Ma zaledwie cztery lata, a jego budowa pochłonęła miliony. W ciągu ostatnich 10 miesięcy trzykrotnie był zalewany przez wodę. Ale węzeł Marynarska nie jest jedynym problemem na trasie S79 łączącej Mokotów z Południową Obwodnicą Warszawy. Dwa pozostałe węzły też nie radzą sobie z wodą.
Węzeł Marynarska. Te dwa słowa były w poniedziałek na ustach całej Warszawy, a nawet wyszły poza jej granice, bo informacja o zatopionym obiekcie przebiła się do ogólnopolskich mediów. Węzeł doczekał się nawet memów na swój temat: "Marynarska dla marynarzy", "Mordor żąda dostępu do morza", "Nowa trasa Runmageddonu" - głoszą napisy na zdjęciach zalanej trasy.
Ale sprawa jest poważna. Inwestycja została oddana w połowie 2013 roku. Całość (cztery węzły i ponad siedem kilometrów trasy ekspresowej, bo S79 budowano łącznie z odcinkiem S2 do Puławskiej) pochłonęła ponad miliard złotych.
Należało oczekiwać, że to wystarczy na lata. Wygląda jednak na to, że konieczne będą poważne poprawki.
"Konstrukcja pracuje", tunel przecieka
Pierwsze problemy z trasą S79 zaczęły się kilka miesięcy po ukończeniu prac - na węźle Okęcie. "Tunel przecieka, na jezdni lodowisko"- alarmowaliśmy w styczniu 2014 roku. - Faktycznie wygląda to źle. Na ścianach widać zacieki, są oblodzone, lód znajduje się także na jezdni. Pracownicy odkręcają płyty od ściany tunelu - relacjonował wówczas reporter tvnwarszawa.pl.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad tłumaczyła, że tunel przecieka, bo "konstrukcja pracuje". Wykonawca (firma PORR) naprawiał go w ramach pięcioletniej gwarancji. W miejscu styku ścian szczelinowych wstrzykiwana była żywica, która miała poprawić szczelność tunelu. Prace zaplanowano na weekend, ostatecznie trwały znacznie dłużej, bo sprawa okazała się poważniejsza. Na tyle, że trzy lata później… walka z wodami gruntowymi wciąż trwała, a zarządca nie potrafił wskazać, gdzie popełniono błąd.
Problem ujawnił się także kawałek dalej - na węźle Lotnisko, czyli w miejscu, gdzie łączą się drogi S79 i S2. O potokach, których nie są w stanie przyjąć studzienki, pisaliśmy na tvnwarsza.pl raptem półtora miesiąca temu. W wielką kałużę co rusz wpadały kolejne auta. - W końcu policja zdecydowała się zablokować S79 w taki sposób, że nie można przejechać nad trasą S2 - podawał nasz reporter. Nie można było skręcić w stronę Ursynowa.
W wypompowywaniu wody drogowcom musieli pomagać strażacy. Skutkiem podtopień były oczywiście ciągnące się kilometrami korki, których rozładowanie trwało długie godziny.
"Sytuacja może się powtarzać"
Wreszcie (nie)sławny węzeł Marynarska, z nim problemów jest najwięcej. W grudniu 2016 roku, po intensywnych opadach deszczu, droga zamieniła się w pokaźne jezioro. - Nie da się określić, ile czasu zajmie jeszcze odpompowywanie wody. Ciągle działamy na miejscu. W miarę możliwości będziemy starali się odblokowywać zamknięte odcinki - tłumaczyła wówczas rzeczniczka warszawskiego oddziału GDDKiA. - Najwidoczniej jest gdzieś jakiś defekt. Będziemy szukać przyczyn, kiedy wszystko zostanie odpompowane - zapewniała.
Odpompowywanie trwało dobę. Później drogowcy poinformowali o przyczynach podtopienia. Jako winne wskazano osoby, które zaśmiecają pas drogi, bo to śmieci blokują odpływy. "W związku z zaistniałą sytuacją podjęto decyzję o wykonaniu dodatkowych studzienek rewizyjnych w celu uniknięcia podobnych sytuacji w przyszłości" - deklarowała GDDKiA.
Jak się dowiadujemy, studzienki powstały (dokładnie sześć, siódma w trakcie realizacji), ale na niewiele się zdały. Miesiąc temu doszło do kolejnego poważnego podtopienia, po którym trzeba było wyłączyć ruch. Szczególnie bolesne okazało się to dla jednej rodziny, która właśnie zaczęła wakacje. Jak podawał reporter tvnwarszawa.pl, wjechali w wielką kałużę, zanim przejazd został zamknięty. I już nie dali rady z niej wyjechać.
Zapytaliśmy wówczas zarządcę trasy o powód zalania węzła. - Analizujemy przyczyny powstania rozlewiska na drodze. Oczekujemy, że system odwodnienia będzie sprawniejszy, wtedy gdy miasto zakończy prace związane z przebudową ulicy Marynarskiej. Dodatkowo po wybudowaniu S7 Warszawa-Grójec, odwodnienie będzie usprawnione - odpowiedziała przedstawicielka GDDKiA. Tyle, że przebudowa Marynarskiej, zgodnie z harmonogramem, zakończy się dopiero w przyszłym roku, a oddanie S7 to pieśń dalekiej przyszłości. Mowa o 2021 roku! - Niewykluczone jest, że w przypadku bardzo dużych opadów sytuacja może się powtarzać – przyznała z rozbrajającą szczerością Małgorzata Tarnowska.
Urzędniczy ping pong na wodzie
Jak powiedziała, tak się stało. Nie minął nawet miesiąc. W nocy z niedzieli na poniedziałek węzeł Marynarska znów utonął. Zamknięto także dalszą część trasy S79 aż do węzła Lotnisko. GDDKiA zapewnia, że nie ma sobie nic do zarzucenia, bo jej system wodny działa sprawnie, ale niewydolna jest infrastruktura miejskiego MPWiK.
Wodociągowcy odpierają zarzuty i sugerują, że zbiornik retencyjny (woda spływa do niego w przypadku bardzo dużych, których nie przyjęłaby jednorazowo kanalizacja) jest zbyt mały. Zarządca drogi odbija piłeczkę stwierdzeniem, że zbiornik jest taki, jaki powinien być.
- W naszej ocenie jest to błąd projektowy, który powstał po stronie GDDKiA i będziemy to wyjaśniali w tej instytucji rządowej - powiedział dziennikarzom wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski, cytowany przez portal rynek infrastruktury.pl. Termin spotkania pozostaje jednak nieznany.
Na razie jednak, poza wspomnianymi studzienkami, jedyną realną odpowiedzią na zalewanie trasy był... zakup dodatkowych pomp spalinowych, z którymi służby drogowe ustawiają się, gdy mocniej popada.
Piotr Bakalarski