Australijski aktor Geoffrey Rush wygrał w czwartek sprawę o zniesławienie z tabloidem "Daily Telegraph". Na jego łamach zdobywcę Oskara oskarżono o molestowanie jednej z aktorek podczas przygotowywania spektaklu "Król Lear" na deskach Sydney Theater Company.
Spór toczył się o dwa artykuły, które trafiły na okładkę wydawanego w Sydney "Daily Telegraph" pod koniec 2017 roku. Napisano w nich, że podczas przygotowywania spektaklu "Król Lear" na podstawie dramatu Williama Szekspira Geoffrey Rush - odtwórca tytułowej roli - zachowywał się "niewłaściwie" wobec niewymienionej z nazwiska aktorki.
"Nieodpowiedzialne, sensacyjne dziennikarstwo"
Aktor oskarżył tabloid o zniesławienie. W trakcie procesu twierdził, że artykuły niesłusznie ukazywały go jako "seksualnego drapieżnika" i "zboczeńca". Jeden z tekstów został opatrzony zdjęciem aktora w roli króla Leara i przewrotnie zatytułowany "King Leer" (słowo "leer" w języku angielskim oznacza "pożądliwe spojrzenie").
W czwartek sąd federalny w Sydney uznał, że "Daily Telegraph" niesłusznie oskarżył Rusha o molestowanie.
- Był to przykład lekkomyślnego i nieodpowiedzialnego, sensacyjnego dziennikarstwa najgorszego rodzaju - powiedział sędzia Michael Wigney, ogłaszając swoją decyzję.
Zgodnie z wyrokiem sądu tabloid ma wypłacić aktorowi ponad 600 tysięcy dolarów. Amerykańska stacja CNN zaznacza, że Rush może jednak liczyć na jeszcze wyższe zadośćuczynienie, sędzia uznał bowiem, że w związku z publikacją zniesławiających go artykułów Rush poniósł straty finansowe, które mogą powiększyć się w przyszłości.
Sam aktor szacuje, że od czasu pojawienia się wspomnianych artykułów na łamach "Daily Telegraph" i rozpoczęcia procesu o zniesławienie mógł stracić nawet 3,5 miliona dolarów z tytułu gaż, których nie otrzymał, bo nie zagrał w określonej liczbie filmów.
10 maja ma odbyć się kolejna rozprawa w tej sprawie.
Oskarżenia o molestowanie
Po publikacji kontrowersyjnych artykułów rzekomą ofiarę aktora zidentyfikowano jako Eryn Jean Norvill, która w spektaklu wcielała się w rolę córki króla Leara - Cordelli.
W zeszłym roku aktorka zeznała przed sądem, że niewłaściwe zachowanie Rusha miało miejsce podczas przesłuchania do spektaklu.
67-letni aktor miał obmacywać o ponad 30 lat młodszą Norvill. Jak zeznała, w jednej ze scen podczas pokazu przedpremierowego spektaklu Rush miał "umyślnie" dotknąć jej piersi na oczach widowni. Innym razem - jak twierdziła - przejeżdżał palcem wzdłuż jej talii.
Miał także wysyłać do niej sprośne wiadomości i chodzić za nią do toalety.
Norvill tłumaczyła wówczas, że nie złożyła wówczas formalnego pozwu przeciwko Rushowi, gdyż jako początkująca aktorka była "onieśmielona" jego autorytetem - cenionego aktora i laureata Oscara.
Po ogłoszeniu wyroku w czwartek aktorka przyznała, że nigdy nie chciała, aby ta sprawa trafiła do sądu. - Ta sprawa zraniła nas wszystkich. Nie ma w niej zwycięzców, tylko przegrani - oświadczyła w czwartek.
Sam Rush od samego początku odpierał wszystkie zarzuty przedstawione na łamach "Daily Telegraph".
Gwiazda kina
Geoffrey Rush występował w sztuce "Król Lear" na deskach Sydney Theatre Company od listopada 2015 do stycznia 2016 roku. W 1997 roku zdobył Oscara dla najlepszego aktora za film "Blask" Davida Helfgotta. W 2012 roku został uznany za Australijczyka Roku.
Największą sławę przyniosły mu role w "Nędznikach" i "Elżbiecie" (1998), serii "Piraci z Karaibów" (2003-2017), "Jak zostać królem" (2010), "Koneser" (2013).
Rush jest także prezesem Australijskiej Akademii Sztuki Filmowej i Telewizyjnej.
Autor: momo/adso/kwoj / Źródło: CNN, New York Times