Norbert J., który w poniedziałek napadł na agencję banku PKO w Szamotułach najbliższe dwa miesiące spędzi w areszcie. W poniedziałek mężczyzna sterroryzował pracownicę agencji nożem, po czym ukradł kilka tysięcy złotych. Jak się okazało, to... ksiądz.
Prokurator postawił księdzu zarzut rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Grozi za to 15 lat więzienia. Ksiądz przyznał się do zarzucanego mu czynu, złożył wyjaśnienia i przyznał, że do takiego czynu pchnęły go względy osobiste. Prokuratura nie podaje jednak bliższych szczegółów dotyczących jego wyjaśnień.
Sprawca napadu został zatrzymany niedługo po zajściu. W trakcie legitymowania przedstawił się policjantom jako... ksiądz z Białogardu. Funkcjonariusze nie uwierzyli na słowo, ale we wtorek informacja ta została potwierdzona.
Jak się okazało, Norbert J. był wikarym w Białogardzie. W czerwcu odwołano go stamtąd i skierowano do innej parafii - koło Szczecinka. Duchowny powinien stawić się tam w końcu sierpnia - ale się nie zjawił. W związku z tym władze kościelne uznały, ze sam zrezygnował z kapłaństwa i już przygotowywały odpowiedni formalny dekret biskupi.
Byli parafianie z Białogardu dobrze wspominają księdza Norberta i trudno im uwierzyć, że mógł obrabować bank.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24