Dobiega końca przebudowa ulicy Anielewicza. Efekty już widać, ale mogą niepokoić skrzynki energetyczne przy skrzyżowaniu z Esperanto, które pozostały na środku nowej ścieżki rowerowej. Jak zapewniają nas drogowcy, wkrótce znikną.
Na pierwszy rzut oka wyglądają, jakby ktoś o nich zapomniał. Zabezpieczono je biało-czerwoną barierą. O skrzynki, które uniemożliwiają swobodny przejazd ścieżką rowerową zapytaliśmy rzecznika Zarządu Dróg Miejskich Jakuba Dybalskiego.
"Przeciągają się ustalenia"
Zapewnia, że to jeszcze nie koniec prac w tym rejonie. - Przebudowa Anielewicza jeszcze nie jest skończona, tam jest kilka rzeczy do poprawki. Te skrzynki, co oczywiste, nie zostaną w tym miejscu, bo nie mogą stać na środku drogi rowerowej. Będą przesunięte, tylko przeciągają się ustalenia między projektantem a Innogy. Trudno mi powiedzieć kiedy, ale to kwestia najbliższych tygodni - przekazał nam Jakub Dybalski.
Jak przyznał, póki co "wygląda to rzeczywiście niezbyt szczęśliwie". Wyjaśnił, że miejsce jest wygrodzone, bo musi być wyraźnie i jednoznacznie zabezpieczone. - Szczęściem w nieszczęściu, to jest akurat łącznik, skracający wjazd na pas rowerowy na Anielewicza z drogi wzdłuż Esperanto. Nie jest to główny ciąg rowerowy i można go dość łatwo wyminąć - ocenił rzecznik drogowców.
Oddzielić ruch pieszych i rowerzystów
Jak zapowiadał wcześniej ZDM, celem przebudowy Anielewicza jest likwidacja barier dla rowerzystów. Założenie projektu było takie, by na między Okopową a Karmelicką wyznaczyć po obu stronach jezdni drogi rowerowe. Z kolei niebezpieczne skrzyżowanie z Karmelicką drogowcy zamienili w rondo. Prace miały się skończyć do listopada ubiegłego roku.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Karol Kobos / tvnwarszawa.pl