Anna Jakubowska, pseudonim Paulinka, jest weteranką Powstania Warszawskiego, którą już po wojnie niesłusznie skazano za rzekomą działalność na rzecz zmiany ustroju w Polsce, mimo że nie angażowała się wtedy politycznie. Spędziła w więzieniu ponad pięć lat. W tym czasie przebywała w urągających warunkach, była bita, poniżana i torturowana. Nie miała też kontaktu z kilkuletnim synem. Rozpadło się jej małżeństwo, a ona sama podupadła na zdrowiu. Po wyjściu z więzienia nie mogła też już kontynuować studiów.
W czerwcu ubiegłego roku Jakubowska zdecydowała się zawalczyć o zadośćuczynienie za wszystkie te lata życia, które brutalnie jej odebrano, osadzając ją w więzieniu. Prawnie taką możliwość daje tzw. ustawa lutowa z 1991 roku. - Bardzo nie chciałam o to występować. Uważałam, że domaganie się rekompensaty pieniężnej od własnego państwa jest czymś uwłaczającym – powiedziała Anna Jakubowska "Gazecie Wyborczej". Powstanka nie ukrywa, że na podjęcie takich kroków zdecydowała się ze względu na swojego neurologicznie chorego syna. 95-latka, która sama jest chora, chciałaby mu zapewnić godną opiekę. - Mówię o tym otwarcie. Byłoby niepoważne, gdybym nie ujawniła, jakie są moje intencje - dodała.
OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO>>>
Złożono dwie apelacje
Wyrok w sprawie zadośćuczynienia zapadł 13 grudnia 2021 roku w Sądzie Okręgowym w Warszawie. "Paulince" przyznano 9 milionów złotych zadośćuczynienia, co jest kwotą tylko nieznacznie niższą od tej, o którą wnioskowano. W uzasadnieniu wskazano, że sąd wziął pod uwagę nie tylko doznaną krzywdę w więzieniu, ale też i późniejszy brak możliwości rozwijania się, uczenia i odbudowania utraconej z synem relacji.
Wydawało się, że sprawa jest zamknięta. Okazuje się, że nie. Jak poinformowała dziś "Gazeta Wyborcza", do sądu skierowano dwie apelacje. Wyrok z ubiegłego roku zaskarżyła Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która z urzędu jest uczestnikiem tego postępowania. "Według podpisanej pod apelacją z 12 stycznia prokurator Małgorzaty Herter-Dziurzyńskiej, zadośćuczynienie weterance się nie należy, ponieważ w okresie, którego dotyczyły postawione jej zarzuty, nie prowadziła działalności na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego, a zgromadzony materiał dowodowy nie daje podstaw do stwierdzenia, że została ona pozbawiona wolności z powodu działalności swojego męża" – czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Ponadto prokurator miała też wskazać, że zadośćuczynienie powinno być zasądzane w rozsądnych granicach, które uwzględniają to, na jakiej stopie żyje osoba, której zadośćuczynienie dotyczy. Zwróciła też uwagę, że w latach 50. Anna Jakubowska została uniewinniona przez sąd. Herter-Dziurzyńska wskazała również, że powstanka otrzymała wówczas odszkodowanie, którego równowartość wynosiłaby dziś ponad 45 tys. zł.
Apelację, jak pisze gazeta, w imieniu Skarbu Państwa, złożył też Piotr Schab, prezes Sądu Okręgowego w Warszawie i rzecznik dyscyplinarny sędziów. "W apelacji podpisanej w zastępstwie Schaba przez radcę prawnego Łukasza Sutkowskiego czytamy, że podważona jest wyłącznie wysokość zasądzonej kwoty, która według skarżącego "nie odpowiada rzeczywistej krzywdzie, (…) jest rażąco wygórowana i stanowi dla Wnioskodawczyni źródło wzbogacenia, co nie powinno mieć miejsca". Prezes sądu okręgowego wniósł o obniżenie tej kwoty do maksymalnie trzech mln zł" – napisała "Gazeta Wyborcza”.
Poprosiliśmy o komentarz rzeczniczkę sądu okręgowego. "Prezes sądu nie neguje sposobu ustalania przez Sąd I instancji wysokości zasądzonej kwoty w zakresie czynników, które Sąd wziął pod uwagę, niemniej oprócz nich swobodne uznanie sędziowskie powinno uwzględniać i gwarantować balans pomiędzy aktualnymi warunkami i przeciętną stopą życiową społeczeństwa a kwotą wygórowaną. Prezes sądu ma świadomość, że zadośćuczynienie nie może mieć charakteru symbolicznego, lecz winno odzwierciedlać rzeczywiście doznaną krzywdę i służyć jej zrekompensowaniu. Zaś suma ta nie może być dowolnie przyjęta przez sąd, lecz ustalona w oparciu o wypracowane dotychczas w orzecznictwie kryteria i wskazówki” – przekazała TVN24 Beata Adamczyk-Łabuda, rzecznik prasowy ds. karnych, rodzinnych i nieletnich Sądu Okręgowego w Warszawie.
