Premier o "haniebnych wyrokach". Ilu sędziów Sądu Najwyższego orzekało w stanie wojennym?

[object Object]
Mateusz Morawiecki zarzuca sędziom Sądu Najwyższego "haniebne wyroki" w stanie wojennymtvn24
wideo 2/35

Mateusz Morawiecki kolejny raz, tym razem na forum Parlamentu Europejskiego, stwierdził, że w Sądzie Najwyższym zasiadają sędziowie stanu wojennego, którzy wydawali "haniebne wyroki". Sprawdziliśmy zatem, czy zasiadali i zasiadają w nim sędziowie, którzy orzekali w stanie wojennym. Obecnie jest ich dwóch. Morawiecki nie wytłumaczył na czym polega "haniebność" ich wyroków. Sami zainteresowani dowodzą, że w stanie wojennym zachowali się godnie i niezależnie.

- Czy wiecie, że ci sędziowie z czasów stanu wojennego, niektórzy z nich, ci, którzy wydawali haniebne wyroki, dzisiaj są w tym bronionym czasami przez was Sądzie Najwyższym? - pytał 4 lipca podczas wystąpienia w Parlamencie Europejskim premier Mateusz Morawiecki. - Jest kilku sędziów stanu wojennego, którzy do dzisiaj tam są - dodał.

Policzyliśmy, ilu sędziów Sądu Najwyższego ma na swoim koncie orzekanie w czasie stanu wojennego w sądach rejonowych i wojewódzkich, a także w sądach wojskowych. Wzięliśmy pod uwagę zarówno sędziów czynnych jak i tych, którzy przeszli w stan spoczynku w latach 2016-2018, czyli od kiedy Prawo i Sprawiedliwość forsuje swoje zmiany w sądach i trybunałach RP.

Przez ten czas przez Sąd Najwyższy przewinęło się dziesięcioro sędziów, którzy orzekali w sprawach karnych w stanie wojennym. Są to Józef Iwulski, obecny prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, oraz sędziowie Izby Karnej Waldemar Płóciennik (pracujący obecnie), Dorota Rysińska, Jacek Sobczak, Andrzej Siuchniński, Lech Paprzycki (wszyscy w stanie spoczynku). Oraz sędziowie Izby Wojskowej Jerzy Steckiewicz, Jan Rychlicki, Marian Buliński (przeszli w stan spoczynku w kwietniu 2018 r.) i Janusz Godyń (w stanie spoczynku od 2016 r.).

W przeddzień wejścia w życie obecnej ustawy o Sądzie Najwyższym, sędziów orzekających w sprawach karnych stanu wojennego było siedmioro (Iwulski, Płóciennik, Rysińska, Siuchniński, Steckiewicz, Rychlicki, Buliński). Obecnie jest dwóch.

Premier Morawiecki nie stawia sędziom Sądu Najwyższego zarzutu z powodu samego faktu pracy orzeczniczej w stanie wojennym. Czyni zarzut z powodu wydawania "haniebnych wyroków". Żeby móc to ocenić, potrzebna jest choćby skrótowa wiedza, jakie prawa obowiązywały w Polsce po wojskowym zamachu stanu z 13 grudnia 1981 roku.

Prawa stanu wojennego

W PRL od 1969 roku obowiązywał kodeks karny zwany kodeksem Andrejewa. Przewidywał surowsze kary niż obecnie, zwłaszcza za przestępstwa przeciw obronności i porządkowi publicznemu. Za najcięższe przestępstwa - morderstwo, szpiegostwo, zdradę stanu - przewidywał karę śmierci.

Władzom PRL, które wprowadziły stan wojenny, do rozprawy z opozycją sam kodeks karny jednak nie wystarczał. Uznały więc za wykroczenia i przestępstwa czyny, które w normalnym kraju służą realizacji wolności obywatelskich np. udział w demonstracjach, strajkach, kolportowanie ulotek, wydawanie nieocenzurowanej prasy i książek.

Karalne było wtedy również "rozpowszechnianie fałszywych wiadomości w celu wywołania niepokoju publicznego". Oczywiście władza sama decydowała, co jest prawdą, a co nie, sądy PRL karały więc np. za rozpowszechnianie hasła "uwolnić więźniów politycznych".

W metodzie osądzania wrogów władzy wprowadzono zaś tryb doraźny. Wyjaśnienie tego, na czym on polegał, również jest ważne, bo część sędziów uznaje decyzje odstąpienia od tego trybu w stanie wojennym za akt odwagi. Tryb doraźny miał na celu ukaranie wroga władzy po pierwsze z całą surowością, a po drugie metodą na skróty.

Surowość polegała na tym, że w trybie doraźnym sądy mogły orzekać kary zwiększone o połowę. Dyskusyjna przez pewien czas była dolna granica kary, ale dyskusję tę rozstrzygnął Sąd Najwyższy PRL, polecając sądom powszechnym, aby w trybie doraźnym skazywały na nie mniej niż trzy lata więzienia. W przypadku skazania na grzywny istniała natychmiastowa egzekucja. Czyli jeżeli skazanemu rodzina nie przyniosła do sądu gotówki na grzywnę, natychmiast trafiał do aresztu

Metoda na skróty w trybie doraźnym zakładała ograniczenie prawa do obrony, jak i brak możliwości zaskarżania wyroków (chyba że w nadzwyczajnym trybie). Większość wyroków orzeczonych w trybie doraźnym stawała się prawomocna już po pierwszej instancji.

