Sądy w różnych miejscach Polski od lipca unikały podjęcia procesu w sprawie byłej posłanki PO Beaty Sawickiej. W środę sąd apelacyjny w Gdańsku zdecyduje, komu ostatecznie przydzielić tę niełatwą, budzącą zainteresowanie i mediów, i polityków sprawę.
Razem z była posłanką na ławie oskarżonych ma zasiąść burmistrz Helu Mirosław W.
Ich sprawa pierwotnie trafiła z poznańskiej prokuratury do miejscowego sądu rejonowego. Ten jednak, w połowie lipca br., uznał, że właściwszym do rozpatrzenia tej sprawy - "ze względów miejscowych i rzeczowych" będzie Sąd Rejonowy w Gdyni. Ten z kolei, argumentują m.in. że sprawa jest bardzo skomplikowana, poprosił o przekazanie sprawy gdańskiemu sądowi okręgowemu. Ostatecznie decyzję na wokandę którego sądu sprawa trafi podejmie sąd apelacyjny.
Poszło o nieruchomośc na Helu
Nazwisko Beaty Sawickiej, niezbyt znanej posłanki Platformy Obywatelskiej, w mediach pojawiło się dokładnie rok temu, gdy została zatrzymana przez funkcjonariuszy CBA. Równolegle ujęli oni burmistrza Helu. CZYTAJ WIĘCEJ
Jest ona oskarżona o podżeganie i nakłanianie do korupcji oraz płatnej protekcji, przyjęcie korzyści majątkowej i powoływanie się na wpływy w organach władzy. Przestępstwa te są zagrożone karą do 10 lat więzienia.
Natomiast burmistrz Mirosław W., według prokuratury, w związku z pełnieniem funkcji publicznej przyjął łapówkę w wysokości 150 tys. zł w zamian za ustawienie przetargu na zakup działki na Helu, na której miał powstać kompleks rekreacyjno-hotelowy. W październiku 2007 r. funkcjonariusze CBA zatrzymali ówczesną posłankę S. w momencie, gdy przyjmowała łapówkę za ustawienie przetargu na zakup 2-hektarowej działki na Helu.
Agent z kwiatami - i pieniędzmi
Zatrzymanie opozycyjnej posłanki nastąpiło na krótko przed przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi. Centralne Biuro Antykorupcyjne wkrótce ujawniło nagrania operacyjne, które miały ostatecznie pogrążyć w oczach opinii publicznej ją samą i - jak dowodzili jej partyjni koledzy - także jej ugrupowanie. CZYTAJ WIĘCEJ: CBA pokazuje dowody obciążające Sawicką
Ostatecznie jednak okazało się, że oskarżenia PiS, iż nagrania a podsłuchów Sawickiej dowodzą zamiarów PO sprywatyzowania - zapewne za bezcen - polskiej służby zdrowia okazały się dla wyborców mniej przekonujące niż łzy Sawickiej na konferencji prasowej. CZYTAJ WIĘCEJ: Sawicka płacze: zabito mnie za życia!
Już wtedy sugerowała ona, że agent CBA nawiązał z nią romans i tym sposobem skłonił do zaangażowania się w łapówkarska aferę. CBA zaprzecza, by użyto takich metod, ale szczegóły zeznań byłej posłanki przed prokuratorem idą w tę właśnie stronę. CZYTAJ WIĘCEJ: Sawicka o agencie CBA: czułam jego podniecenie
Ostatecznie to sąd będzie musiał zweryfikować zarówno winę b. posłanki, jak i metody użyte przez CBA. Trudno więc dziwić się, że sędziowie starają się uniknąć tej precedensowej sprawy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: materiały CBA