Będzie kontrola działań policjantów w trakcie poniedziałkowych wydarzeń na oddziale ratunkowym w szpitalu w Oławie na Dolnym Śląsku. Trzech mężczyzn zachowywało się wówczas agresywnie wobec lekarzy i pacjentów. Nie spodobało im się, że jeden z nich musi czekać w kolejce po pomoc.
- Decyzję o kontroli podjął w środę po południu komendant wojewódzki policji – informuje Krzysztof Zaporowski z dolnośląskiej policji. – Będziemy sprawdzali czy interwencja była podjęta w prawidłowy sposób i czy czynności jakich dokonywali funkcjonariusze były adekwatne do sytuacji – dodaje.
Jak jednak zaznacza, na razie nie można mówić o żadnych zastrzeżeniach, ani zarzutach dotyczących pracy interweniujących policjantów.
- Komendant wojewódzki ma prawo skontrolować każda interwencję – mówi Zaporowski. – A w tym wypadku miejsce jej podjęcia było bardzo szczególne: oddział ratunkowy pełen chorych i próbujących im pomóc lekarzy. W dodatku na miejscu zjawiły się aż dwa patrole policji. Stąd decyzja o kontroli – podkreśla.
Atak agresji
Do zdarzenia doszło w poniedziałek wieczorem w szpitalu przy ul. Baczyńskiego, w Oławie na Dolnym Śląsku. Jeden z trzech mężczyzn miał rozciętą rękę i potrzebował pomocy lekarskiej. Jednak czekanie w kolejce nie spodobało się ani jemu, ani jego kolegom. Krzyczeli, że chcą być przyjęci. Doszło do szarpaniny z lekarzem. Na miejsce przyjechały dwa patrole policji.
Według części świadków, do których dotarli dziennikarze Gazety Wyborczej, policja nie reagowała.
- Policja była koszmarnie nieudolna. Bandziory terroryzowały szpital, a policjanci zachowywali się jak widzowie – stwierdził świadek, który zgłosił się do dziennikarzy Wyborczej.
Do burdy doszło w szpitalu w Oławie
Autor: dr / Źródło: TVN24 Wrocław, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: Maciej Wężyk