Do niespotykanej sytuacji doszło w autobusie komunikacji miejskiej we Wrocławiu. Kierowca zdenerwował się na omyłkowe wciśnięcie przycisku "stop" przez pasażera i nie chciał jechać dalej. Jest reakcja Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego we Wrocławiu.
Do kuriozalnej sytuacji doszło w środę, 6 listopada, w autobusie linii nr 114 we Wrocławiu. Autobus jechał w stronę centrum miasta. Na przystanku na żądanie jeden z pasażerów miał omyłkowo wcisnąć przycisk "stop". Kierowca zatrzymał pojazd i otworzył drzwi, a gdy nikt z niego nie wysiadł, zdenerwował się i nie ruszył w dalszą trasę.
- Niestety te doniesienia się potwierdziły. Z tego, co wiemy, rzeczywiście po tym, jak ktoś z pasażerów nacisnął przycisk na żądanie, ale nie skorzystał zatrzymania pojazdu, wtedy kierowca posiłkując się kilkoma niegrzecznymi sformułowaniami zaprzestał pracy. Po chwili poinformował pasażerów, że teraz wszyscy muszą ponieść konsekwencje i postanowił dalej nie jechać - wyjaśnia tvn24.pl Daniel Misiek z wrocławskiego MPK.
Pasażerowie musieli siedzieć w autobusie i czekać na jakieś działania kierowcy. Kiedy jeden z nich ośmielił się podejść i zapytać, czy pojadą, usłyszał nieoczekiwaną odpowiedź. "Powiedział: proszę podziękować temu pasażerowi i przesiąść się do następnego pojazdu, gdyż pojedzie szybciej. Wrócił za kierownicę i faktycznie nie ruszył" - przekazał w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" jeden z pasażerów.
Kierowca został zwolniony
W czwartek rano podwykonawca MPK - firma Mobilis, która była odpowiedzialna za tę linię, zrezygnował ze współpracy z tym kierowcą. "Ten kierowca pracował u naszego podwykonawcy od 2023 roku i nie było z nim wcześniej jakichś problemów" - informuje.
- To jest sytuacja, która nie powinna się nigdy wydarzyć, ona jest nieakceptowalna. Żaden pracownik ruchu, kierowca czy motorniczy nie ma prawa do takich zachowań. W imieniu spółki przepraszam wszystkich podróżnych, którzy byli tego świadkami - dodaje Mobilis.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: MPK Wrocław