- Jest prywatną opinią ministra i nie poprawia atmosfery w koalicji - tak list Daniela Pawłowca komentują jego partyjni koledzy. Pawłowiec napisał do Anny Fotygi, że MSZ działa na szkodę Polski i naraża nasz kraj na utratę wiarygodności w Unii.
Pawłowiec to sekretarz stanu w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej. W liście do szefowej MSZ, do którego dotarł portal tvn24.pl, żąda, by wytłumaczyła się ona z "klęski na szczycie w Brukseli". - Jest wiele niejasności w działaniach minister Fotygi, a jej komentarze są niewystarczające. Dlatego chcemy się w końcu dowiedzieć, jakie jest stanowisko MSZ w sprawie podziału głosów w Radzie UE - mówił jeszcze rano wiceszef klubu LPR Radosław Parda.
LPR planowała briefing w Sejmie, na którym miała poinformować o liście Pawłowca do Fatygi. Został on jednak odwołany. Jak ustaliliśmy, takie polecenie wydał Roman Giertych, choć przebywa obecnie na urlopie. Nakazał też uspokoić sytuację i zdystansować się od stanowiska Pawłowa, by nie zaogniać sytuacji w koalicji.
Tuż po odwołaniu briefingu Arnold Masin z Ligi stwierdził, że list nie reprezentuje stanowiska całej partii, tylko Pawłowa. – Ale oczywiście nie możemy się od niego odciąć, bo napisał go nasz minister - powiedział Masin.
Rzecznik LPR Krzysztof Bosak podkreśla, że choć nie jest to stanowisko całej Ligi, to jest ono podzielane przez wielu jej posłów.
Pawłowiec nie zostawił na szefowej polskiej dyplomacji suchej nitki, zarzucając jej brak konsekwencji w działaniu na arenie międzynarodowej. "Stanowisko polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, zaprezentowane podczas tych negocjacji (w Brukseli - red.), jest z punktu widzenia polskiego interesu narodowego głęboko nieefektywne i szkodliwe. Szybka rezygnacja z postulatów dotyczących systemu głosowania w Radzie Unii Europejskiej naraziła Polskę na utratę wiarygodności podczas kolejnych negocjacji" - czytamy w liście do minister Fotygi.
Stanowisko polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, zaprezentowane podczas tych negocjacji (w Brukseli - red.), jest z punktu widzenia polskiego interesu narodowego głęboko nieefektywne i szkodliwe. Szybka rezygnacja z postulatów dotyczących systemu głosowania w Radzie Unii Europejskiej naraziła Polskę na utratę wiarygodności podczas kolejnych negocjacji. lpr
- LPR zawsze była antyeuropejska, dlatego ten list mnie nie zaskoczył. To przemyślane i celowe działanie – ocenił na antenie TVN24 Marek Suski, poseł PiS. I dodał: - System głosowania w Radzie UE został obroniony.
Inny polityk PiS Zbigniew Girzyński ocenił, że list jest niepotrzebny i krzywdzący dla minister Fotygi. - LPR zapomina, że w tak ważkich tematach, jak dyplomacja należy ważyć słowa – stwierdził na natenie TVN24.
Polski rząd - co ogłosiła w Brukseli szefowa MSZ - nie będzie już walczył, by ewentualne blokowanie decyzji w Radzie UE mogło trwać aż dwa lata. - Nie będziemy się upierać przy postulacie dwóch lat, bo nawet w obecnych zapisach wzmocniony mechanizm z Joaniny może spełniać nasze postulaty - tłumaczyła minister Fotyga. Jako argument podała, że w interpretacji polskich ekspertów obecna definicja Joaniny (w wersji przyjętej 23 czerwca na szczycie UE) pozwala na wielokrotne stosowanie blokady przez tę samą grupę państw, w tej samej sprawie, czyli w efekcie blokada może trwać nawet dłużej niż dwa lata.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24