Data zaproponowanego przez Mateusza Morawieckiego "okrągłego stołu" jest "ucieczką do przodu", bagatelizuje obecną sytuację i pokazuje, że premierowi nie zależy na rozwiązaniu konfliktu - powiedział w środę prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. Mimo to zadeklarował udział ZNP w tych rozmowach.
Premier Mateusz Morawiecki powiedział we wtorek w telewizji państwowej, że chciałby, aby zaraz po świętach "nastąpiła w formule okrągłego stołu ogólnonarodowa debata o systemie oświaty". Jak zaznaczył, chciałby, aby wzięli w niej udział związkowcy, ale też nauczyciele, pedagodzy, wychowawcy, a także rodzice.
Broniarz: premier dolewa oliwy do ognia
Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz powiedział w środę, że wystąpienie szefa rządu "dolało oliwy do ognia". - Bo jeżeli pan premier sądził, że w czymkolwiek uspokoił środowisko, to osiągnął cel odwrotny do zamierzonego. Dlatego że propozycje okrągłego stołu, debaty, owszem, są bardzo istotne, ale wtedy, kiedy mamy czas spokoju, kiedy możemy się nad tym głęboko zastanowić i nie robimy tego pod presją czasu i emocji - powiedział. - Pan premier proponuje okrągły stół i weźmiemy w nim udział, ale jednocześnie uważamy, że ta data jest absolutnie "ucieczką do przodu", bagatelizuje obecną sytuację i pokazuje, że premierowi rządu Rzeczypospolitej Polskiej nie zależy na rozwiązaniu tego konfliktu. Żałujemy, że do tego doszło i szkoda, że grupa 600 tysięcy protestujących nauczycieli od pana premiera nie uzyskała żadnej istotnej ze swojego punktu widzenia informacji - powiedział Broniarz.
"Jesteśmy przygotowani na różne rozwiązania"
Szef ZNP podkreślił na konferencji prasowej, że związek nie rozważa zawieszenia akcji strajkowej.
- Mamy plan działania i nie jest tajemnicą, że jesteśmy przygotowani na różne rozwiązania – zaznaczył. Przypomniał, że podczas wtorkowych rozmów ze stroną rządową w CPS "Dialog" związek przedstawił nowe propozycje kompromisu. - Wczoraj wygłosiliśmy kolejną naszą ofertę negocjacyjną, która została przez rząd całkowicie zbagatelizowana. Przypomnę, że mówiliśmy o 30-procentowym wzroście wynagrodzenia, już w podziale na kilka interwałów – powiedział Broniarz.
Podkreślił, że ZNP czeka teraz na propozycję rządu. - Definitywnie pieniądze w tym państwie leżą w gestii rządu, aczkolwiek są to pieniądze obywateli, ale podział tych środków w dużej mierze zależy między innymi od tego, co zaproponuje pan premier Morawiecki – podkreślił Broniarz. - Wczoraj pracodawcy obliczyli, że mniej więcej różni nas w tej chwili kwota około trzech miliardów złotych. Wydaje się, że warto rozmawiać, a związki są do tego gotowe – zapewnił.
Prezes ZNP o wynagrodzeniach za strajk
Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego został zapytany czy ZNP ma fundusz strajkowy i czy nauczyciele mogą liczyć, że za strajk dostaną jakiekolwiek pieniądze. - O funduszu strajkowym będziemy chcieli rozmawiać jutro. Mamy plan, który jest dla nas bardzo istotny, bardzo ważny, także z punktu widzenia społecznego poparcia – powiedział Broniarz.
Minister edukacji Anna Zalewska powiedziała w środę, powołując się na opinię Regionalnej Izby Obrachunkowej, że wynagrodzenie za czas strajku się nie należy. Ministerstwo Finansów zakomunikowało natomiast, że bezprawna jest refundacja wynagrodzenia pracowników za okres strajku, na przykład przez władze samorządowe.
Do tych opinii ustosunkował się podczas konferencji Broniarz. - Jeżeli chodzi o stanowisko ministra finansów i regionalnych izb obrachunkowych, one nas nie dziwią, ale są pozbawione podstaw prawnych, dlatego że porozumienia między kierownikiem zakładu pracy a organizacją związkową mają charakter aktu prawnego. Wysłaliśmy dzisiaj list do wszystkich wójtów, burmistrzów i marszałków województw pokazujący, jakie są nasze w tym zakresie stanowiska. Wychodzimy z założenia, że to ciąg dalszy pewnej wojny propagandowej, emocjonalnej, próbującej pokazać i wystraszyć nauczycieli – orzekł szef związku.
"Egzaminy nie zaburzają akcji strajkowej"
- Te egzaminy, które są prowadzone w szkołach, w niczym nie zaburzają naszej akcji strajkowej – zaznaczył Broniarz. Dodał, że fakt uczestniczenia nauczycieli w egzaminach również nie zaburza działań strajkowych.
Broniarz przypomniał też, że strajk, oprócz gimnazjów, trwa także w przedszkolach, szkołach podstawowych i w liceach. - Chcę przy okazji bardzo serdecznie podziękować nauczycielom, dyrektorom szkół. To rzeczywiście była chwila prawdy, ale też ogromnej odpowiedzialności nas, nauczycieli, za losy dzieci – powiedział.
- Nigdy nauczyciel nie odszedł od dziecka, od ucznia – podkreślił. Jak dodał, "to, że ten egzamin odbywa się w tak nerwowej emocjonalnej i nerwowej atmosferze jest tylko i wyłącznie winą minister edukacji Anny Zalewskiej".
Rozporządzenie "ociera się o granice absurdu"
W minionym tygodniu minister edukacji narodowej Anna Zalewska podpisała rozporządzenia, zgodnie z którymi członkiem zespołu egzaminacyjnego i nadzorującego może być każda osoba mająca kwalifikacje pedagogiczne (w zespołach mogą być także osoby, które nie pracują w żadnej szkole).
Kolejną zmianą jest zwiększenie z 20 do 25 liczby uczniów przypadających na jednego nauczyciela wchodzącego w skład zespołu nadzorującego, jeżeli zdających w sali egzaminacyjnej jest ponad 25 na egzaminie gimnazjalnym lub ósmoklasisty i 30 na maturze. Odnosząc się do tego rozporządzenia, Broniarz stwierdził w środę, że minister Zalewska "dała fatalny sygnał opinii publicznej, pokazując, że prawo może być tworzone ad hoc i może ocierać się o granice absurdu". Jego zdaniem "rodzice, którzy to obserwują, mają kolejny dowód na niebywały chaos potęgowany przez kolejne decyzje minister edukacji". Wyraził również opinię, że "pewnie po egzaminach, w nowym roku szkolnym, kolejny minister wycofa z obiegu to rozporządzenie, bo ono jest po prostu idiotyczne".
Pytany przez dziennikarzy o zespoły egzaminacyjne, powiedział: - Dla nas charakterystyczne było to, że media nie miały dostępu do sal egzaminacyjnych, bo trudno byłoby pewnie wytłumaczyć sytuację, w której opiekunami młodzieży są albo strażnicy leśni, albo straż pożarna, albo osoby duchowne i one są jedynymi strażnikami przebiegu egzaminów.
- Uważam, że to jest porażka Ministerstwa Edukacji Narodowej i Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Niestety musimy się także liczyć z tym - jako nauczyciele - że patrząc na treść rozporządzenia, przyjętego rzutem na taśmę przez minister edukacji, mogą się pojawić odwołania od przebiegu egzaminu, wychodząc przede wszystkim z założenia, że konstrukcja prawna tego rozporządzenia jest wadliwa - ocenił Broniarz.
"W egzaminach mogą brać udział tylko nauczyciele"
Wiceprezes ZNP Krzysztof Baszczyński podkreślił, że zgodnie z prawem w egzaminach mogą brać udział tylko nauczyciele. - Na to zwrócił uwagę rzecznik praw obywatelskich (...). Okazuje się , że pracują osoby z zewnątrz, które nie są nauczycielami. Są to katecheci, księża, siostry zakonne, strażacy, jest to służba więzienna - wskazał wiceprezes ZNP Krzysztof Baszczyński.
Dodał, że doszło do "rzeczy niezwykłej". - Są samorządy, które płacą tym osobom z zewnątrz nawet 450 złotych dziennie. Mówię o Zgierzu. Do tej pory mówiono nam, że praca nauczyciela, który przychodzi na egzamin, jest w komisji nadzorującej, przychodzi z zewnątrz, jest traktowana jako wolontariat. Okazuje się, że można znaleźć pieniądze - mówił.
- Są to ogromne pieniądze: w Chełmie 100 zł, w Rybniku 220 zł. To dzieli nas jako nauczycieli – dodał. - Niedopuszczalne jest, aby osoby, które nie są nauczycielami, pracowały przy egzaminach. To jest kolejne dolanie oliwy do ognia, jeśli chodzi o chaos w systemie oświaty. "Zalewska plus" tutaj zrobiła swoje - powiedział.
- To nie chodzi o to, czy ma ktoś uprawnienia pedagogiczne. Każdy może mieć uprawnienia pedagogiczne, jeśli takie uzyskał – dodał. - Definicja jest wyraźna: to parlament przyjął tę ustawę, w komisjach egzaminacyjnych mogą pracować tylko nauczyciele. A nauczyciel to jest osoba, która ma stosunek pracy ze szkołą. W związku z tym, to, co się dzieje, mówiąc delikatnie, jest nienormalne, postawione na głowie. I sądzę, że ktoś powinien się temu przyjrzeć – dodał.
W środę rozpoczął się egzamin gimnazjalny. W pierwszym dniu uczniowie III klas gimnazjalnych zdawali egzamin z wiedzy humanistycznej: najpierw z historii i wiedzy o społeczeństwo, a następnie z języka polskiego. Środa jest trzecim dniem strajku nauczycieli.
Autor: js/ / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24