- Nie rozmawiam z ludźmi, dzięki których politycznej kurateli weszła do mojego domu żandarmeria – zapierał się rozmów z PiS o telewizji Włodzimierz Czarzasty, były sekretarz KRRiT. Swoje powątpiewanie wyraził Marek Jurek, także b. członek KRRiT. – To skąd w radach nadzorczych wzięli się pana najbliżsi współpracownicy? - pytał.
Marek Jurek (Prawica Rzeczypospolitej, niegdyś PiS) i Włodzimierz Czarzasty ze Stowarzyszenia „Ordynacka”, przedstawili skrajnie różne opinie ws. sojuszu, jaki PiS i SLD miały zawrzeć w sprawie podziału „łupów” w mediach publicznych.
Jurek: „sojusz wbrew naturze”
- Nie ma mowy o koalicji Sojuszu z PiS- em – twierdził twardo Włodzimierz Czarzasty. Co do istnienia takiego sojuszu nie miał żadnych wątpliwości Marek Jurek, jak podkreśla świadczy o nim jasno podział miejsc w radach nadzorczych mediów publicznych. – To sojusz wbrew naturze, rekord cynizmu w życiu publicznym. Ubolewam nad tym, co zrobili moi koledzy z PiS-u – mówił, dodając, że złego obrotu spraw spodziewał się już wtedy, gdy do KRRiT dopuszczono Samoobronę. Przekonywał wtedy Jarosława Kaczyńskiego, żeby nie dopuszczał ludzi „z PRL-u” z Samoobrony, a kazał tej partii wyszukać fachowców.
„Nie rozmawiam z Kaczyńskimi do końca życia”
Włodzimierz Czarzasty stwierdził z całą stanowczością, że ani on, ani Robert Kwiatkowski nie biorą udziału w rozmowach z PiS-em o podziale stanowisk w mediach. - Jestem za wysoki za Kaczyńskich. Poza tym do końca życia nie mam ochoty z nimi rozmawiać, z ludźmi, dzięki których politycznej kurateli wprowadzono do mojego domu żandarmerię – powiedział z naciskiem. I uzupełnił, że z tego właśnie powodu nie prowadzi z nimi rozmów jego „najbliższy przyjaciel” Robert Kwiatkowski.
B. sekretarz KRRiT wspominał wydarzenia z marca 2007 roku gdy do domu Czarzastego oraz jego córki i syna wkroczyli antyterroryści. Policja miała podejrzenia, że syn Czarzastego mógł pomagać wołomińskiemu bandycie, Michałowi Gruszczyńskiemu. Informacja ta nie została jednak potwierdzona. Jak opowiadał potem Czarzasty, on i jego rodzina musieli bez ruchu leżeć na podłodze.
Deklarację Czarzastego, iż nie rozmawia z Kaczyńskimi, Marek Jurek przyjął ze z trudem powstrzymywanym śmiechem. - Nie wiem jakimi cudami Kaczyńscy wprowadzają najbliższych współpracowników obu panów do rady nadzorczej – zaznaczył z ironią.
Włodzimierz Czarzasty stwierdził, że te same nazwiska pojawiają się w radach od lat, dlatego, że nie jest łatwo znaleźć fachowców o tak wysokim poziomie kompetencji.
Marek Jurek czarno widzi przyszłość telewizji publicznej w Polsce. Jak zaznaczył spada poparcie społeczne dla mediów publicznych, bo "obrzydza je podział łupów" i w konsekwencji zapewne zostaną zlikwidowane, "przez Platformę". – To lewica i pan Czarzasty zaczęli psuć media – przypomniał. Jego zdaniem z propozycją ratunku dla publicznych mediów mógłby wystąpić prezydent, proponując np. okrągły stół przedstawicieli świata dziennikarstwa.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24