Raz dotykają, nie działa. Innym działa, a jeszcze nie dotknęli. To sprawiło, że przyciski zaczęły utrudniać pieszym życie. Dlatego warszawskie stowarzyszenie postanowiło to zmienić.
- Chcemy je zlikwidować dlatego, ponieważ dyskryminują pieszych. Inni uczestnicy ruchu, nie muszą niczego wciskać, żeby przejechać - mówi Maciej Czapliński ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.
Zdaniem aktywistów przyciski powinny zniknąć zwłaszcza z centrum miasta, gdzie zawsze ktoś chce przejść, i tylko zaburzają płynność ruchu. Sprawdzą się jednak w miejscach, gdzie pieszych jest niewielu, a samochodów dużo.
Tysiąc przycisków w Warszawie
Miasto tłumaczy, ze odchodzi już od przycisków, ponieważ montowane są automatyczne czujniki, które same wykrywają pieszych. Jeżeli są guziki, a nie ma tabliczek, że należy je wcisnąć, to są one tylko do wciskania w momencie awarii czujników ruchu.
- Ta liczba skrzyżowań, na których detekcja jest ręczna, jest cały czas zmniejszana w ramach modernizacji. Nie mamy w tej chwili tylu środków, żeby zapewnić jakąś hurtową akcję usuwania tych przycisków. Natomiast są zastępowane detekcją automatyczną, wszędzie tam, gdzie są prowadzone prace przy sygnalizacji świetlnej - mówi Mikołaj Pienkos, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich,
Szacuje się, że w Warszawie zamontowanych jest ponad tysiąc takich urządzeń. Ich wymiana najczęściej wiąże się z wymianą całej infrastruktury skrzyżowania, a to koszt kilkuset tysięcy złotych.
Michał Morawiński, TVN TURBO