W "Kropce nad i" Włodzimierz Cimoszewicz podkreślał, że "w 1939 też nikt nie wierzył wojnę, bo wszyscy liczyli na powiązania ekonomiczne". - Wiemy jak to się skończyło - skwitował były premier, podkreślając, że agresorowi, za jakiego uznana została Rosja, nie można odpuszczać.
Cimoszewicz podziela opinię premiera Donalda Tuska, że nie grozi nam III wojna światowa. - Konflikt zbrojny nie leży w niczyim interesie - podkreślił gość "Kropki nad i", ale jednocześnie zaznaczył, że Putin rezerwując sobie prawo do obrony praw Rosjan za granicą, sygnalizuje gotowość do interwencji zbrojnych.
"Prezent dla Putina"
Według Cimoszewicza zapowiedziane dzisiaj przez ukraińskie MSZ wprowadzenie wiz dla obywateli Federacji Rosyjskiej nie będzie podstawą do ostrych reakcji, chociaż, jak zauważa były premier, Putin robi to, co chce i trudno doszukiwać się w jego działaniach racjonalizmu i logiki łatwej do przewidzenia.
Przewidywalny natomiast jest efekt sytuacji takich jak ta, która wydarzyła się w ukraińskiej telewizji. Włodzimierz Cimoszewicz przywołał zdarzenie, które miało miejsce w nocy z wtorku na środę. Grupa działaczy z ukraińskiej nacjonalistycznej partii Swoboda wtargnęła do gabinetu szefa Kanału Pierwszego ukraińskiej telewizji państwowej, Aleksandra Pantelejmonowa i bijąc go oraz zarzucając mu "wysługiwanie" się Moskwie, zmusiła do napisania podania o dymisję.
Według Cimoszewicza to jest prezent bezcenny dla Putina i jego propagandy. Były szef MSZ doszukuje się również drugiego dna prowokacyjnych działań nacjonalistów: - Jest nieprawdopodobne, żeby w partii takiej jak Swoboda, nie było rosyjskiej agentury.
Agresorowi nie wolno odpuścić
Gość "Kropki nad i" skomentował także ogłoszenie sankcji przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską. Cimoszewicz podkreślił, że są one śmieszne i kompletnie bez znaczenia, ale można je potraktować je jako kolejny kroczek międzynarodowej dyplomacji.
Natomiast to, co jest istotne, to uznanie Rosji za agresora. - W języku dyplomacji to znaczy bardzo wiele. Zostać państwem jednoznacznie uznanym za agresora to w kategoriach politycznych ogromna strata. To będzie Rosji ciążyło, mimo że teraz są w euforii. Agresorowi nie można odpuścić, bo wiemy z historii do czego to może prowadzić - mówił Cimoszewicz.
Podkreślił również, że nie można bagatelizować jego działań - Trzeba rozmawiać otwartym językiem i otwartym tekstem - pokazywać rożne wymiary zagrożeń, a Putin powinien spotkać się z ostracyzmem osobistym i politycznym.
Na drodze ku tego typu kategorycznym działaniom nie powinni stanąć przedsiębiorcy. - Oni będą bronić swoich interesów, ale należy pamiętać, że to nie oni są przywódcami. To nie ich wybrano, by rządzili - powiedział Cimoszewicz i zaapelował jednocześnie by Europa skutecznie reagowała: - Pokażmy, że Europa jest czymś więcej niż związkiem ekonomicznym.
Tęsknota za supermocarstwem
Cimoszewicz zwrócił również uwagę na nastroje społeczne w Rosji i rosnące poparcie dla polityki Putina. - Niemalże połowa Rosjan żałuje upadku ZSRR. Brak świadomości supermocarstwowości był podłożem do odmóżdżającej propagandy rosyjskiej. Oni mają błędne wrażenie, że krótkim czasie powrócą do czasów supermocarstwa - powiedział gość programu.
Dlatego, jak twierdzi Cimoszewicz, nie powinniśmy traktować wczorajszego wystąpienia Putina jako skoncentrowanego na Krymie. - To była zapowiedź nowej polityki Rosji. To wydarzenie poważniejsze niż jakieś kłamstewka. Nie wykluczam, że sprawa Krymu to początek zimnej wojny - skwitował były premier.
Autor: jl//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24