Premier Donald Tusk, prezydent Lech Kaczyński, a może wicepremier Grzegorz Schetyna albo Waldemar Pawlak? "Dziennik" docieka, który z ważnych polityków mógłby stać się twarzą wielkiej kampanii przeciw rakowi prostaty. Start takiej akcji zapowiada ministerstwo zdrowia, które chce zmienić fatalne statystyki: rak prostaty to po raku płuc największy zabójca wśród nowotworów.
Ministerstwo zdrowia po akcji "Różowa wstążeczka", zachęcającej kobiety do badania piersi, postanowiło tym razem zadbać o zdrowie mężczyzn i za unijne pieniądze przebadać prostatę u wszystkich panów po 45. roku życia.
- Będziemy się starać o 50-100 mln zł na program badań mężczyzn. Dzięki funduszom europejskim uda się je przeprowadzić bez dodatkowych obciążeń dla budżetu - mówi "Dziennikowi" wiceminister zdrowia Jakub Szulc. Szacuje, że przebadanych zostanie od 800 tys. do 2 mln mężczyzn.
Kampania, której symbolem będzie jasnoniebieska wstążka, ma wystartować od nowego roku. Na pierwszy rzut pójdą informacje na billboardach, reklamy itp. Drugi etap to badania. Będą one przeprowadzane przez urologów w gminnych poradniach oraz przez onkologów w centrach onkologii.
Politycy czy celebryci?
Propagatorką kampanii "Różowa wstążeczka" była ówczesna pierwsza dama Jolanta Kwaśniewska, która przekonała wiele kobiet, iż warto się kontrolować. Tym razem mógłby to być polityk-mężczyzna.
Czy Donald Tusk mógłby patronować takiej akcji? "Dziennik" przypomina, że premier jest otwarty na sprawy zdrowia - poddał się kompleksowym badaniom, a raport zdecydował się opublikować na stronie internetowej. Nie wynika jednak z niego, że akurat to badanie wykonał.
A może zgodziłby się prezydent, który dla tej akcji mógłby zmienić swoje dotychczasowe nastawienie i z większą otwartością mówiłby o swoim zdrowiu? Czy Janusz Palikot, który takie badanie zrobił niedawno na własny koszt. Okazało się, że z jego prostatą wszystko w porządku - przypomina w "Dziennik".
Zdaniem Eryka Mistewicza, cytowanego przez gazetę specjalisty od marketingu politycznego, w kampanię muszą najpierw zaangażować się celebryci, a dopiero potem politycy - np. któryś z wicepremierów.
Źródło: "Dziennik"