palikota było to, że "atakował SLD". - Wybrał sobie SLD na głównego wroga. Po co? - pytał. Zdaniem Millera liderowi Twojego Ruchu nie pomogły również "gorączka koncepcji, gorączka myśli, brak konsekwencji".
- On był i zagorzałym zwolennikiem Kościoła, i jego jeszcze większym przeciwnikiem, był socjalistą, później ortodoksyjnym liberałem rynkowym. To spowodowało, że zaczął tracić wiarygodność, bo wszystko co robił, było fałszywe, niewiarygodne i nierzetelne - mówił.
Autor: kg/sk/kwoj//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24