Jest wyrok w sprawie reprywatyzacji. Sąd uniewinnił prawie wszystkich oskarżonych

Zapadł wyrok w sprawie reprywatyzacji (zdjęcie ilustracyjne)
Paweł Lisiecki o służbach specjalnych w warszawskiej aferze reprywatyzacyjnej
Źródło: TVN24
W poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Warszawie zapadł wyrok w procesie dotyczącym reprywatyzacji nieruchomości w stolicy. Na ławie oskarżonych zasiadło kilkanaście osób, wśród których znaleźli się także byli urzędnicy. Sąd uniewinnił niemal wszystkie osoby. Wyrok jest nieprawomocny.

Na ławie oskarżonych zasiadało kilkanaście osób – między innymi prawnicy i byli urzędnicy ratusza. To obracający roszczeniami Mirosław B., jego współpracownik i pełnomocnik Krzysztof D., Jacek W. i Iwona P.-Ś. - główni specjaliści w Biurze Gospodarki Nieruchomościami urzędu miasta, Kamil D. - inspektor w Biurze Gospodarki Nieruchomościami, Jakub Rudnicki (wyraził w sądzie zgodę na publikację danych osobowych) - zastępca dyrektora BGN, Gertruda J.-F. - naczelnik w BGN, Mariusz P. - kierownik w BGN, a także Jerzy M., Jerzy B., Alina D., Bogusława D.-R. - radcowie prawni w BGN i Leszek Z. - notariusz.

W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił prawie wszystkich oskarżonych. Karę 1,5 roku pozbawienia wolności i grzywnę w wysokości 20 tysięcy złotych wymierzył jedynie Jackowi W. Wyrok jest nieprawomocny.

Uzasadnienie sądu

Sędzia Wojciech Małek na początku uzasadnienia wyroku zwrócił uwagę na dekret Bieruta, który przez wiele osób był uznawany za przepisy wyrządzające szkodę obywatelom. - Naprawa krzywd wyrządzonych stosowaniem dekretu powinna odbyć się przez uchwalenie stosownej ustawy – podkreślił sędzia.

Zaznaczył, że z czasem uformowała się grupa osób, która zaczęła skupować roszczenia do nieruchomości warszawskich, traktując to jako normalną działalność biznesową. Wśród nich są pełnomocnicy stron ubiegających się o nabycie praw do nieruchomości warszawskich, którzy jednocześnie na członków najbliższej rodziny bądź osoby w inny sposób z nimi powiązane nabywali te roszczenia.

- Tego rodzaju działania zaczęły budzić liczne wątpliwości i przerodziły się w postępowania karne – wskazał sędzia. Dodał, że takich postępowań jest w sądzie kilka, a jedno zakończyło się prawomocnym wyrokiem uniewinniającym.

Sędzia wskazał, że ta sprawa zawiera dwa rodzaje zarzutów: urzędnicze i związane z wręczeniem łapówki. Zaznaczył, że najpoważniejszy zarzut, jaki został postawiony Mirosławowi B., dotyczy wręczenia korzyści majątkowej Jakubowi Rudnickiemu, który nie ma postawionego zarzutu przyjęcia tej łapówki.

Miało chodzić o dwa miliony złotych za uzyskanie pozytywnej dla Mirosława B. decyzji. Prokuratura oparła oskarżenie na zeznaniach. Niektóre z nich oskarżeni podważali.

- Wyrok skazujący nie powinien być oparty na dowodzie, którego sąd nie mógł przeprowadzić, bądź oparty na dowodzie, który jest decydujący dla rozstrzygnięcia o winie osoby oskarżonej – powiedział sędzia. Dodał, że oskarżeni muszą mieć zapewnione minimum praw do obrony.

Zarzuty przyjęcia łapówki zostały też podstawione Jackowi W. i Kamilowi G. W obu sprawach decydujące miały być zeznania Roberta N., który zmarł przed przesłuchaniem go przez sąd.

- Pozostałe dwa zarzuty oparte są na zeznaniach innego świadka, którym sąd dał wiarę i uznał Jacka W. winnym – zaznaczył sędzia Małek.

Zarzut przyjęcia łapówki w wysokości 20 tysięcy złotych za nieruchomość przy Saskiej 56 usłyszał Kamil D. Jednak, jak wyjaśnił sędzia, decyzja miała zostać wydana wcześniej, niż Kamil D. miał przyjąć łapówkę.

- Prokuratura wie, że urzędnikowi przysługuje prawo do swobodnej oceny dowodu. Urzędnik ma prawo się pomylić, a zatem prokuratura postawiła zarzuty urzędnikom jedynie co do czynności, które mieszczą się w tzw. dowolnej ocenie dowodów, kiedy to w sposób oczywisty te oceny dokonane przez urzędników były niesłuszne - wskazał sędzia.

Podkreślił, że sąd przeprowadził w tym postępowaniu wiele czynności dowodowych.

Proces trwał trzy lata

Po wyroku sprawę skomentował Jakub Rudnicki, który zaznaczył, że jest to już trzeci wyrok uniewinniający go. - W tych politycznych procesach – podkreślił.

- To totalna porażka prokuratury. Przypomnę o specjalnym zespole kilkunastu najlepszych prokuratorów. A oto jest efekt ich i CBA wieloletniej pracy. Niech wszyscy w Polsce odpowiedzą sobie na to, czy warto było robić tę hucpę polityczną pana Patryka Jakiego, aby wygrał on wybory w Warszawie i zniszczył życie wielu ludzi – powiedział Rudnicki.

Proces trwał ponad trzy lata. Ruszył w kwietniu 2021 roku. Oskarżonym zarzucono popełnienie łącznie 37 przestępstw. Według prokuratury, stołeczne nieruchomości - mimo braku podstaw do zwrotu - były przejmowane za łapówki. Prokuratorzy oszacowali, że szkoda wyrządzona spadkobiercom oraz Skarbowi Państwa wyniosła 91 milionów 603 tysięcy 760 złotych. Z kolei kwota wręczonych łapówek miała osiągnąć 2,1 miliona złotych.

Chodzi o nieruchomości położone przy ulicach: Mokotowskiej 63 oraz 40, Emilii Plater 15, Mazowieckiej 12, Chopina 16, Poznańskiej 14, Hożej 23/25 oraz 25, Saskiej 56, Schroegera 72, Marszałkowskiej 141, Nowy Świat 28, a także przy placu Defilad.

Czytaj także: