Zażartował o siekierze, na urlop nie poleciał

Straż graniczna na lotnisku (zdjęcie ilustracyjne)
Lotnisko Chopina (wideo ilustracyjne)
Źródło: Tomasz Zieliński / tvnarszawa.pl

Podczas wejścia do samolotu, który miał lecieć na Cypr, 49-letni mężczyzna "dla żartu" powiedział do obsługi przewoźnika, że ma przy sobie siekierę. Żartowniś został zatrzymany przez strażników granicznych. Dostał mandat i nie został wpuszczony na pokład.

Do incydentu doszło w sobotę, 10 maja 2025 roku na Lotnisku Chopina w jednym z gejtów, przed planowanym rejsem do Larnaki. "Mężczyzna, podczas wejścia na pokład, poinformował obsługę naziemną przewoźnika, że posiada przy sobie siekierę, po chwili dodając, że to tylko żart" - poinformowała w komunikacie Dagmara Bielec, rzeczniczka prasowa Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej.

Przewoźnik nie wpuścił go na pokład samolotu

Zgodnie z obowiązującymi procedurami, o sytuacji zostali poinformowani strażnicy graniczni. "Po przybyciu na miejsce, funkcjonariusze odizolowali mężczyznę od pozostałych pasażerów oraz przeprowadzili kontrolę jego osoby i bagażu – nie ujawniono żadnych niebezpiecznych przedmiotów" - wyjaśniła Bielec.

49-latek został doprowadzony do pomieszczeń służbowych straży granicznej. Mężczyzna został ukarany mandatem karnym w wysokości 500 złotych. Dodatkowo przewoźnik nie wpuścił go na pokład.

"Przypominamy, że wszelkie żarty dotyczące posiadania niebezpiecznych przedmiotów, zwłaszcza w kontekście bezpieczeństwa lotniczego, są traktowane z pełną powagą i mogą skutkować konsekwencjami prawnymi oraz zakazem kontynuowania podróży" - podsumowała przedstawicielka SG.

"Żart uważam za skandaliczny"

Anna Dermont, rzeczniczka prasowa Lotniska Chopina odniosła się do incydentu, który miał miejsce na lotnisku. - Osoby żartujące w ten sposób paraliżują prace lotniska i utrudniają podróż innym. Dodatkowo żart pasażera, dotyczący siekiery, w odniesieniu do ostatnich tragicznych zdarzeń na Uniwersytecie Warszawskim, uważam za skandaliczny - podkreśliła Dermont.

Jak dodała, mimo wielokrotnych apeli, wciąż są pasażerowie, którzy uważają, że żartowanie o materiałach wybuchowych czy broni jest zabawne. - Taka informacja na lotnisku nigdy nie jest ignorowana przez służby lotniskowe - zaznaczyła rzeczniczka lotniska.

- Jeżeli nieśmieszny "dowcip" spowoduje opóźnienie lotu lub ewakuację pasażerów, możemy spodziewać się konieczności zapłacenia odszkodowania na wniosek lotniska lub przewoźnika. Kara może przekroczyć nawet kilkaset tysięcy złotych - dodała.

Czytaj także: