- Kiedy usłyszałam, jak strażniczka nam powiedziała: przygotujcie się dzisiaj do wyjazdu, bo jedziecie dzisiaj do Oświęcimia, nie przypuszczałam, co to w ogóle jest. Nie mogłam sobie tego wyobrazić. Wtedy nawet odetchnęłam z ulgą, bo pomyślałam, że nie będzie wtedy przesłuchań. Nie może być nigdzie gorzej, niż było tutaj - opowiada Zofia Posmysz w rozmowie z Magdą Łucyan, reporterką "Faktów" TVN.