Dzięki niemu można dokładnie zmierzyć jasność, jaką po zmroku dają lampy na warszawskich drogach. I ustawić je tak, żeby było bezpiecznie. Drogowcy chwalą się nowym urządzeniem, o którym piszą "lamborghini wśród mierników oświetlenia". - Oprócz nas, urządzenie mają tylko trzy instytucje w Polsce - informują.
Jasno albo ciemno. Pozornie kwestia oświetlenie ulicy wydaje się prosta, zero-jedynkowa. Ale, jak tłumaczą drogowcy, sprawa nie jest taka oczywista. Dobrze oświetlona ulica to taka, na której uczestnicy ruchu mają odpowiednią widoczność, ale jednocześnie latarnie nie zanieczyszczają przestrzeni światłem, czyli nie świecą po oknach.
"Na ulicy nie może być zbyt ciemno, ale ze światłem można też przesadzić. Dlatego prowadzony przez nas nadzór oświetlenia infrastruktury drogowej nie ogranicza się wyłącznie do kontroli stanu technicznego, ale obejmuje także parametry fotometryczne" - wyjaśnia Zarząd Dróg Miejskich.
Pomiarami zajmują się pracownicy wydziału oświetlenia. Do dyspozycji mają: luksomierz, który służy do pomiaru poziomu natężenia światła; miernik barwy światła, który służy do pomiaru barwy światła emitowanego przez oprawy oświetleniowe oraz miernik luminancji, który pozwala mierzyć ilość światła odbitego m.in. od powierzchni jezdni.
"Pozazdrościć mogą w zasadzie wszyscy"
Teraz baza wzbogaciła się o matrycowy miernik iluminacji GL OPTICAM 4K TEC. "To nowatorskie narzędzie pomiarowe warte jest ok. 140 tys. zł brutto, a pozazdrościć nam go mogą w zasadzie wszyscy pozostali drogowcy – oprócz naszego w Polsce są używane tylko trzy takie urządzenia" - zachwalają swój sprzęt drogowcy.
Czym różni się nowy miernik od pozostałych? "Z jednej strony pełnym przystosowaniem do pomiarów w terenie, a z drugiej monochromatyczną matrycą cyfrową o wysokiej rozdzielczości (9 megapikseli), co przekłada się na wyższą liczbę komórek światłoczułych" - wyjaśnia w komunikacie ZDM. Matryca zbiera obraz odpowiadający odczuciu ludzkiego wzroku. "W uproszczeniu, żeby zebrać informacje z jednego pomiaru wykonanego tym urządzeniem, poprzednio używanym sprzętem musielibyśmy wykonać ich ok. pięćdziesięciu" - opisują dalej drogowcy.
Nie tylko skrzynka na statywie
Miernik to przypominająca projektor czerwono-czarna skrzynka, którą ustawia się na statywie. Ale to nie wszystko. Na urządzenie składa się zestaw akcesoriów pozwalających przygotować, przeprowadzić i zapisać pomiary.
"Po pierwsze, to koło pomiarowe, którym mierzymy odległość między dwiema latarniami wyznaczającymi granice pola pomiarowego, a następnie odmierzamy 60 m do miejsca ustawienia miernika. Wyznaczone pole pomiarowe ma odtwarzać pole widzenia kierowcy jadącego samochodem i obserwującego fragment drogi przed sobą. Po drugie, to aktywne znaczniki, które ustawiamy w takich właśnie odległościach – są niezbędne do rejestracji, a potem analizy obrazu" - tłumaczą drogowcy. Na zestaw składa się także laptop z oprogramowaniem, które pozwala na analizę w czasie rzeczywistym.
Nawierzchnia i elewacje też mają znaczenie
ZDM podkreśla, że na widoczność wpływ mają nie tylko latarnie, ale również kolor nawierzchni drogi i elewacji okolicznych budynków czy wilgotność jezdni. Nowoczesny miernik wszystkie te zmienne uwzględnia.
"Dzięki temu będziemy dużo lepiej wiedzieć, czy barwa i kierunek strumienia światła danej oprawy oświetleniowej są odpowiednio ustawione, a jeśli nie, to o ile zmniejszyć lub zwiększyć doświetlenie. Tym samym wyeliminujemy zanieczyszczenie światłem i sprawimy, że nasze drogi między latarniami będą równomiernie oświetlone" - czytamy w komunikacie.
Po raz pierwszy urządzenie zostało użyte w ubiegłą środę na ulicy Kruczej.
Źródło: tvnwaarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: ZDM