Poniedziałkowy protest to element ogólnopolskiej akcji. - Żądamy od państwa polskiego, żeby wreszcie zaczęło egzekwować przepisy, które samo stworzyło. Zostaną złożone petycje - zapowiedział szef Związku Zawodowego Taksówkarzy "Warszawski Taksówkarz" Jarosław Iglikowski.
Petycje trafią do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa.
Z pięciu dzielnic
Taksówkarze zbiorą się o godzinie 7 na parkingach przy centrach handlowych. Przewidziano pięć miejsc zbiórki.
Z Bielan kierowcy wyjadą z parkingu przy Centrum Olimpijskim przy ulicy Wybrzeże Gdyńskie 6, z Bemowa z parkingu przy Tesco przy ulicy Połczyńskiej. Na Pradze Północ miejscem zbiórki będzie parking Tesco przy Stalowej, natomiast na Pradze Południe taksówkarze wyjadą z parkingu Auchan przy ulicy Jubilerskiej. Ostatnią dzielnicą z której ruszą będzie Ursynów. Kierowcy wyjadą z parkingu obok Auchan przy ulicy Puławskiej 427.
W poniedziałkowym proteście udział może wziąć nawet pięć tysięcy taksówkarzy. Wszyscy przejadą w kierunku Śródmieścia z możliwie najmniejszą prędkością, co w godzinach szczytu może sparaliżować stolicę.
Możliwe, że powtórzy protest z 2015 roku, kiedy najważniejsze stołeczne ulice były kompletnie zakorkowane przez taksówki.
"Cierpliwość się kończy"
Według Iglikowskiego, Polska jest jedynym krajem, poza Niemcami, gdzie taksówkarze protestują pokojowo.
- We wszystkich innych krajach dochodziło do awantur. Nam cierpliwość też się kończy. Ile można czekać na to, żeby polskie państwo zaczęło działać. Nie chcemy niczego poza tym, żeby przepisy obowiązujące były egzekwowane? - pyta przewodniczący. I przypomina, że taksówkarze w przeciwieństwie do swojej konkurencji z takich firm jak Uber, mają kasy fiskalne, badania psychotechniczne i licencje.
PAP/md/b