- Proszę mi dziecko zabrać, ono jest głodne - stwierdził w czasie policyjnej kontroli 22-letni mężczyzna. W samochodzie płakała miesięczna dziewczynka. Badanie wykazało u mężczyzny ponad 2,5 promila, a u jego partnerki, która prowadziła samochód, ponad 2 promile. O ich dalszym losie zadecyduje teraz sąd.
Częstochowscy policjanci prowadzili wzmożone kontrole drogowe w ramach akcji "Alkohol i narkotyki". Około godziny 19.30 w piątek, w rejonie skrzyżowania ul. św. Rocha i Wręczyckiej, zatrzymali do kontroli drogowej osobowego volkswagena. Za kierownicą siedziała kobieta - podają.
Jak informują funkcjonariusze, badanie trzeźwości 38-latki wykazało w jej organizmie ponad 2 promile alkoholu, 22-letni partner miał natomiast ponad 2,5 promila.
Kobietę szybko udało się umieścić w policyjnym radiowozie, ale jej partner dyskutował z funkcjonariuszami.
W czasie kontroli tłumaczył, że wypił dwa piwa. - Nie jestem alkoholikiem! - krzyczał.
- Podatki płacę. 30 lat żrecie moje bułki! - mówił do policjantów.
Babcia przyjechała po dziecko
Miesięczna córeczka, która znajdowała się w samochodzie, została zbadana przez lekarzy pogotowia.
Dziecko zabrała wezwana przez policjantów babcia, która przyjechała na miejsce taksówką.
O dalszym losie nietrzeźwych rodziców zdecyduje prokurator i sąd. Grozi im do 5 lat więzienia.
Tu zatrzymano pijanych rodziców:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: pw/mz / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice | Paweł Skalski