Wrocławska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko egzaminatorowi, który dopuścił do egzaminu na prawo jazdy kursantkę, mimo że ta nie miała przy sobie dowodu osobistego. Śledczy zarzucają mu także poświadczenie nieprawdy.
Kinga na sali egzaminacyjnej pojawiła się bez dowodu osobistego. Razem z jedenastoma innymi osobami miała przystąpić do egzaminu teoretycznego na prawo jazdy. Egzaminował Jarosław B.
Prosiła, nalegała, Jarosław się zgodził
- Zaczął od sprawdzania zgodności danych egzaminowanych osób z okazywanymi przez nich dowodami. Wtedy okazało się, że jedna z osób nie ma dowodu - mówi Małgorzata Klaus z prokuratury okręgowej we Wrocławiu. - Zapomniała go wziąć z domu - dodaje.
Dziewczyna nie chciała jednak rezygnować z egzaminu. Prosiła, nalegała, Jarosław B. się w końcu zgodził i dopuścił dziewczynę do testu. - Mimo że nie miał do tego prawa. Zgodnie z rozporządzeniem ministra, powinien odmówić jej przystąpienia do testu - wyjaśnia Klaus.
Egzaminator postawił jednak warunek. Do zakończenia egzaminu dziewczyna miała dostarczyć swój dowód. Zadzwoniła więc do ojca, prosząc, żeby dowiózł dokument.
Bezbłędnie rozwiązany test
- Rozwiązywanie testu ukończyła w kilka minut, lecz nie użyła przycisku "zakończ" na wyraźne polecenie Jarosława B. - mówi Klaus. - Kazał jej odsunąć się od stanowiska i nie używać przycisku, aż do czasu dostarczenia na miejsce dowodu osobistego - dodaje.
W tym czasie Kinga kilkakrotnie telefonowała do ojca. Pytała, kiedy dowiezie dokument. - Rozmowy prowadzone były w obecności Jarosława B. i bez jego sprzeciwu. W tym czasie dziewczyna nie podchodziła do stanowiska, przy którym rozwiązywała test i nie zmieniała wcześniej udzielonych odpowiedzi - zapewnia Klaus.
Niestety ojciec dziewczyny nie zdążył dowieźć dokumentu. Jarosław B. po po upływie czasu wyznaczonego na przeprowadzenie egzaminu użył przycisk z informacją, że Kinga nie zaliczyła testu.
Kłopoty egzaminatora
Na egzaminacyjnym dokumencie zaznaczył przy nazwisku Kingi "przerwanie egzaminu tej osoby wobec korzystania przez nią z niedozwolonej pomocy".
- Zapis ten nie odpowiadał prawdzie, gdyż Kinga rozwiązała testy bezbłędnie, nie korzystając z pomocy innych osób, czy też niedozwolonych materiałów - mówi Klaus. - Stwierdzenie przerwania i niezaliczenie egzaminu spowodowane było w tym przypadku niedostosowaniem się do wymogów egzaminu, czyli niedostarczeniem przez osobę egzaminowaną dokumentu tożsamości - dodaje i podkreśla, że dowód osobisty dziewczyny ojciec dostarczył tuż po zakończeniu egzaminu.
Nie przyznał się do winy
- Mężczyzna nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Wyjaśnił, że zezwolił Kindze na przystąpienie do egzaminu pomimo tego, że nie miała dowodu tożsamości pod warunkiem, że egzamin nie zostanie zaliczony jeżeli przed jego zakończeniem nie dostarczy dokumentu na salę - relacjonuje prokuratura.
- Jarosław B. jako funkcjonariusz publiczny powinien przeprowadzić egzamin w sposób zgodny z przepisami. Nie powinien kierować się współczuciem i emocjami. Wyrażenie zgody na przystąpienie przez Kingę do egzaminu stanowiło naruszenie prawa, niedopełnienie obowiązków - podkreśla Klaus.
Jarosławowi B. grozi teraz pięć lat więzienia.
Autor: bieru/par / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24