To nie była oficjalna wypowiedź, tylko słowa do studentów - powiedział w "Faktach po Faktach" poseł PiS Marek Opioła. Odniósł się w ten sposób do sugestii ministra obrony narodowej, że katastrofa smoleńska to akt terroryzmu.
Szef MON Antoni Macierewicz podczas wykładu w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu w sobotę wyraził m.in. pogląd, że Polska była "pierwszą ofiarą terroryzmu w latach 30.".
- A po Smoleńsku możemy powiedzieć, że byliśmy też pierwszą wielką ofiarą terroryzmu we współczesnym konflikcie, jaki się na naszych oczach rozgrywa - ocenił. Wypowiedź ministra spotkała się z ostrą reakcją Rosjan. W "Faktach po Faktach" skomentowali ją też były minister obrony narodowej Bogdan Klich i poseł PiS Marek Opioła.
Jak powiedział Opioła, słowa Macierewicza to nie jest wypowiedź oficjalna, tylko skierowana do studentów podczas wykładu i ma określoną budowę. Tłumaczył, że "w ten sposób doprowadzamy do tego, żeby student zaczął myśleć i analizować pewnego rodzaju rzeczy, które zostały podane podczas tego wykładu".
Dodał, że odbiera to jako inspirację dla studentów. Opioła zaznaczył również, że słowa zostały wyrwane z kontekstu.
Jak zauważył Bogdan Klich, Macierewicz formułuje teorie o zamachu, tak jak wtedy, gdy był posłem. Według niego nie mówi nic nowego. Zaznaczył jednak, że nie jest dobrze, że Macierewicz wypowiada takie słowa jako szef MON. - Wtedy można to było bagatelizować, teraz to poważna wypowiedz, nie podparta dowodami - dodał.
Bogdan Klich przypomniał, że komisja Jerzego Millera oraz prokuratura wykluczyły zamach. W opinii b. szefa MON wspomniane słowa Macierewicza mają przekierować uwagę opinii publicznej z zasadniczego sporu dotyczącego Trybunału Konstytucyjnego na temat smoleński.
NATO w Polsce
Klich i Opioła odnieśli się również do publikacji niemieckiej gazety "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung", która zasugerowała, że jeśli sytuacja w Polsce nie unormuje się, zaplanowany na lipiec szczyt NATO może zostać przeniesiony z Warszawy. Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski zapewnia, że nie ma takiego zagrożenia. Jak powiedział Kich, nie ma wątpliwości, że szczyt odbędzie się w Warszawie. Dodał jednak, że pozostaje pytanie, co Polska na nim osiągnie. - Jest to uzależnione od tego, czy nasze sojusze będą takie jak wcześniej, to znaczy poważne i trwałe, czy nasi partnerzy będą nas traktować z przymrużeniem oka, czy też będą mieli do nas pretensje - dodał. Zwrócił uwagę, że nie można powiedzieć Amerykanom, że są "uczniakami”, jeśli chodzi o reguły demokracji, a później od nich oczekiwać, że obecność amerykańska w Polsce będzie trwała. Zdaniem Opioły powinniśmy mówić jednym głosem o wzmocnieniu wschodniej flanki NATO. Jak powiedział, dążymy do stałych baz. Dodał, że rozmowy trwają. - Chcę rozmawiać tak, żeby nasi sojusznicy wiedzieli, że mogą na nas polegać. To, co się dzieje za wschodnią granicą Polski, czyli konflikt na Ukrainie, jest dla nas równie ważny. W związku z tym powinniśmy rozmawiać o faktach i wzmocnieniu bezpieczeństwa Polski (…) - podkreślił Opioła. Klich zwrócił jednak uwagę, że jeśli rząd PiS będzie w dalszym ciągu prowadził obecną politykę w stosunku do sojuszników, czyli będzie odwracał się bokiem i nie będzie zabiegał o przychylność USA, to obecność wojsk NATO nie będzie stała, tylko rotacyjna.
Autor: js/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24