- Oddala nas to od celu, jakim jest uporządkowanie przestrzeni, ale wierzę, że to tylko oddalenie, a nie jego zamknięcie - tak wicedyrektor Biura Architektury skomentował decyzję wojewody o unieważnieniu uchwały krajobrazowej. Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski zapowiedział wejście na drogę sądową. O sprawę zapytaliśmy również radnego Prawa i Sprawiedliwości, który głosował za jej wprowadzeniem w życie.
Wieść o tym, że wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł unieważnił stołeczną uchwałę krajobrazową jest w środę jednym z najgorętszych tematów w stolicy.
We wtorek po południu decyzję wojewody skomentował prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Przypomniał, że dokument był wynikiem czterech lat ciężkiej pracy.
- Udało się wypracować rozwiązania wymagające dla wielu, ale spełniające najważniejszy cel uchwały, to jest przywrócenie ładu przestrzennego w mieście. Właśnie dlatego decyzja wojewody jest dla mnie przykrym zaskoczeniem i ubolewam, że została podjęta - ocenił Trzaskowski.
"Sprowadzenie procedury do zamkniętego koła"
Cytowany w komunikacie wysłanym do mediów stwierdził, że wojewoda przez swoją decyzję oddala Warszawę od ładu przestrzennego co najmniej o kilkanaście miesięcy, a może nawet kilka lat. - W konsekwencji pozostajemy nadal zakładnikami rywalizacji kilkunastu przedsiębiorstw reklamowych. Wierzę jednak, że prawo stoi po naszej stronie, dlatego odwołamy się od tej decyzji do sądu administracyjnego - zapowiedział Trzaskowski.
Prezydent punktował też główny zarzut Radziwiłła o braku ponownych uzgodnień i ponownego wyłożenia projektu uchwały po uwzględnieniu uwag.
- Procedura nie przewidywała ponownego wyłożenia projektu uchwały do konsultacji. Oznacza to zatem, że wojewoda uchylił uchwałę, bo uważa, że należało domyślić się, że trzeba ją wyłożyć ponownie. Wydaje się, że wojewoda nie wziął pod uwagę faktu, że to właśnie ponowienie wyłożenia bez odpowiedniej podstawy prawnej tworzyłoby twardy argument do uchylenia uchwały - argumentował Rafał Trzaskowski. - Z pisma wojewody wynika zresztą, że każda zmiana uchwały wymaga ponownego uzgodnienia i wyłożenia projektu do publicznego wglądu. Oczywiste jest, że generowałoby to kolejne uwagi i zmiany, w konsekwencji oznaczając sprowadzenie procedury do absurdalnego, zamkniętego koła, w ramach którego miasto bez końca przeprowadzałoby cały proces od nowa - zauważył.
"Decyzja pozbawiona postaw prawnych"
O decyzji wojewody wypowiedział się w rozmowie z tvnwarszawa.pl Wojciech Wagner, wicedyrektor Biura Architektury w warszawskim ratuszu.
- Uważamy, że to rozstrzygnięcie wojewody pozbawione jest podstaw prawnych i myślę, że miasto stołeczne Warszawa zaskarży je do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego - powiedział Wagner. Pytany o konsekwencje decyzji wojewody przyznał, że uchwała krajobrazowa jest obecnie w zawieszeniu. - Chyba że sądy administracyjne zadecydują inaczej. Jeśli one uchylą rozstrzygnięcie wojewody, uchwała będzie ważna, terminy będą biegnąć, to znaczy wejdzie w życie od końca kwietnia, a dwa lata później skończy się okres dostosowawczy dla reklamodawców - dodał.
Na razie nie ma podstaw, by działać w oparciu o unieważnioną uchwałę. - Teoretycznie można by nakładać kary na tych, którzy nie dostosowują się do jej przepisów, ale ryzyko jest takie, że trzeba będzie je zwracać, jeżeli sądy administracyjne podtrzymają decyzję wojewody - wyjaśnił Wagner.
