Ocena wzrokowa, mierniki prędkości i nagrania od kierowców. Tak policja będzie egzekwować nowe przepisy

Od 1 czerwca zmiany w przepisach drogowych
KGP: pieszy już wchodząc na przejście, ma pierwszeństwo przed pojazdem
Źródło: TVN24
Pierwszeństwo dla pieszych, zrównanie prędkości w dzień i w nocy oraz zakaz jazdy "na zderzaku" – nowe przepisy obowiązują od dziś. Jak będą egzekwowane? - Do podjęcia czynności wystarczy ocena wzrokowa – mówił Robert Opas z Komendy Głównej Policji. By ukarać za wykroczenie, policjanci będą korzystać także z nagrań innych kierowców.

Jak przypomniał komisarz Opas, pierwsza ze zmian, która weszła w życie 1 czerwca, dotyczy bezpieczeństwa pieszych. - I tutaj pojawia się podkreślenie roli pieszego w systemie ruchu drogowego. Bo już pieszy nie tylko znajdujący się na przejściu, ale wchodzący na to przejście ma pierwszeństwo przed nadjeżdżającym pojazdem – mówił. Zwrócił uwagę, że przepis ten nie dotyczy pojazdów szynowych na terenie miasta. - Głównie mówimy o tramwajach – dodał.

Obowiązki pieszych i kierowców

Podkreślił, że pojawia się istotna zmiana, jeśli chodzi o pieszych: - Jest to zakaz korzystania z telefonów i urządzeń elektronicznych podczas przechodzenia przez pasy przejścia. Kolejne zmiany dotyczą zrównania prędkości w obszarze zabudowanym do ujednolicenia tej prędkości do 50 kilometrów na godzinę. Czyli już nie mamy tego podwyższenia po godzinie 23. Natomiast jeżeli są znaki drogowe, które wskazują inną, wyższą prędkość, stosujemy się wtedy do tego oznakowania – przypomniał.

Jako ostatnią zmianę wskazał tę dotyczącą dróg ekspresowych i autostrad. - Mówimy tutaj o zachowaniu bezpiecznej odległości tym razem wyrażonej w metrach. Obrazowo, przy 100 kilometrach na godzinę, połowa tej cyfry oznaczona w metrach – 50 metrów - wskazał. Zaznaczył przy tym, że to prędkość minimalna, która jest dozwolona na terenie autostrad i dróg ekspresowych. - Najwyższa prędkość na autostradach to z kolei 140 kilometrów na godzinę. Wtedy ten odstęp musi wynieść 70 metrów – dodał policjant.

Jak obliczyć ustawową odległość?

Na pytanie, jak kierowcy mają to obliczać, odpowiedział: - Tu nie chodzi literalnie o 70 metrów. W wielu przypadkach te 65 metrów będzie wystarczająca, żeby zdążyć zareagować na niebezpieczeństwo na drodze. Zawsze mówimy o zasadzie trzech, czterech sekund od poprzedzającego pojazdu. Obrazowo wygląda to tak, że obejmujemy sobie wzrokiem jakieś elementy infrastruktury drogowej, chociażby znak drogowy. I w tym miejscu powinniśmy pojawić się po czterech sekundach. To zapewni nam bezpieczne zatrzymanie pojazdu, jeżeli pojawi się coś niespodziewanego – wyjaśnił.

Doprecyzował, że na takich drogach zdarza się, że kierowca napotka chociażby na dzikie zwierzę. - To powoduje w wielu przypadkach bardzo poważne zagrożenie nie tylko dla nas, jako podróżujących z tyłu, ale dla tych poprzednio hamujących i ten przepis już tak naprawdę obowiązywał. Nie był tylko wyrażony metrycznie – przypomniał Opas. Dodał, że jego łamanie groziło mandatem w wysokości 100 złotych.

Jak policja będzie egzekwować nowe przepisy?

Odpowiedział też na nurtujące od dzisiaj kierowców pytanie: jak policja będzie to wszystko weryfikować? - W całej Europie wygląda to tak, że już do podjęcia czynności w sprawie ewentualnego wykroczenia wystarczy nam ocena wzrokowa. Bo pojazd jadący uciążliwie na zderzaku jest dosyć łatwy do ujawnienia. Oczywiście w miarę możliwości w tych miejscach, gdzie będzie można taką kontrolę przeprowadzić, będziemy korzystać z urządzeń, które posiadamy na wyposażeniu – wskazał. Wymienił mierniki prędkości, które potrafią też sprawdzić, jaka jest odległość między pojazdami.

Przypomniał przy tym, że bezpieczeństwa na drogach pilnują policjanci w oznakowanych i nieoznakowanych radiowozach. - Również bezzałogowe statki powietrzne, ale też nagrania od innych kierowców, które są kierowane na nasze skrzynki mailowe Stop Agresji Drogowej. Są podstawą do wszczęcia postępowania w sprawach o wykroczenie. Nie chodzi nam tutaj o mandaty, tylko o to, żeby wpoić kierowcom, że ta odległość naprawdę w celu zapewnienia bezpieczeństwa musi wynosić ustawowe odległości – wskazał policjant.

Jednocześnie wskazał, że kierujący zbliżający się do przejścia ma nie tylko zachować szczególną ostrożność, ale zmniejszyć prędkość. - I w tym wypadku, kiedy widzi pieszego zbliżającego się do przejścia, może domniemywać, że będzie on chciał na tę drugą stronę przejścia przejść. I to zmniejszenie prędkości powinno nam zagwarantować tę sytuację, że jeżeli już nie daj Boże dojdzie do jakiegoś drobnego zdarzenia, to będziemy mogli mówić o tym, że była to kolizja. A niestety bardzo często mówimy o tym, że na pasach przejścia doszło do wypadku, gdzie była ofiara śmiertelna, gdzie były osoby ranne – mówił dalej.

- Zwrócę uwagę, że te przepisy nie zdejmują żadnych obowiązków z pieszych. Nadal zabronione jest wtargnięcie przed bezpośrednio jadący pojazd – podsumował policjant.

"Zdekomunizowaliśmy jeden z najważniejszych przepisów"

Zmiany w przepisach skomentował też na antenie TVN24 Łukasz Zboralski, ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa ruchu drogowego z portalu BRD24.pl. - Moim zdaniem zdekomunizowaliśmy jeden z najważniejszych przepisów, ponieważ w 1988 roku, kiedy Polska podpisała konwencję wiedeńską o ruchu drogowym, to cały Zachód przyjął takie prawo i w wielu krajach jest to wprost wyrażone, że obydwie strony przy przejściu dla pieszych zachowują bardzo dużo uwagi. Kierowcy zwykle na Zachodzie są zobowiązani przez prawo do wpuszczania pieszych zamierzających przejść i ten zamiar musi być widoczny, bo nie może też być zaskoczeniem. I w takim stanie wykształciła się dużo lepsza kultura niż u nas, czego dowodem są wskaźniki wypadków drogowych, czy potrąceń pieszych na pasach – ocenił.

Według Zboralskiego Polska "nie potrafiła tego mentalnie przeskoczyć", a w przepisach był do tej pory mylące zapisy. - Kształciliśmy przez dekady kierowców w przekonaniu, że jedna strona musi uważać tam bardziej. Dzisiaj wracamy nareszcie do tego i tak powinno być od początku: że obie strony jednakowo uważnie podjeżdżają do tego miejsca i nawzajem o siebie się troszczą – mówił ekspert.

Mniejsza prędkość, kontakt między kierowcą a pieszym

Jakie ma praktyczne rady dla kierowców i pieszych? - Podstawowa rada dla kierowców to dojechać powoli – zaznaczył. Wskazał, że z przeprowadzanych badań wynika, że aż 90 proc. kierowców w Polsce przekracza prędkość. Jak według Zboralskiego jeździć? - Nie z maksymalnie dopuszczoną prędkością, ale taką prędkością, która nam jako kierowcom daje poczucie, że jesteśmy w stanie zaobserwować przejście i jego okolice i widzieć, że za chwilę ktoś znajdzie się w sytuacji wchodzenia (na pasy – red.).

- Po stronie pieszych przypominam i apeluję, że pozostają wszelkie obowiązki, które do tej pory ciążyły na pieszym. Czyli przechodząc, musi też dochować szczególnej ostrożności. Najlepiej zachować kontakt z kierowcą, na co pozwala mniejsza prędkość – dodał.

Czytaj także: