O otwarciu skrzyżowania przy Centrum Onkologii pisaliśmy na tvnwarszawa.pl w październiku.
Po zmianie organizacji ruchu kierowcy jadący od strony Puławskiej mają do skrętu w lewo tylko jeden, a nie - jak wcześniej - dwa pasy.
Wydzielono też dla nich sygnalizację świetlną.
"Co mają począć pasażerowie?"
Jak informuje na warszawa@tvn.pl vfr108, to wiąże się ze sporymi kłopotami dla kierowców. "Problem polega na tym, że światło zielone świeci się przez 8 sekund. W tym czasie przejeżdża kilka pojazdów z kilkudziesięciu oczekujących. I niech tam, ich problem, mogą sobie stać, albo jechać inną drogą, ale co mają począć kierowcy i pasażerowie autobusów?" - zastanawia się.I zaznacza, że kursujące tamtędy autobusy stają w korkach przed skrzyżowaniem. W efekcie łapią co najmniej kilkunastominutowe opóźnienie. "Ale w sumie na szczęście, znaczna część z nich decyduje się na łamanie przepisów i skręt z pasa przeznaczonego obecnie do jazdy na wprost" - dodaje.
Potwierdzone obawy
Sytuacji na skrzyżowaniu przyjrzał się w popołudniowym szczycie reporter tvnwarszawa.pl. – Jadący zgodnie z przepisami autobus, około 400-metrowy odcinek Pileckiego wraz ze skrętem w lewo pokonywał w 11 minut - relacjonuje Mateusz Szmelter, który obserwował skrzyżowanie w ostatni piątek.
Jak dodaje, kierowcy często "cwaniakują", by jak najszybciej pokonać skrzyżowanie. - Część autobusów od początku jedzie środkowym pasem i skręca z niego nieprzepisowo w lewo. Podobnie robią kierowcy samochodów osobowych. To powoduje niebezpieczne zajeżdżanie drogi. Często wstrzymuje też ruch na wprost – ocenia Szmelter.
Będzie nowy program
O sprawę zapytaliśmy burmistrza dzielnicy Roberta Kempę, który wielokrotnie chwalił się przedterminową realizacją przebudowy tego skrzyżowania i poszerzenia Pileckiego.
– Znam ten problem. Podobny występuje przy następnym skrzyżowaniu z ul. Ghandi. Projekt organizacji sygnalizacji świetlnej dla tej inwestycji był stary, niedostosowany do obecnego natężenia ruchu w tym rejonie – przyznaje Robert Kempa.
I zapowiada, że problemy znikną w połowie stycznia. – Właśnie wdrażamy nowy, akomodacyjny system sygnalizacji, czyli taki, który dopasowuje sekwencję zmiany świateł do ruchu. Prace potrafią około 3 tygodni – obiecuje burmistrz dzielnicy.
Kierowcy apelują, by urzędnicy wrócili jednak do organizacji ruchu sprzed remontu, czyli dwóch pasów do skrętu w lewo. Burmistrz twierdzi, że drugi pas zlikwidowano, aby poprawić bezpieczeństwo. Na tym skrzyżowaniu dochodziło do wielu wypadków. –Inżynier ruchu Janusz Galas, uważa że prawidłowo działające światła poprawią sytuacje z lewoskrętem i nie będzie potrzeby wprowadzania dodatkowego pasa – twierdzi Kempa.
kś/su/jb