Miejsce podejrzanego o próbę gwałtu na 13-latce w Rabce-Zdroju jest w areszcie - tak uważa były naczelnik wydziału śledczego i były rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak. 20-latek, który miał zaatakować dziewczynkę, został wypuszczony przez sąd z aresztu po wpłaceniu poręczenia majątkowego. Nastolatka nie została jeszcze nawet przesłuchana. - Skoro będzie się go obawiała, to może wpłynąć także na jej zeznania - stwierdził były policjant.
Decyzją Sądu Rejonowego w Nowym Targu podejrzany o próbę zgwałcenia 13-latki opuścił areszt po wpłaceniu 50 tysięcy złotych poręczenia majątkowego. Jak przekazał w odpowiedzi na pytania tvn24.pl rzecznik Sądu Okręgowego w Nowym Sączu, sędzia Bogdan Kijak, decyzja zapadła po uwzględnieniu "stanu materiału dowodowego, jaki został zebrany do czasu orzekania". Zabrakło kluczowego: przesłuchania małoletniej. Bez jej zeznań sąd zdecydował o możliwości opuszczenia aresztu przez 20-latka, co też się stało.
Czytaj też: Dominikanin skazany za gwałt wydalony z zakonu
Mężczyzna może jednak wrócić za kraty, bo od decyzji sądu odwołała się prokuratura. Termin rozpatrzenia odwołania wyznaczono w Sądzie Okręgowym w Nowym Sączu na 3 marca. Termin przesłuchania 13-latki to z kolei 27 lutego. - Będzie przesłuchana w tak zwanym niebieskim pokoju, w obecności psychologa, w warunkach przewidzianych na te okoliczności dla dzieci - wyjaśnił sędzia Kijak.
20-latkowi grozi dożywotnie więzienie.
Były policjant: to może wpłynąć na jej zeznania
Dariusz Nowak, były naczelnik wydziału dochodzeniowo-śledczego i były rzecznik prasowy małopolskiej policji, w rozmowie z tvn24.pl podkreślił, że w jego opinii 20-latek powinien pozostać w areszcie na co najmniej miesiąc.
- To poważne przestępstwo, godzące również w psychikę ofiary, nie tylko w jej ciało. Świadomość, że ten człowiek, który niedawno próbował tę dziewczynę zgwałcić, chodzi po wolności, powoduje, że ta nastolatka, nieprzygotowana jeszcze na taki stres, będzie się obawiała spotkania. A skoro będzie się obawiała, to może wpłynąć także na jej zeznania - wyjaśnił były policjant.
"Nie wiemy, co zrobi ten podejrzany"
Były rzecznik małopolskiej policji zaznaczył, że w jego opinii przy decyzji o tymczasowym aresztowaniu istniały przesłanki formalne, które działały na niekorzyść podejrzanego. Mowa o mataczeniu albo o ewentualnej uciecze.
Wobec podejrzanego 20-latka sąd zastosował tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze. Ma on dozór policji połączony z obowiązkiem stawiennictwa dwa razy w tygodniu w komisariacie policji w Rabce oraz zakaz kontaktowania się w jakikolwiek sposób z pokrzywdzoną, dwójką innych świadków oraz zakaz opuszczania kraju.
Według byłego naczelnika wydziału śledczego to jednak - przynajmniej na tym etapie postępowania - środki niewystarczające. - Nie wiemy, co zrobi ten podejrzany. On ma wprawdzie zakaz kontaktowania się z ofiarą, ale mieliśmy takie przypadki, że podejrzani próbowali wpływać na świadków przez inne osoby. Przy tak poważnych zarzutach powinien zostać tymczasowo aresztowany co najmniej na miesiąc - podkreślił Dariusz Nowak.
Atak na 13-latkę w Rabce-Zdroju
12 lutego mężczyzna zaatakował 13-latkę, która szła do szkoły ścieżką przez lasek w centrum Rabki-Zdroju. Według śledczych, podejrzany stosując przemoc, przewracając, bijąc i przyduszając małoletnią, usiłował doprowadzić ją do obcowania płciowego. Pokrzywdzona jednak skutecznie broniła się przed napastnikiem, krzyczała, wzywając pomocy. Sprawca został spłoszony przez osoby postronne i uciekł. Pokrzywdzona została przewieziona do szpitala w Nowym Targu, a doznane przez nią obrażenia ciała okazały się powierzchowne i nie było potrzeby dalszej hospitalizacji.
Mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania gwałtu, za co grozi mu kara pozbawienia wolności od pięciu lat albo dożywocie. Podejrzany w trakcie przesłuchania nie przyznał się do zarzuconego mu czynu i złożył krótkie wyjaśnienia, które mają być zweryfikowane.
Podejrzany został zatrzymany przez policję jeszcze tego samego dnia wieczorem w miejscu swojego zamieszkania. W ujęciu 20-latka, mieszkańca Rabki-Zdroju, pomogło opublikowanie w mediach nagrania z monitoringu.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: małopolska policja