Pod presją

W stanie wojennym sędziowie orzekali pod presją komunistycznych władz. Były naciski z Ministerstwa Sprawiedliwości i od Służby Bezpieczeństwa, aby wobec opozycjonistów zapadały wyroki skazujące, a kary były surowe. Prof. Adam Strzembosz wielokrotnie opisywał atmosferę w warszawskich sądach w czasie stanu wojennego, zaznaczając, że w Warszawie środowisko niezależnych sędziów było stosunkowo silne. Na prowincji pod tym względem było znacznie gorzej.

Władza jednak naciskała na "słuszne" wyroki również w Warszawie, a na nieposłusznych sędziach brała odwet. Wszczynano postępowania dyscyplinarne wobec sędziów, którzy przywracali do pracy zwolnionych związkowców. Ze stanu sędziowskiego wyrzucony został na przykład Krzysztof Kauba (w wolnej Polsce wieloletni rzecznik prasowy Sądu Najwyższego) za posiadanie nielegalnych czasopism. A gdy czterdzieścioro sędziów zaprotestowało w obronie Kauby, wiceminister sprawiedliwości uznał ich za zorganizowaną grupę przestępczą i domagał się osądzenia przed sądem karnym, do czego jednak ostatecznie nie doszło.

Ilu orzeka "dziś"?

Przemawiając 4 lipca w europarlamencie, premier mówił o sędziach, którzy "dzisiaj" są w Sądzie Najwyższym. Według stanu z tego dnia w Sądzie Najwyższym było trzech sędziów, którzy wyrokowali w sprawach karnych w stanie wojennym i ujawnili ten fakt: Józef Iwulski, Waldemar Płóciennik i Andrzej Siuchniński.

Dziś takich sędziów jest dwóch. 5 lipca, bowiem sędzia Siuchniński decyzją prezydenta RP przeszedł w stan spoczynku.

Przyjmując jednak, że skoro premier mówił 4 lipca "dziś", przeanalizowaliśmy informacje o wyrokach ferowanych w stanie wojennym przez trzech, a nie dwóch sędziów.

Dostępne źródła informacji to podręczne dane o wyrokach ze stanu wojennego w serwisie Instytutu Pamięci Narodowej oraz pisemne oświadczenia zainteresowanych sędziów. Przy czym liczba wyroków podawanych przez IPN nie zawsze zgadza się z liczbą wyroków podawanych przez zainteresowanych sędziów. Zdarza się, że sędziowie oświadczają o większej liczbie wyroków wydanych w stanie wojennym, niż podaje serwis IPN. Zdarza się również wprost przeciwnie.

Dodatkowym problemem jest to, że premier nie wyjaśnił, na czym polegała "haniebność" wydawanych przez nich wyroków.

Iwulski: zdanie odrębne w jednym procesie

Józef Iwulski, prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego, przyznał dopiero we wtorek 3 lipca, że orzekał w stanie wojennym w sądzie karnym. Zapewnił, że była to tylko jedna sprawa, w której złożył zdanie odrębne.

Nie jest to jednak ostatnie słowo, jakie sędzia Iwulski powiedział o swoim orzekaniu w stanie wojennym. W poniedziałek 9 lipca ma po raz kolejny zabrać głos. Zasób Instytutu Pamięci Narodowej zawiera bowiem informacje o siedmiu sprawach, w których orzekał sędzia w stopniu podporucznika o imieniu i nazwisku Józef Iwulski.

Iwulski przyznaje, że w stanie wojennym został zmobilizowany i otrzymał stopień podporucznika. Twierdzi, że pamięta tylko jedną sprawę, w której orzekał, a nie siedem. Jednak i wokół tej sprawy pojawiają się sprzeczne informacje.

Sędzia twierdzi, że w sprawie, w której zostało skazanych pięciu działaczy Konfederacji Polski Niepodległej, zgłosił zdanie odrębne, w myśl którego należało wszystkich uniewinnić. Tymczasem w książce Adama Strzembosza i Marii Stanowskiej "Sędziowie warszawscy w czasach próby 1981-1988" (IPN, Warszawa 2005) znajduje się informacja (str. 231), że sędzia Iwulski opowiedział się w tej sprawie za uniewinnieniem dwóch, a nie wszystkich pięciu oskarżonych.

"Informacja zawarta w książce (...) jest wielce uproszczona" - ocenił Krzysztof Michałowski z Zespołu Prasowego Sądu Najwyższego. Przypomniał, że sam sędzia Iwulski twierdzi, że wobec dwóch wtedy skazanych domagał się uniewinnienia z braku dowodów, a wobec wszystkich pięciu ze względu na uchybienia prawne.

Płóciennik: dwa skazania, dwa uniewinnienia

Waldemar Płóciennik jest przewodniczącym wydziału II Izby Karnej Sądu Najwyższego, rozpatrującego wnioski kasacyjne z terenów apelacji łódzkiej i warszawskiej.

W oświadczeniu z 30 stycznia 2018 roku potwierdził, że orzekał w stanie wojennym w trzech sprawach i sądził cztery osoby - dwie skazał, dwie uniewinnił. W serwisie IPN jest informacja tylko o wyroku zakończonym uniewinnieniem. O procesach, w których zapadły wyroki skazujące, Płóciennik poinformował osobiście. Dlaczego po tylu latach? "Jestem bowiem zdania, że sędzia wypowiada się w wydanym orzeczeniu oraz jego uzasadnieniu" - uważa Płóciennik. Zabrał głos publicznie po tym, gdy po uchwaleniu ustawy o Sądzie Najwyższym rządzący politycy ogłosili, że nowy akt prawny pozwoli na zdekomunizowanie Sądu Najwyższego.

Płóciennik poinformował, że jako sędzia Sądu Rejonowego w Koszalinie skazał we wrześniu 1982 roku Zofię Pietkiewicz na 8 miesięcy pozbawienia wolności za znieważenie milicjanta. Obrońca - jak twierdzi sędzia Płóciennik, zastrzegając "o ile dobrze pamiętam" - odwołując się od wyroku zaskarżył tylko wymiar kary. Nie domagał się uniewinnienia swojej klientki.

Również w Koszalinie Płóciennik skazał "w latach 80." działacza Solidarności za kolportowanie ulotek. Wymierzył mu karę półtora roku pozbawienia wolności, ale zawiesił jej wykonanie, w związku z tym skazany mógł wyjść z aresztu na wolność. "Żadna ze stron nie zaskarżyła tego wyroku" - twierdzi Płóciennik. Brak precyzyjnego osadzenia w czasie tej sprawy. Stan wojenny trwał od 13 grudnia 1981 roku do 22 lipca 1983 roku. Władze jednak represjonowały opozycję do końca lat 80.

I w końcu jako koszaliński sędzia Płóciennik uniewinnił 24 czerwca 1983 dwóch żołnierzy: Sławomira Lenera i Józefa Zarębę. Lenera prokurator chciał skazać za posiadanie "Listu Mariana Jurczyka", a Zarębę za to, że ręcznie napisał na pocztówce słowa "Zima 82/83. Wojskowy Obóz Internowanych".

Siuchniński: w trybie zwykłym

Sędzia Sądu Najwyższego Andrzej Siuchniński oświadczył 26 stycznia, że po ogłoszeniu stanu wojennego nie odszedł z sądownictwa tylko orzekał dalej. Zrobiła tak na przykład część sędziów popierających Solidarność. Uznali oni bowiem, że lepiej zostać i wyrokować tak, aby represje władzy nie były zbyt dotkliwe, niż odchodzić i zwalniać miejsce dla sędziów dyspozycyjnych.

Na cztery procesy, w których orzekał Siuchniński, w trzech przypadkach sąd odstąpił od stosowania trybu doraźnego, "co samo w sobie już było wyrazem demonstracyjnej wobec stanu wojennego postawy", jak napisał Siuchniński w styczniowym oświadczeniu. Odstąpienie od tego trybu zwiększało możliwości obrony i odwoływania się od wyroku. Jedna zaś sprawa toczyła się w trybie zwykłym od samego początku.

W sprawach, w których orzekał Siuchniński, Sąd Wojewódzki z Bydgoszczy skazał 29 grudnia 1981 roku na rok pozbawienia wolności Marka Karnickiego za to, że przez służbowy radiotelefon nawoływał pracowników Kombinatu Budowlanego w Bydgoszczy do strajku dzień po wprowadzeniu stanu wojennego. Sąd odstąpił w tej sprawie od trybu doraźnego i skazał oskarżonego w trybie zwykłym. Z akt wynika, że członkowie składu orzekającego (w tym Siuchniński) przegłosowali surowego przewodniczącego co do wymiaru kary. Przewodniczący H. Mróz złożył zdanie odrębne, gdyż domagał się kary dotkliwszej, co najmniej dwóch lat więzienia.

Bydgoski sąd z udziałem Siuchnińskiego skazał też 30 grudnia 1981 roku Ewę Nowicką na 10 miesięcy pozbawienia wolności za to, że w pierwszych trzech roboczych dniach stanu wojennego nakłaniała pracowników bydgoskich zakładów elektromechanicznych Ema-Belma do zwalniania tempa i opóźniania produkcji i stosowania się do uchwał Solidarności. W tym procesie również sąd odstąpił od trybu doraźnego i tu również sędzia przewodniczący H. Mróz złożył zdanie odrębne, uznając, że sąd powinien surowiej ukarać opozycjonistkę. Wynika z tego, że za łagodniejszą karą opowiedzieli się pozostali sędziowie.

8 stycznia 1982 roku sąd skazał Zbigniewa Wierzbickiego, przewodniczącego Solidarności w Stolbudzie w Sępólnie Krajeńskim, na rok więzienia za próbę zorganizowania 14 grudnia 1981 roku zebrania załogi, na którym miała zostać podjęta decyzja o strajku. Tu również sąd odstąpił od trybu doraźnego, a sędziowie przegłosowali przewodniczącego, który chciał związkowca ukarać surowiej.

12 marca 1982 roku sąd skazał Grzegorza Staszewskiego za to, że w czasie przerwy śniadaniowej w bydgoskim Spomaszu 16 grudnia 1981 roku odczytał postulaty domagające się zniesienia stanu wojennego, uwolnienia internowanych i wezwał pracowników, by gromadzili zapasy jedzenia, leków oraz koce na planowany strajk. Tego samego dnia sąd uznał za winnego Adama Józefa Piaseckiego, ale odstąpił od wymierzenia mu kary za to, że wywiesił na bramie Spomaszu dwa sztandary Solidarności i nawoływał do strajku. Sprawa Wierzbickiego i Staszewskiego odbywała się od początku w trybie zwykłym. Z informacji IPN nie wynika, jakoby zgłaszano w tej sprawie zdania odrębne.

37 lat po wprowadzeniu stanu wojennego Siuchniński oświadczył, że o ile nie wynika to z dokumentów, nie będzie informował o tym, jak przebiegały narady nad wyrokami w składach kolegialnych, w których zasiadał. Przypomniał, że ujawnienie tajemnicy narad naraża sędziego na odpowiedzialność dyscyplinarną.

Siuchniński uznał również, że orzecznictwo Sądu Wojewódzkiego w Bydgoszczy w latach stanu wojennego "było co najmniej przyzwoite" i "było ono wyrazem cichego bojkotu stanu wojennego mającego w swoim założeniu maksymalnie możliwie stępić ostrze (...) represji".

Wildowicz: SB zarejestrowała go jako kontakt

Spośród czynnych sędziów Sądu Najwyższego oświadczenie w styczniu złożył również orzekający w Izbie Karnej Eugeniusz Wildowicz. Oznajmił w nim, że został zarejestrowany jako kontakt operacyjny Służby Bezpieczeństwa bez swojej wiedzy. Jak stwierdził, dowiedział się o tym przypadkowo w 2013 r., po odtajnieniu przez Instytut Pamięci Narodowej dokumentów SB. Prokurator IPN nie wszczął jednak postępowania lustracyjnego, ponieważ nie ma w Instytucie dowodów świadczących o jakichkolwiek kontaktach Wildowicza z funkcjonariuszami SB. W serwisie IPN o represjach w stanie wojennym nie ma jednak informacji, jakoby Eugeniusz Wildowicz orzekał w stanie wojennym w sprawach karnych.

Oświadczenia sędziów dziś w stanie spoczynku

Fala oświadczeń sędziów Sądu Najwyższego z końca stycznia była reakcją na wcześniejsze wypowiedzi Mateusza Morawieckiego. Zaraz po powołaniu na stanowisko premiera mówił w expose w Sejmie do posłów: - Czy was nie kłuje w oczy to, że jeszcze dzisiaj w Sądzie Najwyższym jest kilku sędziów, którzy byli sędziami stanu wojennego? Nie kłuje was w oczy, że oni wydawali wyroki na działaczy Solidarności, trzy-, czteroletnie za plik ulotek?

Z kolei na spotkaniu z zagranicznymi dziennikarzami 10 stycznia Morawiecki dowodził, iż "w Sądzie Najwyższym wciąż zasiadają sędziowie, którzy byli zaangażowani w ferowanie surowych, politycznie umotywowanych, wyroków w czasie stanu wojennego w latach 80. Inni byli poufnymi informatorami komunistycznego aparatu bezpieczeństwa".

Po tych wypowiedziach premiera, oprócz wyżej wspomnianych - czynnych do dziś - sędziów, oświadczenia złożyli również Dorota Rysińska (w stanie spoczynku od 2018 roku) i Jacek Sobczak (w stanie spoczynku od 2016 roku).

Rysińska uczestniczyła w składach sędziowskich, które uniewinniły jedną osobę, a warunkowo umorzyły sprawę trzech - wynika z badań Marii Stanowskiej. Sędzia Rysińska oświadczyła, że nie będzie się sprzeciwiać ujawnieniu akt spraw wszystkich procesów, w których orzekała w stanie wojennym. Podkreśliła, że oprócz uniewinnień - twierdzi, że było ich więcej - i warunkowych umorzeń, sądy z jej udziałem orzekały w stanie wojennym głównie kary w zawieszeniu.

Sobczak zaś oświadczył, że w stanie wojennym został zmobilizowany i przymusowo doprowadzony do jednostki wojskowej, gdzie miał orzekać w Sądzie Wojsk Lotniczych. Jako wojskowy nie mógł zrezygnować z orzekania, bo wówczas zostałby uznany za dezertera. Jak napisał, orzekał wyłącznie w składach kolegialnych i nigdy nie był przewodniczącym ani sprawozdawcą.

Sędziowie, którzy zbyli zarzuty milczeniem

Oświadczeń nie złożyli i do zarzutów się nie odnieśli trzej sędziowie Izby Wojskowej: Jerzy Steckiewicz, Jan Rychlicki i Marian Buliński. Sędziowie ci przeszli w stan spoczynku w związku z likwidacją Izby Wojskowej Sądu Najwyższego 3 kwietnia w myśl nowej ustawy o Sądzie Najwyższym, która istnienia takiej izby nie przewiduje.

