Kilkadziesiąt osób protestowało w sobotę przed budynkiem Ministerstwa Rolnictwa. To osoby, które sprzeciwiają się zapowiedzianemu przez resort masowemu odstrzałowi dzików.
Jak przekazała w komunikacie prasowym fundacja i koalicja "Niech Żyją!", sobotni happening przed Ministerstwem Rolnictwa to "protest przeciwko zapowiadanej kolejnej, masowej, okrutnej i bezsensownej eksterminacji dzików, której mają dokonać w najbliższych miesiącach polscy myśliwi". Odstrzał zwierząt ma być sposobem na walkę z chorobą ASF, zwaną afrykańskim pomorem świń.
"Celem jest maksymalna redukcja gatunku z krajobrazu polskich lasów, ministerstwo wcale tego nie ukrywa. Rząd chce jej dokonać powołując dodatkowy szwadron śmierci: ponad 1000 zawodowych myśliwych. Do tej masakry w lasach ma dojść już w styczniu, lutym i marcu!" - napisali aktywiści.
"To głupota i zbrodnia"
W sobotę przed budynkiem resortu zgromadziło się kilkadziesiąt osób. Protestujący przynieśli ze sobą tekturowe dziki, a także transparenty z hasłami: "stop rzezi", "łapy precz od dzików". Z kolei przed bramą ministerstwa złożono na noszach pluszowego dzika. Happening zabezpieczało kilkunastu policjantów.
W rozmowie z reporterem TVN24 uczestniczący w proteście prof. Andrzej Elżanowski, zoolog i bioetyk, członek Polskiego Towarzystwa Etyki, rządowe plany wobec dzików nazwał "głupotą i zbrodnią". - Wiadomo od dawna, że masowe odstrzały nie są sposobem na wytępienie ASF. Warunkiem sine qua non wytępienia ASF są sankcje i wdrożenie bioasekuracji. Żaden z rządów dotychczasowych nie był w stanie tego wprowadzić. Rządy są zakładnikami tych, którzy domagają się wytępienia dzików - mówił prof. Elżanowski.
Dodał, że bez wprowadzenia dyscypliny bioasekuracji, a także dyscyplinowania samych rolników "nie ma szans na ograniczanie ASF". - Efekt jest taki, że dziki będą masakrowane w sposób głupi i niehumanitarny, a ASF będzie się dalej rozprzestrzeniał - stwierdził naukowiec.
Nieskuteczna walka z ASF
Aktywiści twierdzą, że zapowiedź masowego odstrzału dzików wskazuje na to, że "rząd nie wyciągnął i nie chce wyciągać żadnych wniosków z dotychczasowej, nieskutecznej, pełnej błędów i chaosu, walki z ASF".
"To właśnie wskutek masowego, trwającego od kilku lat, odstrzału dzików, przy notorycznym łamaniu zasad bioasekuracji przez myśliwych i zaniedbywaniu przez rząd innych metod przeciwdziałania epidemii - odpowiedniego wsparcia dla bioasekuracji hodowli świń i efektywnego programu poszukiwania padłych na ASF dzików" - uważają przeciwnicy odstrzału.
Wskazują, że Polska była przez ostatnie trzy lata rekordzistką w Europie pod względem liczby nowych przypadków ASF. "Dramatycznie wzrasta też liczba ognisk epidemii w hodowlach świń – od 48 w 2019, 103 w 2020, aż po 124 w 2021, plasując nas na drugim miejscu po Rumunii" - wyliczają aktywiści.
Według danych Polskiego Związku Łowieckiego jeszcze na początku 2016 roku żyło w Polsce 241 tysięcy dzików, w 2020, po kilkuletnim masowym odstrzale, myśliwi wykazywali już tylko 66 tysięcy.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24