W nocy pisaliśmy o licznych blokadach drogowych policji w Warszawie, o jakich informowali nas internauci. Jak przyznaje rzecznik stołecznej policji, podobne akcje organizowane są raz na dwa, trzy dni w różnych miejscach miasta i są "rutynowym działaniem, przynoszącym realne efekty".
Jak napisał na platformę „Kontakt TVN24” w nocy ze środy na czwartek internauta Edward, blokada zatrzymała go na drodze do podwarszawskiego Konstancina. Na swojej trasie napotkał cztery samochody policyjne na sygnałach, tworzące zwężenie jezdni. "Żadnych informacji, żadnych komentarzy, co jakiś czas zatrzymują jakiś samochód" – relacjonował.
- To normalne kontrole, nie ma w tym nic niezwykłego – powiedział tvn24.pl nadkomisarz Marcin Szyndler, rzecznik prasowy komendanta stołecznego policji.
Akcje uliczne
Okazuje się bowiem, że policja regularnie przeprowadza takie akcje nie tylko na trasach wylotowych, ale i w centrum miasta. – Badamy pojazdy, pod względem przewożonych przedmiotów, osób i trzeźwości prowadzących – wyjaśniał nam rzecznik.
- Najczęściej efektem takich działań są zatrzymania nietrzeźwych kierowców, dilerów narkotyków, czasem zatrzymywane są osoby poszukiwane listami gończymi. Udaje się zatrzymywać złodziei samochodów, czy rzeczy ukradzionych wcześniej – wylicza Szyndler.
Zapytaliśmy go też, w jaki sposób typowane są miejsca i terminy kontroli, czy można przewidzieć moment ich pojawienia się?
- Spotkanie z obywatelami było owocne. Natomiast nie ma nic, czym można by się przed państwem pochwalić, poza kilkoma mniejszymi zatrzymaniami szyndler
- Takie akcje powtarzane są raz na dwa, trzy dni. To nie wynika z góry założonego planu, a z analiz przestępczości w danym miejscu lub też ze względu na wyniki poprzednich akcji. Przykładowo, jeśli najwięcej pijanych kierowców pojawia się na drogach w piątek wieczorem, to rozstawiamy punkty kontrolne w piątek wieczorem - mówi funkcjonariusz.
Efekty? Bywało lepiej
W czwartek rano, po akcji, zapytaliśmy rzecznika o jej efekty. Okazało się, że nie udało się pojmać wielu przestępców, bowiem informacja o blokadach trafiła do mediów.
- Spotkanie z obywatelami było owocne - powiedział nadkomisarz Szyndler. - Natomiast nie ma nic, czym można by się przed państwem pochwalić, poza kilkoma mniejszymi zatrzymaniami - stwierdził.
Jak jednak podkreślił, zbyt szybkie upublicznienie informacji przez media można dwojako interpretować. - Z jednej strony jest to forma prewencji, ale z drugiej także forma informowania potencjalnych przestępców o akcji policji. Wiec na przykład ten, co miał ukraść samochód w nocy, to tego nie uczynił, ale przyjdzie kiedy indziej.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24