10-latek zginął na przejściu, bo nie działała sygnalizacja?

W czwartek zginął 10-letni chłopiec
Źródło: TVN24
Mieszkańcy Jabłonny alarmują, że w miejscu, w którym w czwartek kierowca busa śmiertlenie potrącił 10-letniego chłopca, nie tylko nie działają latarnie ale dochodzi też do częstych awarii sygnalizacji świetlnej.Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że w momencie zdarzenia panowały fatalne warunki drogowe. Nie działała również sygnalizacja świetlna i oświetlenie uliczne.Część internautów twierdzi, że właśnie awaria sygnalizacji mogła być jedną z przyczyn tragedii.„Ostatnio bardzo często wyłączana jest tam sygnalizacja świetlna, podobnie zresztą jak na pobliskim rondzie (skrzyżowanie obwodnicy z ul. Zegrzyńską), co powoduje wyłączenie czujności kierowców wobec pieszych. Fakt jest taki, że kierowcy nie czują potrzeby zwalniania w tych miejscach. Mieszkam w pobliżu, jeżdżę tamtędy i widzę to" - komentuje żal. - Sygnalizacja tam nie działa już dobry miesiąc, jak nie lepiej – alarmuje ttt. - Byłem tam 7 min po tej tragedii, sygnalizacja nie działała i oświetlenia też nie było, była mżawka. Jak dobrze kojarzę to światła na tym skrzyżowaniu nie działały już przynajmniej 2 dni. Warunki były fatalne - dodaje dan.Kto za to odpowiada?

O problem z sygnalizacją świetlną i oświetleniem zapytaliśmy przedstawiciela gminy Jabłonna. – Faktycznie wczoraj doszło do awarii oświetlenia na odcinku około 500 metrów. Do tego przy tym jednym przejściu dla pieszych nie działała sygnalizacja świetlna – potwierdza Michał Smoliński, kierownik promocji Urzędu Gminy Jabłonna i dodaje - Gmina Jabłonna opłaca rachunki za oświetlenie, jednakże czwartkowy, śmiertelny wypadek miał miejsce na drodze krajowej. W związku z tym za eksploatację i awarie oświetlenia i sygnalizacji świetlnej odpowiada Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.

- Generalna dyrekcja odpowiada za sygnalizację, ta była kontrolowana wczoraj i wszystko było w porządku. Jeżeli chodzi o latarnie, to odpowiadamy za ich utrzymania, a nie finansowanie - mówi Małgorzata Tarnowska. - Nasz konserwator sprawdzał, dlaczego latarnie nie działały, czekamy na informacje od niego - dodaje.

Jak informował w piątek przed południem Łukasz Wieczorek, reporter TVN24, który był na miejscu wypadku, sygnalizacja nadal jest wyłączona. – Jest czarna. Trudno ustalić tak naprawdę jak długo już sygnalizator nie działa i kiedy zostanie naprawiony. Nikt nic nie wie. Na miejscu był konserwator wezwany przez GDDKiA i pojechał – relacjonował.

Nie wiadomo również, kiedy zostanie naprawione oświetlenie uliczne.

"Mógł go w ogóle nie zauważyć"

Do wypadku doszło w czwartek około 18.00. Jak poinformował w piątek rozmowie z reporterem TVN24 kom. Robert Szumiata z Komendy Powiatowej Policji w Legionowie, chłopiec wysiadł z autobusu na przystanku i chciał przejść na drugą stronę ul. Zegrzyńskiej, gdzie czekał na niego tata. Gdy dochodził do połowy ulicy, uderzył w niego kierowca busa. - Kierowca mógł chłopca w ogóle nie zauważyć - dodał.

"Wtargnęło w ostatniej chwili"

Sprawą wypadku zajmuje się prokuratura. – Kierowca został już przesłuchany. Twierdzi, że dziecko wtargnęło jezdnię w ostatniej chwili - relacjonuje Wieczorek. – Prokuratura rejonowa będzie przesłuchiwała jeszcze innych świadków. Będzie również badane, czy brak sygnalizacji świetlnej i oświetlenia miało wpływ na wypadek – dodaje.

Biegli ustalają z jaką prędkością jechał kierowca busa.

Jak informuje Smoliński w rozmowie z tvnwarszawa.pl to pierwszy tak tragiczny wypadek w tym miejscu.

Śmiertelne potrącenie

su//ec

Czytaj także: