Tragedia na Jagiellońskiej. Drzwi tramwaju linii 18 przycięły nogę czteroletniego chłopca. Zanim motorniczy się zorientował, skład przejechał kilkaset metrów. Dziecko nie żyje.
- Doszło do śmiertelnego wypadku. Na miejscu pracuje policja pod nadzorem prokuratora. Wyjaśniane są okoliczności tego zdarzenia - poinformował krótko po godzinie 12 Jakub Pacyniak z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Więcej informacji udzielił później rzecznik Tramwajów Warszawskich Maciej Dutkiewicz. - Do wypadku doszło około godziny 11.40. W tramwaju starszego typu linii 18, który jechał w kierunku pętli Żerań FSO, doszło do śmierci dziecka. Działo się to przy przystanku Batalionu Platerówek - podał rzecznik.
Jak dowiedział się na miejscu reporter tvnwarszawa.pl Mateusz Szmelter, do zdarzenia miało dojść w momencie, kiedy dziecko wysiadało z tramwaju. - Jego noga została przycięta. Opiekun nie zdołał wysiąść, został w środku, a tramwaj ruszył - podał na antenie TVN24 przed godziną 13 Szmelter.
Tramwaj ciągnął dziecko kilkaset metrów. Chłopiec nie przeżył
Dodał, że prawdopodobnie nikomu nie udało się poinformować motorniczego wystarczająco szybko. On sam mógł nie widzieć sytuacji, bo doszło do niej przy ostatnich drzwiach drugiego wagonu starego typu. - Dopiero po kilkuset metrach tramwaj się zatrzymał - dowiedział się nasz reporter.
Po godzinie 13 policja podała więcej szczegółów. - Dowiedzieliśmy się o tragicznym zdarzeniu, w wyniku którego śmierć poniósł kilkuletni chłopczyk. Okoliczności będą wyjaśniane w ciągu najbliższych godzin i dni. Teraz policjanci zabezpieczają miejsce zdarzenia razem ze strażakami. Są przedstawiciele nadzoru ruchu komunikacji miejskiej - powiedziała na antenie TVN24 komisarz Paulina Onyszko z Komendy Rejonowej Policji Warszawa VI. I dodała: - Z pierwszych ustaleń policjantów wynika, że dziecko, wysiadając na przystanku tramwajowym, zostało prawdopodobnie przytrzaśnięte przez drzwi i niestety pociągnięte za wagonem.
Reporterka TVN24 Małgorzata Mielcarek dowiedziała się, że babcia chłopca została zabrana przez pogotowie ze względu na stan psychiczny.
Przed godziną 14 krótki komunikat zamieścili w mediach społecznościowych tramwajarze.
"Jesteśmy wstrząśnięci z powodu tragicznego wypadku, do którego doszło dzisiaj na Pradze-Północ. W jego wyniku życie straciło kilkuletnie dziecko. Dokładamy wszelkich starań, aby pomóc służbom w jak najszybszym wyjaśnieniu przyczyn tej niewyobrażalnej tragedii" - napisali.
Wpis w mediach społecznościowych zamieścił również Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy. "Sercem i myślami jestem z rodziną kilkuletniego chłopca, który zginął w wyniku potwornego wypadku z udziałem tramwaju na Pradze-Północ. Zrobimy wszystko, aby pomóc służbom w wyjaśnieniu przyczyn tragedii" - zapewnił.
Nie żyje chłopiec ciągnięty przez tramwaj. "Wagon był sprawny technicznie, w czerwcu miał przegląd".
Zabezpieczanie dowodów
Policja prowadzi jeszcze działania związane z zabezpieczeniem śladów, monitoringu z kamer, ustalono dane świadków, którzy będą przesłuchiwani w związku z wypadkiem, w którym zginęło dziecko – poinformowała rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie prokurator Katarzyna Skrzeczkowska.
- Na razie nie informujemy o szczegółach związanych ze zdarzeniem. Trwają wciąż ustalenia. Policja jeszcze działa, żeby zabezpieczyć wszystkie ślady, monitoring itd. – powiedziała w piątek po południu prok. Skrzeczkowska. Dodała, że funkcjonariusze ustalili dane świadków, którzy zostaną przesłuchiwani.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl