Mandaty nie wzrosły od ćwierć wieku. "Tak jakby dzisiaj używało się kaset VHS"

Happening aktywistów przed Sejmem
Miasto Jest Nasze o mandatach
Źródło: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl
Przed Sejmem odbył się happening stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Aktywiści chcą wyższych mandatów. - Jeśli najwyższy mandat w tej chwili wynosi 500 złotych i to się nie zmieniło od połowy lat 90., to absolutnie nikogo to nie odstrasza i dlatego tak powszechny jest bandytyzm drogowy – przekonywał prezes stowarzyszenia Jan Mencwel.

O godzinie 10 aktywiści z Miasto Jest Nasze zebrali się przed Sejmem. Happening dotyczył sytuacji na polskich drogach w związku z wchodzącymi od 1 czerwca zmianami prawnymi, które - między innymi - zwiększą zakres ochrony pieszego w rejonie przejść oraz ujednolicą dopuszczalną prędkość w obszarze zabudowanym niezależnie od pory dnia. Nie zmienią się natomiast stawki mandatów, które - jak zwrócili uwagę aktywiści - nie były waloryzowane od 1997 roku.

Na znak protestu powołali "grupę rekonstrukcyjną" – ubrali się na konferencję w ubrania nawiązujące do lat 90., prezentowali przedmioty z tamtej epoki i opowiadali, jak wyglądało wtedy życie. - Stawki mandatów trzeba wreszcie zwaloryzować. Skończmy z latami 90. na polskich drogach, skończmy z bezkarnością bandytów drogowych, bo jeśli najwyższy mandat w tej chwili wynosi 500 złotych i to się nie zmieniło od połowy lat 90., to absolutnie nikogo to nie odstrasza i dlatego tak powszechny jest bandytyzm drogowy, łamanie przepisów i dozwolonej prędkości – mówił prezes MJN Jan Mencwel.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE

Marcin Chlewicki zwrócił z kolei uwagę, że od 1995 roku do 2021 przeciętne wynagrodzenie - według Głównego Urzędu Statycznego - wzrosło w Polsce ośmiokrotnie. - Wtedy wynosiło 700 złotych, obecnie, ponad pięć tysięcy, ale maksymalna stawka mandatu - 500 złotych - nie zmieniała się. W 95. stanowiła prawie trzy czwarte wynagrodzenia przeciętnego, a obecnie to tylko dziewięć procent. Dlatego te stawki powinny zostać zwaloryzowane – przekonywał Chlewicki.

I podał, że gdyby były one waloryzowane, to najwyższy mandat powinien obecnie wynosić około czterech tysięcy złotych. - Polska, według ostatnich danych Komisji Europejskiej z kwietnia, jest na czwartym miejscu, jeśli chodzi o liczbę ofiar śmiertelnych wypadków na milion mieszkańców. Ta liczba to 65. Za nami jest tylko Bułgaria, Łotwa i Rumunia. Mówiono przez wiele lat, że jeśli zbudujemy autostrady, drogi ekspresowe, to będzie w Polsce bezpiecznie. Zbudowaliśmy i co? Nic się nie zmieniło. Samochodów przybyło. W 95. roku było ich 11 milionów, teraz około 30 milionów. Wiemy doskonale, potwierdzają to badania naukowe i analizy, że główną przyczyną wypadków z ofiarami śmiertelnymi jest nadmierna prędkość. Żeby kierowcy przestrzegali limitów prędkości, konieczne są odstraszające kwoty mandatów oraz ich skuteczna egzakcja – podkreślił Chlewicki.

Tak mogłyby zmienić się stawki mandatów w Polsce
Tak mogłyby zmienić się stawki mandatów w Polsce
Źródło: Miasto Jest Nasze

"Tak jakby dzisiaj używało się kaset VHS"

Paweł Przybylski z Miasto Jest Nasze doprecyzował, że stawki pochodzą z 97. roku. - To był rok, w którym prezydentem był Aleksander Kwaśniewski, a premierami Włodzimierz Cimoszewicz i Jerzy Buzek. To był rok, w którym do Polski przyleciał Jan Paweł II, a także prezydent Bill Clinton, który obiecał nam wejście do NATO. Dokładnie 24 lata temu kupiłem swój pierwszy komputer. Miał zainstalowany Windows 95, stację dyskietek i monitor teleskopowy. W takiej epoce wtedy żyliśmy i niestety nasze władze chyba ciągle są w XX wieku, kiedy na drogach królowały polonezy caro – zauważył Przybylski.

A tak lata 90. wspominała radna z Mokotowa, Melania Łuczak: - W 98. roku zdawałam maturę, natomiast rok wcześniej ogromna powódź spustoszyła tereny południowej Polski, w tym roku zginęła też w wypadku księżna Diana. W muzyce było "12 groszy" Kazika, "Chłopaki nie płaczą" T. Love, a do kin weszły: Kiler, Piąty Element, Cube i Titanic. Od tego czasu świat poszedł do przodu, natomiast stawki mandatu są wciąż na tym samym poziomie.

- W momencie ustalania stawek nie było mnie na świecie, bo urodziłam się w 1998 roku. Od tamtej pory minął bardzo długi czas i zmieniło się prawie wszystko oprócz jednej rzeczy. Są to stawki mandatów. To jest absurd, tak jakby do dzisiaj używało się kaset VHS zamiast Netflixa. Dzieli nas przepaść między Polską a Zachodem – mówiła jedna z aktywistek Kamila Gołdyka.

Happening MJN przed Sejmem
Happening MJN przed Sejmem
Źródło: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl

MJN zachęcał do włączenia się akcji. - Pod hasztagiem #CzasMinął można opublikować swoje zdjęcie z lat 90. lub jakiegoś przedmiotu z tamtego czasu i zaapelować do polityka ze swojego regionu, żeby wreszcie zwaloryzował stawki mandatów – wyjaśnił Mencwel.

Zdradził, że on przygotował pocztówkę do posła Jarosława Kaczyńskiego, który jest m.in. przewodniczącym Komitetu Rady Ministrów ds. Bezpieczeństwa. - "Szanowny panie pośle, jest pan prezesem partii Prawo i Sprawiedliwość, ale prawo w Polsce jest niesprawiedliwe. Bandyci drogowi są bezkarni, bo stawki mandatów nie wzrosły od połowy lat 90., dlatego na drogach jest tak niebezpiecznie. Czy odważy się Pan to zmienić?" – cytował Mencwel treść pocztówki.

Czytaj także: