"Stop degradacji, stop dyskryminacji" - pod takim hasłem odbywa się protest pielęgniarek, pielęgniarzy i położnych przed Sejmem. Protestujący domagają się między innymi wyrównania płac i "wzmocnienia pozycji pielęgniarki w systemie ochrony zdrowia". Po południu złożyli w Sejmie projekt noweli ustawy, który ma zmienić ich sytuację.
Uczestniczki protestu zebrały się o godzinie 11. Do Warszawy wyruszyły z całego kraju. Na transparentach wypisały regiony, z których przyjechały - Śląsk, Podkarpacie, Małopolska czy Świętokrzyskie - i hasła: "Godna płaca", "Stop dyskryminacji, stop degradacji", czy "Szpital Uniwersytecki wprowadza zmiany, specjalizacja i magister nie jest wymagany".
"Ci którzy rządzą, boją się do nas przyjść"
W czasie pierwszych przemówień uczestniczki protestu zapowiedziały, że zorganizują też w swoich regionach spotkanie z posłami i senatorami. - Mamy nadzieję, że przedstawiciele wszystkich partii przyjdą i wysłuchają naszych argumentów (...), każdemu wytłumaczymy o co chodzi w tej ustawie. Może w końcu zrozumieją, bo jak pamiętacie, my tutaj rok temu byłyśmy i mówiłyśmy, dlaczego nam się ta ustawa (przygotowana przez ministerstwo - red.) nie podoba - mówiła jedna z protestujących pielęgniarek.
I zaznaczyła: - Mam pewne obawy, bo pielęgniarki i położne to jest taka grupa, do której najczęściej przychodzi opozycja. Ci którzy rządzą, boją się do nas przyjść, bo jesteśmy silną grupą, inteligentną grupą. Wiemy, o co nam chodzi. I nie mają kontrargumentów na to, co mówimy.
W tym momencie są w ustawie kwalifikacje "wymagane", a pielęgniarki i pielęgniarze chcą je zmienić na "posiadane". - Chodzi o to, by pracodawca nie mógł dowolnie rozporządzać tym, jakie w zasadzie kwalifikacje, dorobek wystarczy mu u swojego pracownika. Czyli może być tak, jak tłumaczą mi pielęgniarki, że mają wysokie kwalifikacje, ale ich pracodawca, właściciel szpitala twierdzi, że wysokich nie potrzebuje, więc de facto degraduje ich do tych niższych i płaci im w zamian mniej - wyjaśniła reporterka TVN24 Katarzyna Gozdawa-Litwińska, która obserwowała protest przed Sejmem.
- Uczyłem się 11,5 roku, a mój pracodawca nie chce mi za to zapłacić (...) Są też pielęgniarki, które nie mają możliwości podnieść swoich kwalifikacji. Są to osoby, kobiety, mężczyźni, którzy studia robili 20, 25 lat temu i nie było takiej ścieżki rozwoju. A w przebiegu różnych zdarzeń życiowych, wiadomo - zakłada się rodzinę, są inne zobowiązania, są inne rzeczy na głowie. Ona (pielęgniarka - red.) jest bardzo pokrzywdzona, ale nie liczy się jej doświadczenia, a to jest bardzo krzywdzące - ocenił jeden z pielęgniarzy obecny na proteście.
Z kolei pielęgniarka z 35-letnim stażem opisała, że została zdegradowana przez dyrektora placówki, w której pracuje. - To się wiązało z dużą stratą pieniędzy, około 1500 złotych. Na czysto - wskazała.
Około godziny 13 uczestnicy protestu złożyli w Sejmie projekt noweli ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. Zebrano pod nim ok. 127 tys. podpisów.
"Ustawa nadaje się do kosza"
- Jedziemy do Warszawy, żeby pokazać Ministerstwu Zdrowia, że ustawa, którą wprowadzili, tak naprawdę nadaje się do kosza - powiedziała przed protestem Agata Kaczmarczyk, przewodnicząca regionu Małopolska OZZPIP. I dodała: - Pracodawcy degradują pielęgniarki, zaniżają wynagrodzenia, przygotowują wypowiedzenia zmieniające. A różnice między wynagrodzeniem pielęgniarki z dużym doświadczeniem po liceum medycznym, a młodej osoby, która ma te najwyższe kwalifikacje, dochodzi nawet do trzech tysięcy.
Kaczmarczyk zaznaczyła, że pielęgniarki pod obywatelskim projektem ustawy zebrały więcej niż 100 tysięcy wymaganych podpisów. - Jedziemy dzisiaj po to, żeby Ministerstwo Zdrowia zobaczyło, czego domagają się pielęgniarki. Bo Oczywiście, my rozmawiamy już z Ministerstwem Zdrowia od dłuższego czasu. No, ale jak widać mamy maj, do lipca niedaleko, a sytuacja się pogarsza - oceniła.
"Totalnego chaosu w płacach można było uniknąć"
Protest jest organizowany przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych. Ma potrwać od godziny 11 do 15.
Zdaniem OZZPiP "totalnego chaosu w płacach pielęgniarek i położnych po 1 lipca 2022 roku można było uniknąć przyjmując w parlamencie poprawki do ustawy przygotowane przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych".
"Ponieważ Ministerstwo Zdrowia w dalszym ciągu nie chce i nie potrafi naprawić złych zapisów ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników w podmiotach leczniczych, Zarząd Krajowy OZZPiP podjął decyzję o wystąpieniu z obywatelską inicjatywą ustawodawczą, która powstrzyma dalszą degradację i dyskryminację zawodową pielęgniarek i położnych w Polsce" - czytamy w oświadczeniu związku. Jak zaznaczono, projekt nowelizacji ustawy jest w całości inicjatywą OZZPiP i został przygotowany przez prawników i legislatorów.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24