Ponad 107 tysięcy Polaków zachorowało od września na grypę - dlaczego tak dużo? Według Grzegorza Schetyny przede wszystkim z powodu "nienormalnej sytuacji", czyli zbyt głośnego bicia na alarm. - Wcześniej Polacy kurowali się w domach, a teraz od razu idą do przychodni - mówił szef klubu PO w "Kropce nad i". I uspokajał: - Na razie nic strasznego się nie dzieje.
- Jestem ostatnim, który by straszył lobbystami, ale sytuacja, którą obserwujemy nie jest normalna, nie jest typowa - oceniał w TVN24 były szef MSWiA. Nie chodziło mu jednak o czterokrotny wzrost zachorowań na grypę Polaków niż analogicznym okresem ubiegłego roku. Grzegorz Schetyna mówił o zamieszaniu, jakie wywołują kolejne doniesienia mediów na temat świńskiej grypy. - Wydaje mi się, że to jest starcie koncertów farmaceutycznych i zbudowanie wielkiej atmosfery zagrożenia - podkreślał.
To właśnie między innymi przez tę atmosferę, zdaniem szefa klubu PO, lekarze odnotowują dziś tak wiele przypadków zachorowań na grypę. - Normalnie ludzie leczą się sami. Zostają w domu i kurują się jak zwykle, a teraz słysząc, że jest świńska grypa od razu idą do przychodni. I stąd ta liczba wzrasta - argumentował.
Spokój rządu i intuicja Kopacz
A zdaniem posła PO powodów do paniki nie ma żadnej, bo "przecież grypa A/H1N1 jest mniej dotkliwa niż grypa sezonowa". - Zalecałbym spokój. Nic strasznego się nie dzieje - apelował. I właśnie tym, że sytuacja nie jest jeszcze aż tak niepokojąca Grzegorz Schetyna tłumaczył wstrzemięźliwość rządu w sprawie szczepionek przeciwko grypie wywołanej nowym wirusem.
- Ten rząd ma spokojniejsze nerwy (niż inne rządy, które szczepionkę już zakupiły - red.) (...) Wierzę w wiedzę i intuicję minister Kopacz - zaznaczał. Przeciągające się negocjacje z koncernami nie wynikają też zdaniem Grzegorza Schetyny z chęci zbicia ich ceny przez rząd. - Na szczęście jest rezerwa budżetowa, którą na wniosek premiera uruchamia jeden podpis ministra finansów. To nie jest kwestia pieniędzy - zapewniał poseł PO.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24