Po co mnie pytać o zdanie w tej kwestii, skoro przecież wszystko jest jasne - mówił Donald Tusk, pytany o sprawę Sławomira Nowaka. Pełniący obowiązki szefa Platformy Obywatelskiej ocenił, że "z ewidentnie politycznych pobudek, z jakichś partyjnych gier wewnątrz PiS-u de facto inscenizuje się proces i skazanie". Dodał, że "dzieje się jawny skandal", a także że ma "wielką potrzebę postawienia z głowy na nogi tego, co się dzieje w debacie publicznej".
W poniedziałek w Szczecinie zorganizowana została konferencja stojącego na czele Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska i innych polityków partii. Tusk był na niej pytany między innymi o sprawę Sławomira Nowaka. W poniedziałek prokurator okręgowy w Warszawie Mariusz Dubowski przedstawił "najistotniejsze dowody, które udało się zgromadzić prokuraturze" w sprawie byłego ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej.
Obrończyni Nowaka mecenas Joanna Broniszewska oceniła, że "to nie są żadne nowe dowody, żadne nowe okoliczności, żadne nowe zarzuty". Według niej to "kolejna próba manipulacji dowodami w mediach". - Dopatruję się tutaj związku z powrotem Donalda Tuska i tym stanem, w który prokurator generalny został wprowadzony w związku z tą okolicznością - dodała.
"Dzieje się jawny skandal"
Donald Tusk, komentując tę sprawę w poniedziałek na konferencji prasowej, powiedział że "ma taką wielką potrzebę postawienia z głowy na nogi tego, co się dzieje w debacie publicznej, w przestrzeni publicznej".
- Pytacie mnie państwo od samego rana, jak oceniam konferencję prasową ministra [sprawiedliwości, Zbigniewa - red.] Ziobry w sprawie Sławomira Nowaka. Nie gniewajcie się, ale przecież każdy, kto jest dziennikarzem, każdy, kto ma elementarną wiedzę, nie powinien mnie pytać, tylko wygłosić swój komentarz, że dzieje się jawny skandal - ocenił były premier.
Jego zdaniem "z ewidentnie politycznych pobudek, z jakichś partyjnych gier wewnątrz PiS-u de facto inscenizuje się proces i skazanie". - I robi to prokurator generalny, a nie sąd. Po co mnie pytać o zdanie w tej kwestii, skoro przecież wszystko jest jasne - powiedział. - W dodatku po wymianie zdań z kilkoma z państwa, mówię o dziennikarzach, widziałem bardzo wyraźnie, że wy też to wiecie, że tak jest. Tylko trzeba mieć też trochę może gotowości, żeby powiedzieć, co widać czarno na białym - dodał pełniący obowiązki przewodnicącego Platformy Obywatelskiej.
CZYTAJ TAKŻE: Tusk: to kapitalny, młodszy ode mnie lider opinii publicznej, najpopularniejszy polityk >>>
Tusk wskazywał także, że już wcześniej mówił o tym, że sprawa Nowaka wygląda "na taką represję polityczną, ponieważ bardzo długo trzymano go w areszcie bez wyroku i bez perspektywy, żeby w ogóle zacząć sprawę". W kwietniu w "Faktach po Faktach" w TVN24 określił Nowaka jako więźnia politycznego.
- I werdykty sądów (...) potwierdziły to, że nie było powodu, żeby dalej go trzymać w areszcie, jak tego chciał prokurator. Więc nie sądzę, żeby to, co się zdarzyło kilka dni temu i dzisiaj, podważało moje słowa czy moją intuicję. Wręcz przeciwnie - dodał. Stwierdził też, że obecnie "prokuratura jest polityczna".
"Mam wielką wdzięczność i wielkie uznanie dla ludzi, którzy maszerowali"
Tusk przyznał też, że czuje się zawsze "poruszony" za sprawą "ludzi, którzy przez te wszystkie lata postanowili walczyć o godność, sens, polityczny ład i moralność w Polsce". - Na przykład o wolne sądy, konstytucję. Mam wielką wdzięczność i wielkie uznanie dla ludzi, którzy maszerowali w marszach KOD-u [Komitetu Obrony Demokracji - przyp. red.] w obronie konstytucji i Trybunału [Konstytucyjnego - przyp. red.], dla Wolnych Sądów, dla Obywateli RP, dla Akcji Demokracji, dla Młodzieżowego Strajku Klimatycznego - mówił.
Dodał, że mógłby wyliczać jeszcze wiele innych organizacji. - W bardzo trudnej sytuacji, przy zwątpieniu wielu ludzi, utrzymaliście wiarę wielu Polaków i Europy, że Polska nie przeszła na ciemną stronę mocy - mówił. Wskazywał też, że ci, którzy walczą o konstytucję i niezawisłe sądy, nie mają barw partyjnych. - To jest w interesie wszystkich, bez wyjątku, Polaków. Nawet jeśli dzisiaj ta władza tego nie rozumie - dodał.
"Niektórzy nie umieją odróżnić woli zwycięstwa od żądzy odwetu"
Tusk mówił też, że "niektórzy nie umieją odróżnić woli zwycięstwa od żądzy odwetu". - Ja mam wielką potrzebę pomagania wszystkim i działania na rzecz zwycięstwa w wyborach. Nie mam żadnej potrzeby odwetu - zapewniał.
Zaznaczył przy tym, że "sprawiedliwość, prawo, odpowiedzialność - także karna - dla tych, którzy łamali prawo, to jest zupełnie co innego". - Ale to nie jest kwestia odwetu polityków na politykach, tylko niezależnych sądów, rządów prawa - mówił Tusk.
- Wierzę głęboko, że także nasi oponenci w odpowiedniej chwili to zrozumieją, że to jest także w interesie ich i ich przyjaciół - dodał.
"Spotkanie klubu poprzedzone będzie moimi spotkaniami indywidualnymi"
Wykonujący zadania przewodniczącego PO Donald Tusk był pytany o zaplanowane na środę spotkanie z całym klubem Koalicji Obywatelskiej i czy członkowie KO usłyszą od niego reprymendę.
Były premier, a obecny szef Europejskiej Partii Ludowej przekazał, że bardzo się cieszy na te rozmowy. - To spotkanie klubu poprzedzone będzie moimi spotkaniami indywidualnymi z przedstawicielami innych ugrupowań i środowisk w naszym klubie parlamentarnym - oświadczył. - Bardzo się cieszę i na te spotkania w cztery oczy, i na te spotkania w mniejszym formacie, i na spotkanie z całym klubem - zapewnił.
- Reprymendę pewnie ja dostanę od niektórych za różne rzeczy, które mogły się nie podobać - mówił. Jak dodał, "przez te siedem lat nazbierało się pewnie jakichś grzechów w oczach parlamentarzystów".
- Oni tu wykonywali w strasznie trudnych warunkach bardzo ciężką pracę. Ja będę tak naprawdę im od serca dziękował, że wytrzymali. Nikt nie jest perfekcyjny, nikt nie jest genialny, ja na pewno nie, ale jeśli się człowiek nie poddaje, jest wystarczająco waleczny i pracowity, a to mogę powiedzieć o wszystkich parlamentarzystach Koalicji Obywatelskiej, to należy się tylko z mojej strony uznanie. I na pewno je przekażę wszystkim - powiedział.
Tusk: do końca roku powinienem odwiedzić wszystkie województwa i większość powiatów
Były premier był pytany również o harmonogram spotkań z Polakami. - Będziemy jutro, pojutrze na pewno zastanawiali się, jak natychmiast ruszyć w Polskę (...), żeby stało się to systematycznym planem. Ale już obiecałem moim koleżankom i kolegom z Platformy, że do końca roku - no chyba, że padnę - powinienem odwiedzić wszystkie województwa i większość powiatów - zapowiedział Tusk.
Dodał, że chciałby najpierw zobaczyć rodzinę. - Bo wiecie, że ja jeszcze nie zdążyłem nikogo w domu zobaczyć - mówił. Zaznaczył, że obiecał swoim wnukom wspólny tygodniowy urlop. - Tydzień to jest mało, ale mi musi wystarczyć, więc w przyszłym tygodniu na kilka dni zniknę z wnukami, żeby powiedzieć "dzień dobry" i - niestety - "do widzenia" na dłuższy czas - powiedział.
- Teraz, przez wiele dni będę musiał wykonać pracę mniej efektowną może, mniej spektakularną, czyli ułożenie pracy na poziomie parlamentu. Szczególnie że mnie tam na co dzień nie będzie, więc jest dla mnie bardzo ważne, żeby klub parlamentarny był bardzo zintegrowany w tej nowej sytuacji. To będzie pewnie trochę pracy - dodał Tusk. Poinformował również, że zamierza skontaktować się i przeprowadzić rozmowy z liderami partii europejskich, z premierami, z prezydentami "z naszej rodziny politycznej". - Muszę z nimi ustalić ten proces, też niełatwy, przekazywania obowiązków. To też potrwa, to akurat potrwać może kilka miesięcy - podkreślił.
- Przyjechałem tutaj z takim przekonaniem, że co jak co, ale kondycji mi nie brakuje. Bardzo bym chciał, żeby to się nie zmieniło, to znaczy, żebym się nie zajechał. To mają być dwa lata [to czas do wyborów parlamentarnych według kalendarza wyborczego - przyp. red.], nie dwa tygodnie - zaznaczył.
"Mam sobie do zarzucenia jedną rzecz"
Tusk został też zapytany na briefingu w Szczecinie, "czy ma sobie coś do zarzucenia w kwestii stoczni" w Szczecinie. - Mam sobie do zarzucenia jedną rzecz: że nie udało mi się skłonić tych kluczowych inwestorów - to, jak wiadomo, byli eksporterzy gazu pod nasz terminal. Tak, rzeczywiście, negocjowałem z nimi, staraliśmy się uzyskać gwarancje na poważne inwestycje w przemysł stoczniowy w Szczecinie lub w Trójmieście. Tak, nie udało mi się dopiąć tego do końca. To mam sobie do zarzucenia – powiedział p.o. szefa Platformy Obywatelskiej.
Ocenił, że "elementarną przyzwoitością" byłoby, gdyby pytanie o pomysł na szczecińską stocznię zadać obecnie rządzącym, którzy "pierwszego dnia powiedzieli: wszystko jest załatwione, Tusk wszystko zawalił, jesteśmy my, nie ma żadnych problemów". Wskazał, że podczas rozmów z przedsiębiorcami w Szczecinie powiedział, iż "stanie na głowie", aby "znaleźć autentyczną odpowiedź".
Zaznaczył, że na początku sprawowania funkcji premiera słyszał pytanie "czy uratuje stocznię", a więc problemy zaczęły się wcześniej. - Naprawdę starałem się, nie dałem rady - powiedział. - Za dwa lata, mam nadzieję, dzisiejsza opozycja przejmie odpowiedzialność i będzie musiała do tego czasu też wypracować jakiś pomysł, czy jest do odbudowy, czy jest do przywrócenia do życia Stocznia Szczecińska, jaka była kiedyś i jaka jest w waszych marzeniach. Pewnie nie, skoro przez tyle lat się nie udało, są jakieś obiektywne powody – powiedział Tusk.
Dodał, że gospodarka morska, przemysł stoczniowy, może być odbudowany w Szczecinie - podobnie, jak udało się to w Trójmieście.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24