Po przejściu dla pieszych przez Stawki przy Pokornej przechadzały się dzieci z pobliskiej Szkoły Podstawowej numer 32 im. Małego Powstańca w asyście nauczycieli.
- Na miejscu jest około 30 dzieci, maja transparenty, skandują hasła, m.in. "My chcemy świateł!" - relacjonuje reporter tvnwarszawa.pl Tomasz Zieliński.
Jak się dowiedział, to nie pierwsza taka akcja uczniów. - Środowisko szkolne domaga się zainstalowania w tym miejscu sygnalizacji od 2011 roku – dodaje Zieliński.
"Miał zrobić deweloper"
Zapytaliśmy stołeczny ratusz, dlaczego inwestycja nie została zrealizowana.
- Miał to zrobić jeden z deweloperów, do którego należy pobliski budynek. Pracuje nad dokumentacją, która straciła ważność. Gdy ją skończy, to może rozpocząć prace. Mamy nadzieje, że stanie się to w tym roku – mówi Mikołaj Pieńkos, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich.
A dlaczego drogowcy sami nie zainstalują sygnalizacji? - Miasto ma ograniczony budżet. I tak w tym roku planuje rekordową liczbę sygnalizacji. Gdy ma być wybudowana za prywatne pieniądze, to miasto nie może przeznaczyć na ten cel środków kosztem innych skrzyżowań, które są jeszcze niebezpieczniejsze – przekonuje Pieńkos.
Protest przy ulicy Stawki
skw/ran/b