"Nie jest w interesie publicznym"
Zapytany, czy nie dało się przeprowadzić uchwały tak, żeby wojewodzie nie dawać pretekstu do podważenia legalności, odpowiedział, że nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Nie, nie dało się. Gdybyśmy napisali tę uchwałę tak, żeby nie było absolutnie żadnych wątpliwości, żadnych możliwości różnej interpretacji tego, co jest w ustawie, bo na niej się opieramy, to uchwała byłaby tak defensywna i tak niespójna, że nie miałaby sensu. Nie przypadkiem w każdym dużym mieście, gdzie uchwała została przyjęta mamy tego rodzaju czyściec prawny, to znaczy wojewodowie unieważniają uchwały lub zaskarżają do sądów administracyjnych. One w dużej mierze uchylają postanowienia wojewodów, uznając je za zbyt rygorystyczne. Po pierwsze, można o to obwinić twórców ustawy, że przepisy dają zbyt dużą możliwość interpretacji. Po drugie, to efekt bardzo zawężającej interpretacji tworzonej przez wojewodów, co nie jest w interesie publicznym - podkreślił Wagner.
Dopytywany przez tvnwarszawa.pl, czy miasto, zamiast zaskarżenia do sądu, rozważa "wariant zerowy", czyli rozpoczęcie prac nad uchwałą od nowa, odparł: - Jest taka możliwość, tylko powstaje pytanie, dlaczego to robić. To ogromny nakład pracy i czasu, żeby uchwałę napisać od nowa, to kolejne dwa-trzy lata. Skoro obecna została napisana tak, żeby uwzględnić orzecznictwo i interpretacje ustawy, nie jest celowe, żeby wyrzucać wszystko do kosza na podstawie tego jednego rozstrzygnięcia wojewody.
Centrum, trasy wyjazdow
Wojciech Wagner nie chciał spekulować na temat motywacji wojewody. - Nie czuję się kompetentny, to pytania wyłącznie do pana wojewody - stwierdził wicedyrektor Biura Architektury. Przyznał, iż jest bardzo zawiedziony tym, że "organy władzy publicznej nie współpracują w celu tworzenia prawa, które jest racjonalne i skuteczne, tylko nawzajem starają się sabotować swoje działania". - Oddala nas to od celu, jakim jest uporządkowanie przestrzeni, ale wierzę, że to tylko oddalenie, a nie jego zamknięcie. Wierzę, że do niego dojdziemy, bo taka jest potrzeba społeczna - przekonywał.
Jak podkreśla Wagner, miejsc, których wygląd może się zmienić diametralnie po wyeliminowaniu reklam za pomocą uchwały krajobrazowej, jest sporo. - Na pewno trasy wyjazdowe, które są wylęgarnią takich wykwitów: Modlińska, Radzymińska, Puławska. W centrum z kolei to okolice Dworca Centralnego, czyli Aleje Jerozolimskie, gdzie mamy wysyp ekranów reklamowych i należy spodziewać się kolejnych - wyliczał Wagner.
Radni PiS "za"
Za uchwałą w połowie stycznia głosowało 51 radnych, a trzech się wstrzymało. Nikt nie był przeciw. Za takim rozwiązaniem była również większość warszawskich radnych Prawa i Sprawiedliwości - obozu związanego z wojewodą. Jak teraz komentują decyzję Radziwiłła?
- Zwracaliśmy uwagę podczas komisji oraz w czasie sesji, że te rozwiązania mogą być faworyzujące dla jednego z podmiotów wynajmującego powierzchnię reklamową na nośnikach. Nasze poprawki szły w tym kierunku. Zgłaszaliśmy je, ale zostały odrzucone głosami radnych rządzącej koalicji - mówi Tomasz Herbich, radny PiS, który głosował za uchwałą.
Jak zaznacza, samorządowcy PiS uznali mimo to, że jest potrzebna i "cywilizuje coś, co jest nieucywilizowane". - Dlatego większość naszych radnych była "za". Przyjęliśmy taką strategię, mając świadomość, że pan wojewoda się temu przyjrzy i będzie rozstrzygał na podstawie ściśle prawnej - wyjaśnia Herbich.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock