Policja postanowiła sprawdzić, czy kierowca, który spowodował kolizję i uszkodził cztery zaparkowane auta, ścigał się z drugim samochodem. Początkowo mężczyzna został ukarany mandatem i policjanci uznali sprawę za zamkniętą. Po artykułach tvnwarszawa.pl i publikacji filmu pokazującego zdarzenie, Wydział Ruchu Drogowego poinformował, że wszczyna postępowanie wyjaśniające.
- Wydział Ruchu Drogowego wszczął postępowanie w sprawie kolizji w alei Niepodległości. Decyzję podjął wczoraj po tym, jak dotarły do nich nagrania wideo. (Policjanci WRD - red.) poinformowali nas o tym dzisiaj rano - przekazał nam w czwartek rano Rafał Retmaniak z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. - Będą starali się też dotrzeć do drugiego kierowcy. Doszli do wniosku, że policjanci, którzy pracowali na miejscu, nie mieli wiedzy o żadnym wideo sugerującym, że był to wyścig. Kiedy pojawiła się informacja, że wyglądało to w taki sposób, to WRD zadecydował o prowadzeniu czynności wyjaśniających - poinformował funkcjonariusz.
Wyścig? Szukają świadków
- Zbierane są wszelkie informacje, również z monitoringu. Jeżeli ktokolwiek ma jeszcze jakieś nagrania z tego zdarzenia, to również prosimy kierować je do Wydziału Ruchu Drogowego. Poszukiwani są także świadkowie, którzy widzieli, że te samochody ścigały się, nawet gdzieś wcześniej. Prosimy o zgłaszanie się, to pomoże wyjaśnić wszystkie okoliczności - zaapelował policjant. Zastrzegł, że na razie nie można jednoznacznie stwierdzić, że auta ścigały się, choć przyznaje, że poruszały się z dużą prędkością. - To wszystko trzeba ustalić - podsumował Retmaniak.
Do kolizji doszło w nocy z piątku na sobotę tuż przed skrzyżowaniem alei Niepodległości z ulicą Dąbrowskiego. Jak opisywaliśmy na tvnwarszawa.pl, toyota koziołkowała i uderzyła w cztery zaparkowane samochody, mocno je uszkadzając: samochody mają rozbite szyby i wgniecenia. Jak przekazała nam w sobotę stołeczna policja, sprawca - kierowca toyoty - został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych.
Obejrzeli wideo, zmienili zdanie
Dwa dni po kolizji pokazaliśmy wideo od świadka zdarzenia nagrane z jego samochodu. Widać na nim, jak dwa auta wyprzedzają go z dużą prędkością, po czym jedno po drugim wpadają w poślizg. Kierowca pierwszego uderza w drzewo, koziołkuje, uderza w zaparkowane wzdłuż ulicy auta i kończy na dachu. Drugiemu prowadzącemu udaje się wyprowadzić samochód w poślizgu. Jak relacjonował nam autor nagrania, sytuacja wyglądała na wyścig ulicami miasta.
Policja zakończyła sprawę bardzo szybko - ukarała mandatem w wysokości 500 złotych kierowcę, który wpadł w auta - o dziwo wyszedł z kolizji bez szwanku. Drugi kierowca nie został przesłuchany. Dopytywaliśmy, czy w świetle ujawnionego nagrania błyskawiczne zamknięcie sprawy przez policjantów drogówki było słuszną decyzją.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak, tvnwarszawa.pl