Ambasador Izraela w Polsce Jakow Liwne, krytykując jedno z antyizraelskich haseł, które miało pojawić się na protestach w Malmo, zasugerował, że w Polsce funkcjonowały komory gazowe. "Mam nadzieję, że pan ambasador pisząc 'Polska' miał na myśli terytorium Polski okupowane przez hitlerowskie Niemcy" - zareagował rzecznik polskiego MSZ.
W mediach społecznościowych pojawił się wpis, którego autor zasugerował, że Greta Thunberg, znana aktywistka klimatyczna, biorąc udział w propalestyńskich protestach przy okazji konkursu Eurowizji w szwedzkim Malmo, wznosiła hasło: "Jews, go back to Poland" (Żydzi, wracajcie do Polski - red.).
Wpis skomentował ambasador Izraela w Polsce Jakow Liwne. "Wydaje się, że niektórzy antysemici tęsknią za palestyńskim przywódcą Al-Hadżdż Amin al-Husajnim, nazistowskim kolaborantem, który również chciał, aby Żydzi udali się do Polski, a dokładniej do komór gazowych w Polsce. Antysemici = niebezpieczeństwo" - napisał.
Na te słowa ambasadora zareagował rzecznik polskiego MSZ Paweł Wroński. "Mam nadzieję, że pan ambasador pisząc 'Polska' miał na myśli terytorium Polski okupowane przez hitlerowskie Niemcy" - napisał na portalu X.
Wpis ambasadora został opatrzony notatką społeczności portalu X z informacjami kontekstowymi. Również w niej wskazano, że Polska była okupowana przez Niemcy, kiedy na jej terenie funkcjonowały obozy koncentracyjne.
Ambasador po raz kolejny wzbudził kontrowersje
Ambasador Liwne wzbudził kontrowersje na początku kwietnia, kiedy w wyniku izraelskiego ostrzału zginęli wolontariusze organizacji World Central Kitchen, w tym jeden Polak.
Liwne nerwowo zareagował na oskarżenia dotyczące popełnienia przez Izrael zbrodni wojennej. W internecie - zaledwie kilka godzin po informacjach o ostrzale konwoju - przypomniał incydent w Sejmie, gdzie poseł Grzegorz Braun zgasił świece chanukowe gaśnicą. Przywołał Krzysztofa Bosaka, który także mówił o "zbrodni wojennej", a swój wpis skończył stwierdzeniem, że antysemici zawsze pozostaną antysemitami.
Źródło: tvn24.pl