- Wszystkie narządy możliwe do obicia, są obite. To właściwie nie mieści się w wyobraźni - mówi o stanie 6-letniego Marcela Andrzej Melka ze Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie. Pogotowie wezwała matka chłopca, która usiłowała następnie przekonać policję, że Marcel został pobity przez rówieśników. Materiał "Faktów" TVN.
26-letnia matka Marcela zadzwoniła po karetkę w piątek. - Zaobserwowała jakieś omdlenia u dziecka, to był powód wezwania - wyjaśnia Elżbieta Sochanowska z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.
Kłamała, że chłopca pobili rówieśnicy
Chłopiec skarżył się, że bardzo boli go klatka piersiowa. Cierpiał najprawdopodobniej już od kilku dni. W ciężkim stanie trafił do szpitala. Matka następnego dnia stawiła się na komendzie. - Pojawiła się z zamiarem złożenia zawiadomienia o tym, że jej syn kilka dni temu został pobity przez chłopców, rówieśników. Nie potrafiła dokładnie określić przez kogo - mówi st. asp. Agnieszka Waszczyk z Komendy Powiatowej Policji w Drawsku Pomorskim. Lekarze i policjanci zachowali jednak czujność.
- Lekarz stwierdził liczne urazy, zasinienia. To wzbudziło jego podejrzenia - tłumaczy Elżbieta Sochanowska.
26-latka i jej 38-letni konkubent usłyszeli zarzuty znęcania się psychicznego i fizycznego, nie tylko nad Marcelem, ale także jego 8-letnim bratem, który również trafił do szpitala.
- Krzyczeli na nich, używali w stosunku do nich słów powszechnie uznawanych za obelżywe, popychali, bili rękoma po całym ciele. Konkubent matki wielokrotnie kopał dzieci - wylicza Aneta Skupień z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Uciekła od ojca dzieci
Matka wraz z Marcelem i jego bratem od stycznia mieszkała w ośrodku dla ofiar przemocy domowej. Uciekła od ojca dzieci, który ją bił.
- Jest to pani, wobec której toczy się procedura Niebieskiej Karty. Rodzina jest z tego tytułu objęta wsparciem - informuje Agnieszka Redmann z Miejsko - Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Drawsku Pomorskim. Sąsiedzi z ośrodka twierdzą, że 26-latka z ofiary mogła stać się katem. - Płacz dzieci, słyszałam i zgłaszałam to - mówi jedna z kobiet. Nie udało się porozmawiać z dyrektorką placówki, która była nieuchwytna. Za ośrodek odpowiada starostwo Drawska Pomorskiego. - To jest tylko lokal. My odpowiadamy za to, żeby tam było ciepło, żeby były środki do życia. Nie odpowiadamy za te rodziny. Za nie odpowiada sąd i osoby wyznaczone przez sąd, czyli kuratorzy - zastrzega starosta Stanisław Kuczyński.
Matka miała ograniczone prawa rodzicielskie i nadzór kuratorski. Kuratorka nie chce jednak rozmawiać na temat szczegółów tej sprawy.
"Nie mieści się w wyobraźni"
Andrzejowi Melce, ordynatorowi oddziału anestezjologii, intensywnej terapii dziecięcej i neonatologicznej w Szpitalu Wojewódzkim w Koszalinie, trudno jest uwierzyć w to, co zobaczył, gdy do szpitala trafił Marcel.
- Wszystkie narządy możliwe do obicia, są obite. To właściwie nie mieści się w wyobraźni. Dorosły, młody mężczyzna miałby duże kłopoty, żeby to przeżyć - mówi. Jak informuje, obecnie chłopiec jest w stanie ciężkim, a rokowania co do jego życia są wciąż wątpliwe.
Autor: kg/kk / Źródło: "Fakty" TVN
Źródło zdjęcia głównego: "Fakty" TVN