"Mamy do czynienia z osobą, która doznała ogromnych krzywd"
- To złożenie apelacji jest bulwersujące i całe stanowisko procesowe od samego początku. Chodzi tu o etykę. Mamy do czynienia ze wspaniałą bohaterką. Jedną z ostatnich żyjących uczestniczek Powstania Warszawskiego. Ale przede wszystkim mamy do czynienia z osobą, która doznała ogromnych krzywd ze strony, jakby nie było, komunistycznego państwa polskiego. Obecne niepodległe państwo po to ustanowiło ustawę lutową, żeby zrekompensować krzywdy osób walczących o niepodległy byt w trakcie reżimu komunistycznego - mówi tvnwarszawa.pl Michał Wawrykiewicz, który reprezentuje Annę Jakubowską.
Do kwestii złożenia apelacji odniosła się również sama Anna Jakubowska. - Uważam, że niesłusznie składają apelację. Miałam osobiste wątpliwości, czy występować o odszkodowanie. Uważam, że jest to dla mnie uwłaczające i trudne do przełknięcia, że występuję w sprawach finansowych o odszkodowanie do własnego państwa. Miałam z tym problem - powiedziała w rozmowie telefonicznej z reporterem TVN24 Sebastianem Napierajem.
Minister sprawiedliwości polecił pilną analizę
Adwokat już wniósł o oddalenie obu apelacji. Z informacji, jakie uzyskała "Gazeta Wyborcza", Zbigniew Ziobro polecił pilne przeprowadzenie analizy "zasadności wniesienia apelacji".
Tę informację potwierdził również w oświadczeniu przesłanym do TVN24 rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej Łukasz Łapczyński. - Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro polecił Prokuraturze Krajowej przeprowadzenie pilnej - ze względu na zaawansowany wiek Anny Jakubowskiej "Paulinki" - analizy zasadności wniesienia apelacji - poinformował.
Jak podkreślił, "priorytetem prokuratora generalnego jest przywracanie sprawiedliwości i obrona godności działaczy niepodległościowych, szykanowanych przez komunistyczną władzę, których poświęcenie i trud przyczyniły się do odzyskania przez Polskę niepodległości i stworzenie szans cywilizacyjnych rozwoju Ojczyzny i Polaków".
Łapczyński przypomina też, że prokurator generalny składał dotychczas skargi nadzwyczajne w sytuacjach, gdy sądy w takich sprawach odmówiły lub przyznały nieadekwatne roszczenia odszkodowawcze za pobyt w komunistycznych więzieniach.
- Nie mam pojęcia, jak długo minister ma zamiar to analizować. Sprawa jest prosta i oczywista. Oczekiwalibyśmy, że zarówno prokuratura, jak i Skarb Państwa wycofają swoje apelacje i tym samym umożliwią Annie Jakubowskiej w taki symboliczny sposób uzyskać za życia zadośćuczynienia za krzywdy. Cieszę się bardzo, że minister sprawiedliwości w końcu zajrzał do tej sprawy, ale prokuratura już wcześniej, na poziomie pierwszej instancji, powinna sobie zdawać sprawę, z jaką zasłużoną osobą ma do czynienia - dodaje Wawrykiewicz.
Zobacz też: Powstańcy. Rozmowa Magdy Łucyan z Anną Jakubowską ps. Paulinka
Gdy wybuchło powstanie, miała tylko 17 lat
Anna Jakubowska, ps. Paulinka, w momencie wybuchu powstania miała 17 lat, ale w konspiracji działała już wcześniej, od ponad dwóch. Została przydzielona do batalionu AK "Zośka" do lekarza, który zorganizował punkt sanitarny. "Paulinka" przeszła szlak bojowy z Woli do Czerniakowa.
Jakubowska na antenie TVN24 powiedziała kiedyś, że w 1944 roku, mając 17 lat, była przekonana, iż dowódcy podziemnej armii wiele więcej wiedzą i przewidują wydarzenia. Wyjaśniła, że do powstańców docierały tylko "ułamki" informacji o decyzjach podejmowanych na najwyższym szczeblu. Wtedy jednak - według niej - najważniejsza była informacja, że po drugiej stronie Wisły stacjonują wojska radzieckie, które pomogą powstańcom. - Przed powstaniem nie wszystko było takie oczywiste - mówiła.
Po wojnie była represjonowana w komunistycznej Polsce, w więzieniu spędziła pięć i pół roku. W tym czasie przebywała w urągających warunkach, była bita, poniżana i torturowana. Na wolność wróciła w 1954 roku, kiedy ogłoszono amnestię. Kilka lat później Sąd Najwyższy uniewinnił Annę Jakubowską od stawianych jej wcześniej zarzutów.
Zawsze podkreśla też, że na Powstanie Warszawskie nie można patrzeć jednostronnie. - Na pewno nie zawahałabym się, gdyby (dzisiaj) trzeba było działać – mówiła w programie "Tak jest".
Za swoją odwagę i poświęcenie została odznaczona Krzyżem Walecznych.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autorka/Autor: aa
Źródło: "Gazeta Wyborcza", tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | TVN24