- Mogę obiecać jedno - że trupy z szafy powytrząsam, i że rzeczywiście skrupulatnie zbadamy sytuację wymiaru sprawiedliwości w Trójmieście - zapowiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Zapewnił, że sprawdzi, który z pracowników ministerstwa był źródłem przecieku o kontroli w Sądzie Okręgowym w Gdańsku, dzięki któremu dowiedział się o niej wcześniej prezes Ryszard Milewski.
We wtorek prezydium Krajowej Rady Sądownictwa zajmie się wnioskiem ministra sprawiedliwości w sprawie prezesa gdańskiego Sądu Okręgowego Ryszarda Milewskiego i jego rozmową z osobą podającą się za asystenta szefa Kancelarii Premiera. Na nagraniu "urzędnik" ustala z sedzią m.in. termin posiedzenia sądu ws. decyzji o areszcie dla Marcina P., szefa Amber Gold oraz umawia go na spotkanie z premierem ws. postępowań dotyczących firmy. - Oczekuję, że Krajowa Rada Sądownictwa, a raczej jej prezydium wyrazi takie samo stanowisko jak wyraża przytłaczająca większość sędziów, a przytłaczająca większość sędziów jest oburzona postawą prezesa Milewskiego. (...) Liczę na to, że KRS pozytywnie zaopiniuje mój wniosek o odwołanie prezesa Milewskiego z funkcji prezesa - powiedział Gowin w "Faktach po Faktach". Dodał, że od tego, że kwestię czy Milewski powinien nadal być sędzią, powinien zbadać rzecznik dyscyplinarny. - Na podstawie tego nagrania rzeczywiście można mieć podejrzenie, że to osoba podatna na rozmaitego rodzaju naciski. Natomiast nie ma na razie powodów do przypuszczeń, że tego rodzaju naciski były kiedykolwiek wobec niego w przeszłości stosowane - ocenił minister. - Nie chcę, żeby w polskich sądach zasiadali ludzie, którzy są gotowi przyjmować polityczne zlecenia - podkreślił. Zdaniem szefa resortu prezes sądu odbierając telefon od osoby podającej się za asystenta premiera powinien wysłuchać kilku zdań, następnie poprosić o "kontakt pisemny".
"Nie zamierzam niczego zamiatać pod dywan"
Gowin w TVN24 zapewniał, że "chce prawdy" i będzie dążył do wyjaśnienia sprawy Amber Gold i okoliczności z nią związanych, także w trójmieskich sądach, które zajmowały się spółką i samym jej właścicielem, Marcinem P. - Nie zamierzam niczego zamiatać pod dywan i unikać odpowiedzialności - zaznaczył. Przyznał, że choć sprawa Amber Gold pokazała, że w sądach w Trójmieście "doszło do szeregu uchybień, a w przypadku kuratora (zajmującego się wyrokiem Marcina P. - red.), złamania prawa, to sytuacji tam "nie postrzega jako układ". - Mogę obiecać jedno - że trupy z szafy powytrząsam, i rzeczywiście skrupulatnie zbadamy sytuację wymiaru sprawiedliwości w Trójmieście - zapowiedział Gowin, zastrzegł jednak, że jego zdaniem większość sędziów to "ludzie uczciwi i podchodzący do swojej pracy z poczuciem misji". Podkreślił przy tym, że jego zadaniem jako ministra jest dbanie o to, żeby wymiar sprawiedliwości był niezależny. - Jeżeli ktoś sądzi, że premier Tusk, czy którykolwiek z ministrów tego rządu będzie dążył do ukrycia czegokolwiek w sprawie Amber Gold, to tacy podejrzliwi ludzie są w błędzie - zapewnił. Gowin w programie poinformował również, że sprawdzi, który z pracowników ministerstwa sprawiedliwości był źródłem przecieku o kontroli w Sądzie Okręgowym w Gdańsku, dzięki któremu dowiedział się o niej wcześniej prezes Ryszard Milewski. - Jestem to winien wszystkim uczciwym pracownikom ministerstwa - zaznaczył.
Planowane odwołanie Szef resortu komentując informację o dymisji wiceministra Grzegorza Wałejki zajmującego się w resorcie sądownictwem powtórzył, że dymisja była zaplanowana już wcześniej. Zastąpi go Wojciech Hajduk. - Ustaliliśmy, że pan Wałejko odejdzie z ministerstwa jeszcze w czerwcu tego roku. W lipcu zwróciłem się do premiera o podpisanie dymisji. Decyzja premiera zapadła w tych dniach - wyjaśnił.
Dalej tłumaczył, że podczas spotkań z sędziami wielokrotnie słyszał, że "koledzy z ministerstwa stracili kontakt z bieżącą sytuacją" - Dlatego postanowiłem wprowadzić wielu sędziów-praktyków - argumentował. Notatka z wiedzą powszechną Minister ponownie odnosząc się do tajnej notatki ABW ws. Amber Gold stwierdził, że premier nie miał większej wiedzy od mediów, która "uzasadniałaby podjęcie przez niego jakichś daleko idących działań". - W tym akurat momencie (powstania notatki - red.), czyli pod koniec maja i ABW, i prokuratura działały już bardzo zdecydowanie - dodał.
Autor: nsz/fac / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24