Zignorował znaki, wjechał na wyłączony z ruchu fragment jezdni i spowodował wypadek. Rannych zostało kilka osób. Tak wyglądało zdarzenie, do którego doszło w środę około południa na ul. Rosoła.
Kierowca volkswagena postanowił wybrać się w podróż swoim samochodem z dwoma promilami alkoholu we krwi. Efekt?
Było za późno
Gdy jechał lewym pasem ul. Rosoła w kierunku Kabat nie zmienił na czas pasa ruchu, choć zmuszały go do tego znaki poziome. Chwilę później wjechał na wyłączony fragment jezdni i dopiero z niego zjechał w prawo.
- Volkswagen zahaczył o jadącego prawidłowo jeepa, który uderzył w latarnię. Kierowca volkswagena odbił się od jeepa, przejechał na przeciwległy pas i czołowo zderzył się z peugeotem -relacjonował Lech Marcinczak, reporter tvnwarszawa.pl
Volkswagen dachował. Straż pożarna wycinała dwie osoby uwięzione w aucie. Oprócz nich ranne zostały jeszcze dwie osoby. Najbardziej poszkodowany jest kierowca peugeota.
Na ostatnią chwilę
Okazuje się, że kierowców, którzy stosują sprzeczny ze znakami manewr w tym miejscu jest więcej. Kilkadziesiąt minut po wypadku na Rosoła zjawił się nasz reporter. - Kilku kierowców nie zmieniło pasa na czas. Wjeżdżali na wyłączony fragment jezdni i w ostatniej chwili zmieniali pas - relacjonuje Dawid Krysztofiński, reporter tvnwarszawa.pl
Mapy dostarcza Targeo.pl
ran/par