W zasobie IPN pojawia się również nazwisko prezesa Izby Wojskowej SN do 2016 roku sędziego Janusza Godynia, który w stanie wojennym orzekał w sprawach karnych w sądach Śląskiego Okręgu Wojskowego. Sędzia Godyń również nie złożył w swojej sprawie żadnego oświadczenia.

W styczniu oświadczenia nie złożył również pozostający od 2016 roku w stanie spoczynku były prezes izby karnej Lech Paprzycki. On również orzekał w sprawach w stanie wojennym, przy czym, jak przypominają Adam Strzembosz i Maria Stanowska, demonstrował niezależność w swych orzeczeniach. Uniewinnił m.in. z zarzutów dyscyplinarnych innego sędziego - Mikołaja Kwiatkowskiego - który przywrócił do pracy osobę zwolnioną z przyczyn politycznych, co nie spodobało się władzy. Paprzycki złożył co najmniej dwa zdania odrębne wobec wyroków skazujących, uczestniczył w wymierzeniu dwóch kar w zawieszeniu oraz współorzekał o dziewięciu uniewinnieniach.

Cztery dekady po stanie wojennym

Ocenie postępowania sędziów, którzy orzekali w stanie wojennym, nie sprzyja czas. Stanisław Zabłocki, prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego, w przemówieniu w Senacie tuż przed uchwaleniem obecnej ustawy w grudniu 2017 roku, przypominał senatorom chcącym dekomunizować Sąd Najwyższy, że wielu sędziów orzekających w PRL udało się już w stan spoczynku, w tym w stan spoczynku wiecznego.

Trudno jest też zweryfikować sprzeczne informacje zawarte w dokumentach. Na przykład Jacek Sobczak twierdzi, że składał zdania odrębne, choć serwis IPN nie podaje takiej informacji. Ale ten sam serwis IPN nie podaje informacji o zdaniu odrębnym złożonym przez Józefa Iwulskiego w sprawie działaczy KPN kolportujących ulotki, choć fakt złożenia zdania odrębnego jest potwierdzony przez Marię Stanowską w książce, która powstała na podstawie badania archiwów.

Waldemar Płóciennik z kolei w swoim oświadczeniu poinformował, że orzekał w większej liczbie procesów, niż podaje to serwis IPN.

Akty odwagi, w spokojnych czasach wyglądające niewinnie

Analiza tylko tych dwóch przykładów pokazuje, że zasadne jest pytanie, czy serwis Instytutu zawiera wszystkie, czy tylko niektóre dane o procesach karnych ze stanu wojennego. Zainteresowani sędziowie nie wiedzą, czy akta tamtych spraw zachowały się do dziś. A tylko one - pod warunkiem, że są kompletne - pozwoliłyby na stwierdzenie przez prawników czy historyków, czy wyroki te były "hańbiące" i "politycznie umotywowane", jak twierdzi premier, czy też "co najmniej przyzwoite" i pozwalające "po wielu latach spokojnie spoglądać w lustro", jak uważają sędziowie, autorzy oświadczeń.

Napisanie zdania odrębnego w państwie zarządzanym przez wojskową dyktaturę czy też zmiana trybu postępowania przed sądem wojskowym na korzystniejszy dla oskarżonego są oceniane jako przejawy odwagi przez ludzi, którzy znają realia tamtych czasów. "Napisanie zdania odrębnego wymagało dużej odwagi cywilnej, szczególnie w pierwszych dniach stanu wojennego, gdy zastraszenie prezentacją nagiej siły było ogromne. Dlatego opór sędziów, dzisiaj wyglądający dość niewinnie, wcale takim nie był ani dla nich samych, ani dla nadzoru sądowego" - napisał Adam Strzembosz w książce "Sędziowie warszawscy w czasach próby 1981-1988" (IPN, Warszawa 2005).

Strzembosz, który był gościem "Faktów po Faktach" w środę 4 lipca, przypomniał, że gdy w latach 80. był konspiracyjnym liderem sądowniczej Solidarności Regionu Mazowsze, docierały do niego przecieki z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, że stan wojenny został zawieszony między innymi dlatego, że sądownictwo nie spełniło oczekiwań uzbrojonej władzy i wtrąciło do więzień mniej działaczy opozycji, niż spodziewali się komuniści.

W 1990 roku w Sądzie Najwyższym została przeprowadzona weryfikacja sędziów. 80 procent z nich nie zostało dopuszczonych do dalszego orzekania. W kolejnych latach naturalną ścieżką awansu do Sądu Najwyższego trafiali sędziowie, którzy wcześniej pracowali w niższych instancjach, a orzekanie części z nich przypadało na czasy stanu wojennego.

Rzecz jasna sędziowie, którzy w stanie wojennym pisali zdania odrębne lub uniewinniali oskarżonych, nie byli jedyną grupą wykazującą się odwagą. To bowiem opozycjoniści narażali się najbardziej. W tej grupie jest również Mateusz Morawiecki, który - jak podaje m.in. "Encyklopedia Solidarności" - podczas przesłuchań był bity i zastraszany. Obecnie Morawiecki - jako premier - choć już co najmniej trzykrotnie zarzucił Sądowi Najwyższemu, że zasiadają w nim sędziowie niemający moralnego prawa orzekać, jak dotąd nie podał konkretów, kogo ma na myśli, ani też nie uzasadnił, które wyroki i dlaczego uznaje za haniebne bądź motywowane politycznie.

Autor: jp\mtom / Źródło: tvn24.pl

Raporty:
Pozostałe wiadomości

1063 dni temu rozpoczęła się rosyjska inwazja na Ukrainę. Prezydent USA Donald Trump, pytany, czy nałoży nowe sankcje na Rosję, jeśli Putin odmówi negocjacji, odparł w dwóch słowach, że to "brzmi prawdopodobnie". O rosyjskiej inwazji, na co zwracały uwagę ukraińskie media, nie wspomniał jednak ani razu podczas inaugurującego przemówienia. Reporter "Faktów" TVN24 Andrzej Zaucha relacjonował z Kijowa, że Ukraińcy nadal nie wiedzą, co się będzie działo w ciągu najbliższych tygodni i miesięcy. Oto co wydarzyło się w Ukrainie i wokół niej w ciągu ostatniej doby.

Czy będą nowe sankcje na Rosję? Krótka odpowiedź Trumpa

Czy będą nowe sankcje na Rosję? Krótka odpowiedź Trumpa

Źródło:
PAP

Do zdarzenia doszło w środę w kopalni Szczygłowice. Nieoficjalnie: w rejonie zagrożenia było od czterech do nawet 30 górników. Trwa wycofywanie załogi.

Wypadek w kopalni. "Najprawdopodobniej doszło do zapalenia metanu"

Wypadek w kopalni. "Najprawdopodobniej doszło do zapalenia metanu"

Źródło:
tvn24.pl

Podmorskie kable łączące Tajwan z należącymi do niego Wyspami Matsu, które zamieszkuje około 14 tysięcy ludzi, zostały rozłączone - poinformowały władze Tajwanu. Została uruchomiona komunikacja zastępcza.

Kable uszkodzone, wyspy odcięte od świata

Kable uszkodzone, wyspy odcięte od świata

Źródło:
PAP, Reuters

Donald Trump odnalazł w poniedziałek na oczach dziennikarzy list w swoim prezydenckim biurku. Nadawcą był były prezydent Joe Biden. We wtorek nowy prezydent USA ujawnił nieco szczegółów dotyczących tej korespondencji.

Donald Trump zdradził, co jest w liście, który odnalazł w prezydenckim biurku

Donald Trump zdradził, co jest w liście, który odnalazł w prezydenckim biurku

Źródło:
Reuters

Media publikują dramatyczne relacje osób, które przetrwały tragiczny pożar w hotelu w ośrodku narciarskim Kartalkaya w Turcji. Świadkowie twierdzą, że w budynku nie włączył się żaden alarm przeciwogniowy - podaje agencja Reutera, pisząc o nasilającej się krytyce pod adresem miejscowych władz. W wyniku pożaru zginęło 76 osób.

"Pomocy, płoniemy". Dramatyczne relacje z hotelu w Turcji, zginęło 76 osób

"Pomocy, płoniemy". Dramatyczne relacje z hotelu w Turcji, zginęło 76 osób

Źródło:
Reuters, Hürriyet, tvn24.pl

Dwukrotnie odbyłem 10-dniową kwarantannę w jednym z pokoi i przez moment w apartamencie. Nie naraziłem Skarbu Państwa ani Muzeum II Wojny Światowej na żadne koszty - mówił w środę Karol Nawrocki, kandydat PiS na prezydenta. Dodał też, że prowadził "bardzo dynamiczną politykę międzynarodową" i apartamenty były do tego przez niego wykorzystywane. Odniósł się w ten sposób do ustaleń "Gazety Wyborczej", która napisała, że jako dyrektor Muzeum II Wojny Światowej przez ponad pół roku miał zarezerwowany luksusowy apartament w muzealnym kompleksie hotelowym.

Karol Nawrocki o luksusowym apartamencie: wykorzystywałem go do prowadzenia dynamicznej polityki międzynarodowej

Karol Nawrocki o luksusowym apartamencie: wykorzystywałem go do prowadzenia dynamicznej polityki międzynarodowej

Źródło:
TVN24, Gazeta Wyborcza

Śmiertelny wypadek na Pomorzu. Kierowca uderzył w drzewo, zginął na miejscu. Mężczyzna miał dwa dożywotnie zakazy prowadzenia pojazdów.

37-latek zginął po uderzeniu w drzewo. Miał dwa dożywotnie zakazy prowadzenia pojazdów

37-latek zginął po uderzeniu w drzewo. Miał dwa dożywotnie zakazy prowadzenia pojazdów

Źródło:
tvn24.pl

Włoski Sąd Najwyższy przyznał rację zdradzonemu mężczyźnie, który zażądał zwrotu luksusowego mieszkania, jakie podarował swojej ówczesnej narzeczonej. To była nie tylko zdrada, ale także niewdzięczność osoby obdarowanej - orzekł sąd w uzasadnieniu.

Zdradziła i nie okazała wdzięczności. Musi oddać mieszkanie

Zdradziła i nie okazała wdzięczności. Musi oddać mieszkanie

Źródło:
PAP

Żałuję, że edukacja zdrowotna nie będzie przedmiotem obowiązkowym, ale muszę chronić szkołę i nauczycieli - powiedziała w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 ministra edukacji Barbara Nowacka. Dodała, że "nie chodzi o decyzje kampanijne, tylko o napięcie, jakie wybudowano wokół tego przedmiotu".

Nowacka o decyzji w sprawie edukacji zdrowotnej: muszę chronić szkołę i nauczycieli

Nowacka o decyzji w sprawie edukacji zdrowotnej: muszę chronić szkołę i nauczycieli

Źródło:
TVN24
MON i MEN mogą się pomylić, gdy mowa o religii w szkole. W co gra PSL?

MON i MEN mogą się pomylić, gdy mowa o religii w szkole. W co gra PSL?

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Biskup Kościoła episkopalnego Mariann Edgar Budde w czasie wtorkowego nabożeństwa w Katedrze Narodowej w Waszyngtonie zwróciła się do prezydenta Donalda Trumpa o miłosierdzie dla imigrantów i mniejszości seksualnych. Apelowała także, by "znalazł współczucie" dla uchodźców uciekających z krajów objętych wojnami i przekonywała go, że większość imigrantów nie jest przestępcami. - Nie sądzę, że to było dobre nabożeństwo - stwierdził Trump po nim.

Duchowna prosiła Trumpa o miłosierdzie. "Nie sądzę, że to było dobre nabożeństwo"

Duchowna prosiła Trumpa o miłosierdzie. "Nie sądzę, że to było dobre nabożeństwo"

Źródło:
PAP, Reuters, tvn24.pl

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Szczucki przekazał w środę, ze zrzekł się immunitetu. Prokurator generalny Adam Bodnar skierował wniosek o uchylenie immunitetu Szczuckiego w grudniu zeszłego roku. Z zebranego materiału dowodowego ma wynikać, że Szczucki, były prezes Rządowego Centrum Legislacji, swoim zarządzeniem dokonał zmian w strukturze organizacyjnej tej instytucji i powołał wydział, w którym miał zatrudniać osoby poza konkursem.

Krzysztof Szczucki zrzekł się immunitetu

Krzysztof Szczucki zrzekł się immunitetu

Źródło:
PAP, tvn24.pl

W centrum Szczecina wysadzony zostanie schron. Mieszkańcy muszą liczyć się z pewnymi uciążliwościami. Jak informuje miasto, może występować hałas oraz lekkie drgania.

Będzie hałas i lekkie drgania. Wysadzą schron w centrum miasta

Będzie hałas i lekkie drgania. Wysadzą schron w centrum miasta

Źródło:
tvn24.pl, gs24.pl

Prezydent USA Donald Trump pozbawił ochrony Secret Service swojego byłego doradcę do spraw bezpieczeństwa narodowego Johna Boltona. Stany Zjednoczone w 2022 roku oskarżyły członka elitarnego irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji o spisek mający na celu zamordowanie Boltona. - Nie będziemy zapewniać ludziom bezpieczeństwa do końca ich życia - powiedział prezydent USA, komentując swoją decyzję.

Krytykował Trumpa, ten nazwał go "głupim" i pozbawił ochrony Secret Service

Krytykował Trumpa, ten nazwał go "głupim" i pozbawił ochrony Secret Service

Źródło:
Reuters

Koalicja 18 stanów rządzonych przez demokratów, Dystrykt Kolumbii i miasto San Francisco złożyły pozwy przeciwko rozporządzeniu podpisanemu przez prezydenta Donalda Trumpa po objęciu urzędu i znoszące prawo niektórych osób urodzonych w kraju do nabywania amerykańskiego obywatelstwa.

18 stanów przeciwko decyzji Trumpa, są pozwy. "Przygotowali się na wypadek takich działań"

18 stanów przeciwko decyzji Trumpa, są pozwy. "Przygotowali się na wypadek takich działań"

Źródło:
PAP

Estońscy i fińscy eksperci w dziedzinie bezpieczeństwa i zagrożeń hybrydowych twierdzą, że doniesienia "Washington Post", że przerwanie podmorskich kabli w Zatoce Fińskiej było "wypadkiem, a nie aktem sabotażu", są wątpliwe. Oceniają, że wówczas kraje NATO nie zarządziłyby operacji patrolowania i ochrony morskiej infrastruktury.

"Bałtyk stał się linią frontu"

"Bałtyk stał się linią frontu"

Źródło:
PAP

Tom Homan - "car od granicy" Białego Domu - przekazał w wywiadzie ze stacją CNN, że agenci Urzędu do spraw Imigracji i Egzekwowania Ceł (ICE) od wtorku "są w terenie" i zaczęli "ukierunkowane operacje" przeciwko imigrantom stanowiącym "zagrożenie publiczne". Równocześnie zaznaczył, że aresztowań będzie z pewnością więcej, bo agenci nie poszukują tylko osób z wyrokami. Nowa administracja Białego Domu ogłosiła, że aresztowania będą mogły się odbywać w szkołach i kościołach. Reuters pisze, że pierwsze samoloty z deportowanymi są planowane już na ten tydzień.

"Ukierunkowane akcje" przeciwko imigrantom rozpoczęte w USA. Aresztowania możliwe w szkołach i kościołach

"Ukierunkowane akcje" przeciwko imigrantom rozpoczęte w USA. Aresztowania możliwe w szkołach i kościołach

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, Reuters

Rozporządzenie Donalda Trumpa dotyczące "obrony kobiet przed ekstremizmem ideologii gender" wprowadza zmiany w paszportach i innych oficjalnych dokumentach. Stanowi ono, że płeć jest "niezmiennym faktem biologicznym".

Zmiany w paszportach po decyzji Donalda Trumpa

Zmiany w paszportach po decyzji Donalda Trumpa

Źródło:
PAP

Jesteśmy Grenlandczykami, nie chcemy być Amerykanami - oświadczył premier wyspy Mute Egede. Dzień wcześniej nowo zaprzysiężony prezydent USA Donald Trump stwierdził, że Stany Zjednoczone potrzebują kontroli nad Grenlandią ze względu "na potrzeby międzynarodowego bezpieczeństwa".

"Nie chcemy być Amerykanami". Stanowcze stanowisko premiera

"Nie chcemy być Amerykanami". Stanowcze stanowisko premiera

Źródło:
PAP

Na zaprzysiężeniu Donalda Trumpa pojawili się m.in. najbogatsi ludzie świata. Szczególną uwagę mediów i internautów przykuła partnerka jednego z nich, Jeffa Bezosa. Powodem - odważna stylizacja dziennikarki.

Skupiła na sobie uwagę na zaprzysiężeniu Trumpa. Kim jest Lauren Sanchez?

Skupiła na sobie uwagę na zaprzysiężeniu Trumpa. Kim jest Lauren Sanchez?

Źródło:
Fox News, People, Newsweek

PKO BP 6 maja 2025 roku wprowadzi zmiany w regulaminie bankowości elektronicznej, by dodatkowo zwiększyć bezpieczeństwo transakcji w internecie - poinformował bank w komunikacie. Wprowadzone zostaną "nowe limity dzienne na przelewy, które klienci robią w serwisie internetowym".

Największy bank w Polsce szykuje duże zmiany dla klientów. "Nowe limity dzienne"

Największy bank w Polsce szykuje duże zmiany dla klientów. "Nowe limity dzienne"

Źródło:
tvn24.pl

Zarzut kradzieży usłyszał 52-latek, który w trakcie wykonywania remontu mieszkania miał ukraść pierścionek z brylantem o wartości pięciu tysięcy złotych. Mężczyzna nie przyznał się do winy.

Odzyskała skradziony pierścionek z brylantem i dowiedziała się, ile jest wart

Odzyskała skradziony pierścionek z brylantem i dowiedziała się, ile jest wart

Źródło:
tvn24.pl

Inspektorzy Przewodnika Michelin mają zakaz wstępu do restauracji we francuskim kurorcie narciarskim Megeve. To decyzja właściciela i szefa kuchni Marca Veyrata, który sześć lat temu wytoczył przewodnikowi kulinarnemu proces za zabranie mu jednej z gwiazdek - poinformował portal stacji CNN.

Szef kuchni nie chce gwiazdek Michelin. Zakazał inspektorom wstępu

Szef kuchni nie chce gwiazdek Michelin. Zakazał inspektorom wstępu

Źródło:
PAP, CNN

Chwilę grozy przeżył nastolatek w autobusie miejskim jadącym przez Siedlce (Mazowieckie). Jeden z pasażerów przystawił mu nóż do gardła i zażądał pieniędzy. Zareagowała kierująca autobusem, która powiadomiła dyspozytora i dowiozła napastnika na pętlę. Tam czekała na niego policja.

Nożem groził nastolatkowi w autobusie, żądał pieniędzy. Kierująca postanowiła działać

Nożem groził nastolatkowi w autobusie, żądał pieniędzy. Kierująca postanowiła działać

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W momencie wypowiadania słów przysięgi przez Donalda Trumpa jego dłoń nie leżała na Biblii, którą obok trzymała jego żona, Melania. Wielu internautów zastanawiało się, czy miało to jakikolwiek wpływ na samą przysięgę. Wyjaśniamy.

Trump nie położył dłoni na Biblii podczas zaprzysiężenia. Co to oznacza?

Trump nie położył dłoni na Biblii podczas zaprzysiężenia. Co to oznacza?

Źródło:
ABC, Reuters
Brat ministra Ziobry pozorował pracę? Jest zawiadomienie do prokuratury

Brat ministra Ziobry pozorował pracę? Jest zawiadomienie do prokuratury

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Tegoroczny Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy już 26 stycznia. Zgromadzone podczas niego środki wesprą onkologię i hematologię dziecięcą. Do udziału w akcji włączyli się dziennikarze i dziennikarki TVN i TVN24. Monika Olejnik oferuje ręcznie malowaną chustę góralską i śniadanie.

"W Hotelu Bristol albo w barze mlecznym". Wyjątkowa aukcja Moniki Olejnik dla WOŚP

"W Hotelu Bristol albo w barze mlecznym". Wyjątkowa aukcja Moniki Olejnik dla WOŚP

Źródło:
TVN24
"Po maleńkie torciki ustawiały się ogromne kolejki". Skąd się wziął Dzień Babci?

"Po maleńkie torciki ustawiały się ogromne kolejki". Skąd się wziął Dzień Babci?

Źródło:
tvn24.pl
Premium