Nasz czytelnik, pan Maciej Różalski, który porusza się samochodem elektrycznym, uważa że Warszawa została w tyle już nawet nie za innymi krajami w Europie, ale nawet za polskimi miastami.
- Przybyło aut elektrycznych i zrobiło się ciasno - sygnalizuje w liście do redakcji i wylicza, że w całej stolicy jest tylko 12 publicznych stacji ładowania i 5 kolejnych w galeriach handlowych.
"Tankują" za darmo, ale...
Problemem jest też ich dostępność. Kierowcy aut spalinowych traktują je jak zwykłe miejsca parkingowe i często blokują słupki z gniazdkami. Gdy już uda się stanąć, prąd można pobrać za darmo, ale za samo stanie płacić trzeba tak.
- Naładowanie samochodu trwa od 3 do 4 godzin. Finansowo to już robi się nieopłacalne - zwraca uwagę pan Maciej i podkreśla: - Przywileje w naturalny sposób zachęcają do kupna i eksploatacji takiego auta.
Ratusz odpowiada, że przeszkodą są przepisy. Miasto nie ma możliwości prawnej, by zwolnić z opłat samochody ze względu na rodzaj napędu. Ale dostrzega problem i zapowiada zmiany, które z pewnością ucieszą naszego czytelnika.
Po pierwsze, stacji będzie więcej. - Rozmawiamy z dystrybutorami energii - mówi Jacek Wojciechowicz, wiceprezydent Warszawy. I przyznaje: - Jeśli chcemy poważnie zaangażować się w promowanie napędu elektrycznego, nie tylko w komunikacji publicznej, musimy pomóc stworzyć infrastrukturę, która pozwoli na wygodne użytkowanie tego typu pojazdów, szczególnie miejsca do szybkiego ładowania. To jednak wymaga znacznie większych inwestycji, ze względu na dużą moc potrzebną w tych urządzeniach - tłumaczy.
Jak dodaje, jesienią miasto przedstawi założenia polityki wobec aut elektrycznych. Jednym z pomysłów jest nowe oznaczenie stacji ładowania. - To muszą być miejsca przeznaczone tylko dla pojazdów elektrycznych. Nie będą to stricte miejsca parkingowe. Ich użytkowanie byłoby oparte o nowe zasady - zapewnia. A to pozwoli oddać "na wyłączność" kierowcom elektryków i jednocześnie zwolnić z opłat.
Na buspasy raczej nie wjadą
Pan Maciej zwraca uwagę, że niektóre miasta promują samochody elektryczne dając im też możliwość korzystania z buspasów.
Tu jednak władze Warszawy są ostrożne: - Jeśli zależy nam na środowisku, czystym powietrzu i promowaniu napędu elektrycznego, to musimy stworzyć system zachęt, który spowoduje wzrost popularności samochodów elektrycznych - przyznaje wiceprezydent. Ale zaraz zastrzega: - Byłbym zwolennikiem innych ułatwień, ale niekoniecznie zajmowania buspasów.
ZOBACZ TAKŻE: Jak walczyć ze smogiem? Mieszkańcy podpowiadają urzędnikom:Alex Kłoś
Warszawiaków sposoby na smog
Źródło zdjęcia głównego: | Shutterstock