- Byłam prześladowana przez przełożone. Kiedy zaczęłam o tym mówić, straciłam pracę - opowiada roztrzęsiona Beata Zielonka, która przez 21 lat pracowała w jednej z podstawówek w Piotrkowie (łódzkie). Sąd pracy przyznał, że w placówce był mobbing. Wyrok jest jednak nieprawomocny a kobiety odpowiedzialne za nękanie pani Beaty - obecna i dawna dyrektorka nie poniosły żadnych konsekwencji. Jak to możliwe? To pytanie postawiła dziennikarka TTV "Blisko Ludzi".
Pani Beata Zielonka pracowała jako sekretarz szkoły podstawowej nr 10 w Piotrkowie Trybunalskim. Kobieta opowiada, że we wrześniu została wyrzucona z pracy przez dyrekcję placówki. Dlaczego? Miała to być zemsta za to, że odważyła się opowiedzieć o tym, że dawna dyrektorka (dzisiaj pracująca jako nauczycielka) i jej zastępczyni (dziś dyrektor szkoły) nękały pracowników.
- Byłam ośmieszana i poniżana. Słyszałam na przykład, że "mam sobie odchudzić swoją tłustą d..." - mówi kobieta ze łzami w oczach.
"Potwierdzili to świadkowie obu stron"
Dowody na to, że rozmówczyni reporterki TTV była nękana były na tyle mocne, że sąd pracy stwierdził, że w placówce dochodziło do mobbingu. Wyrok pierwszej instancji zakładał wypłacenie pani Beacie 20 tys. złotych zadośćuczynienia i odszkodowania za naruszenie zasad równego traktowania.
- Sąd przeprowadził wszechstronne postępowanie dowodowe. Przesłuchanych było wielu świadków, i co znamienne, gro świadków zgłoszonych przez stronę pozwaną podkreślało okoliczności przedstawione przez powódkę - wyjaśnia Agnieszka Leżańska z sądu okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim.
Dyrekcja szkoły odwołała się od wyroku pierwszej instancji.
Bez konsekwencji?
Beata Zielonka podkreśla, że jedną z dwóch prześladowczyń była Wioletta Matuszczyk, która niedawno została awansowana - z wicedyrektorki stała się dyrektorką. Jej dawnej zwierzchniczce - Ewie B. skończyła się kadencja, ale dalej pracuje w szkole - jako nauczycielka.
Na spotkanie z dziennikarką TTV zdecydowała się tylko dyrektor Matuszczyk. Kobieta podkreśla, że nie czuje się winna.
- Nie będę komentować wyroku sądu, odwołaliśmy się od niego - ucięła obecna dyrektorka.
Urzędnicy milczą
Organem, który nadzoruje pracę podstawówki jest prezydent miasta. Beata Zielonka podkreśla, że ma olbrzymi do niego żal, bo informacje o nieprawidłowościach zaczęły spływać do piotrkowskiego magistratu już w 2011 roku.
Do tej pory osoby, które zdaniem sądu miały dopuścić się mobbingu nie poniosły żadnych konsekwencji. Dlaczego? Reporterka TTV próbowała skontaktować się z biurem prasowym prezydenta. Bezskutecznie.
Ostatecznie zdecydowała się zapytać o to samego prezydenta, Krzysztofa Chojniaka. Okazją do rozmowy było zaprzysiężenie radnych nowej kadencji.
- To nie jest dobry czas na rozmowę o tym. Proszę kontaktować się z moim biurem prasowym - uciął prezydent Chojniak pytany o przyczyny swojej dotychczasowej bierności.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TTV Blisko ludzi
Źródło zdjęcia głównego: TTV Blisko ludzi